#45 late night devil, put your hands on me

1.4K 17 151
                                    

Podsumowanie: Calum i Luke jadą na kolonie religijne, na których zostają im przydzieleni mentorzy, Michael i Ashton.

Ship: malum + lashton

Ostrzeżenia: jako tako nie ma tu dużego ani negatywnego nawiązania do religii, ale jednak pojawia się postać księdza etc, dlatego jeśli nie czujesz się z tym komfortowo – proszę, nie czytaj!

Liczba słów: 3618

Notka: przez najbliższy miesiąc smuty będą się pojawiać tylko raz w tygodniu. Zbliża się sesja i niestety jest ona moim priorytetem do połowy lutego 🥲

~

Calum's POV

– Ale ja nie chcę, mamoooo!

– Jedziesz albo tam, albo z nami na pielgrzymkę – kobieta postawiła warunek, a widząc mój grymas, uniosła ostrzegawczo dłoń. – Poza tym, Luke też jedzie, więc będziesz miał kolegę.

Na imię przyjaciela od razu się rozpromieniłem, znajdując choć jeden pozytywny aspekt tego całego wyjazdu. W końcu który normalny nastolatek cieszyłby się na tygodniowe kolonie religijne? Na pewno żaden, którego znam osobiście. Chociaż niektórym zdecydowanie by się one przydały. (mi)

– Dajcie mi jeszcze super kieszonkowe i słowem się już nie odezwę – uśmiechnąłem się niby niewinnie, a kiedy moja mama zgodziła się z przewróceniem oczu, zacząłem tańczyć makarenę.

Nie pozostało mi nic więcej, jak zacząć się pakować na prawdopodobnie najnudniejszy wyjazd w całym moim życiu, ale skoro będzie tam też Luke, chyba jakoś przeżyję tych kilka dni. Kto wie, może poznam też kogoś ciekawego, kto nie będzie chciał tam być tak bardzo, jak ja i blondyn?

*

– Gdzie to w ogóle jest?

– Nad Jeziorem Oberon, około trzech godzin stąd.

Wydałem bliżej nieokreślony dźwięk i opadłem na łóżko przyjaciela. Po tym, jak udało mi się domknąć walizkę pełną najpotrzebniejszych (i tych mniej potrzebnych) rzeczy, postanowiłem odwiedzić Luke'a i sprawdzić, jak tam jego nastawienie na wakacje. Musiałem po prostu wiedzieć, że nie tylko mi nie chce się tam jechać.

– Myślisz, że będą nam kazać siedzieć całymi dniami w kościele? – uniosłem się na przedramionach, przyglądając Hemmingsowi, który właśnie sprawdzał, w których bokserkach nie ma dziur, aby je spakować. – Weź te z dziurą na tyłku, nie będziesz musiał ich wtedy ściągać – puściłem chłopakowi oczko, przy czym obaj parsknęliśmy śmiechem.

– Naprawdę myślisz, że zamoczysz? – Luke założył ręce na piersi i prychnął, gdy wzruszyłem ramionami. – Chyba co najwyżej palce w wodzie święconej.

Już miałem odpowiedzieć coś niecenzuralnego, ale do pomieszczenia weszła Liz, informując nas, że powinniśmy się zaraz zbierać, by być na czas. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i zgarnąłem swoją walizkę, tylko kątem oka zauważając, jak pani Hemmings wkłada jakąś małą paczuszkę do bocznej kieszeni torby syna, a on sam robi się czerwony na twarzy. Zanotowałem, by na miejscu go o to wypytać.

Wpakowaliśmy się do samochodu państwa Hemmings, a mój telefon automatycznie połączył się z komputerem. Praktycznie bez pytania puściłem losową piosenkę, mając pewność, że cała rodzina mojego przyjaciela dzieli zbliżony do mojego gust muzyczny.

– Idźcie spać, czeka was długa podróż i jeszcze dłuższy tydzień – zaproponowała kobieta i ściszyła nieco muzykę, a my tak po prostu wtuliliśmy się w siebie nawzajem i zasnęliśmy w mgnieniu oka.

5sos one shots | bxbWhere stories live. Discover now