#15 take off your mask on halloween

1.8K 17 5
                                    

Podsumowanie: Część druga do Here's my number, so call me maybe!

Ship: malum

Ostrzeżenia: zabawki, daddy kink

Liczba słów: 2884

Notka: chciałam napisać coś spooky, ale wyszło raczej słabe, choć mam nadzieję, że i tak Wam się spodoba 💗 a przy okazji przypominam i zachęcam do podrzucania swoich pomysłów pod linkiem na profilu!

~

– Cukierek albo psikus!

Wyciągnąłem przed siebie papierową torbę, która w połowie zapełniona była słodyczami. Razem z Ashem przeszliśmy już prawie całe miasto, a większość mieszkańców, którzy nas kojarzyli, zamiast słodkim upominkiem – częstowała nas tematycznymi drinkami. W ten sposób nasze humory były coraz lepsze bez znacznego odchudzenia portfela.

Spojrzałem na chłopaka obok. Ashton wybrał klasyczny strój wampira, ze sztuczną krwią rozlaną na białej koszuli na wysokości serca. Wyglądał elegancko, szczególnie dzięki czarnemu krawatowi i szelkach. Mnóstwo dziewczyn nas zaczepiało, chwaląc jego ubiór i wręcz błagając o numer. Chichotałem za każdym razem, gdy loczek próbował im wyjaśniać, że nie jest zbyt zainteresowany, bo jednak startuje do drugiej płci.

Ja z kolei postawiłem na coś, w czym będę czuć się dobrze i przede wszystkim atrakcyjnie. A była to prześwitująco-różowa, jedwabna koszula bez rękawów i czarna spódniczka z łańcuchem. Delikatny wygląd wzmocniłem moimi ukochanymi martensami.

Czy wspominałem już, że zdarzyło mi się też w ostatni weekend przefarbować włosy na blond?

Tak więc moje niegdyś czarne loki zostały trochę skrócone i mocno rozjaśnione. Teraz przypominały platynę, bo oczywiście pomyliłem farby, a dzięki innej stylizacji nie wyglądały tak bardzo jak baranek.

– Nogi mi zaraz z dupy odpadną, Ash, wracajmy już – jęknąłem i opadłem na ławeczkę obok. Chodziliśmy już dobre trzy godziny, a ten co chwilę namawiał mnie na odwiedzenie kolejnych domów. Nie miałem już prawie miejsca ani w torbie, ani w żołądku. – Możemy pójść do mnie i obejrzeć jakieś oklepane horrory?

W końcu chłopak zgodził się i ze śmiechem ruszyliśmy do domu, a moje myśli od razu poleciały w kierunku mojego sąsiada. Przez przygotowania do dzisiejszego wieczoru, które zaczęliśmy z Ashtonem już w południe, Michaela widziałem tylko na ułamek sekundy, gdy sprawdzał rano pocztę. Pomachał mi wtedy i najwidoczniej chciał podejść, ale Ashton pociągnął mnie do domu. Zazdrośnik.

A jeśli chodzi o moją relację z Michaelem... Cóż, powolutku sobie kwitnie. Czasem przypadkiem wpadamy na siebie przed domem, a czasem celowo któryś wpada do drugiego bez pukania. Ale też zdarza się, że wychodzimy razem na miasto, a sporadycznie dołącza do nas Ashton, który za cel obrał sobie dopilnowanie, by Michael dowiedział się o najbardziej żenujących momentach mojego dzieciństwa.

A teraz, kiedy nie mieliśmy kontaktu zaledwie kilka godzin, mój telefon przypominał wibrator. I jeśli liczba otrzymanych wiadomości jest jakimkolwiek wyznacznikiem tego, czy mu zależy to tak, zależy mu.

– Ziemia do Caluma – Irwin machnął dłonią przed moimi oczami, na co się ocknąłem. – Gapisz się na jego dom jakbyś był zahipnotyzowany.

Potrząsnąłem głową i przeprosiłem przyjaciela, odkluczając drzwi i wpuszczając nas do środka. Od razu przeszliśmy do kuchni.

– Winka?

Nalałem czerwonego napoju do szklanek i zaniosłem je do salonu, gdzie Ashton już szukał jakiegoś filmu w internecie. Nie zdążyłem nawet usiąść, a mój telefon rozdzwonił się, na co jęknąłem, bo dobrze wiedziałem, kto dzwoni.

5sos one shots | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz