Podsumowanie: Michael nudzi się w pracy, więc postanawia zabić trochę czasu, a Luke ma jego złe (nie oszukujmy się, dobre) wyczucie.
Ship: muke
Ostrzeżenia: brak
Liczba słów: 1200
~
Pozostały dwie godziny i trzydzieści dwie minuty.
Powiedzieć, że Michael był znudzony, byłoby nieporozumieniem. Był bliski zaśnięcia albo wyrwania sobie włosów tylko dlatego, że przez cały dzień nic się nie działo. To oczywiście nie tak, że w sklepach takich jak ten zdarzają się tłumy, ale jednak miał nadzieję, że odwiedzi go choć jeden klient w ciągu godziny. A jak na razie przyszedł jeden, a minęły już trzy godziny pracy.
To też nie tak, że nawet nie próbował się czymś zająć, bo zrobił już chyba wszystko, by czas minął mu choć odrobinę produktywnie. Na początku upewnił się, że wszystkie towary są ustawione w idealnej pozycji na każdej z półek, które uprzednio starł z kurzu. Posprzątał nawet zaplecze, czego nikt nigdy wcześniej nie robił, a także poukładał w szufladach pod ladą i dokładnie zmył podłogę, która zdążyła wyschnąć, a nadal nikt nowy go nie odwiedził.
Na koniec jedyne, o czym myślał poza odliczaniem czasu, jaki mu pozostał, to jak miałby nie usnąć. Rozglądał się po niewielkim pomieszczeniu, jakby z nadzieją, że dzięki temu ktoś magicznie pojawi się w progu, ale jego wzrok padł jedynie na produkty, które znał już na wylot.
No, może nie całkowicie, ale wiecie, co mam na myśli.
Po raz pierwszy odkąd tu pracuje, w jego głowie pojawiła się bardzo niebezpieczna myśl. Skoro i tak nikt nic nie kupuje, to dlaczego miałoby się zmarnować? Może jego szef nie zauważy, że zakluczył drzwi nieco wcześniej i wykorzystał jeden z produktów. Oczywiście, że Michael mógł go po prostu kupić i zajmować się nim także w przyszłości, ale to byłoby zbyt proste, a on lubił utrudniać sobie życie.
Blondyn wstał i powoli przeszedł się po sklepie, zatrzymując przy jednej ze szklanych gablot. Mnóstwo zabawek o najróżniejszych kształtach stały wręcz niezręcznie, jakby nieśmiało, gdyby miały mieć osobowość. Ale zdecydowanie nie były nieśmiałe, jeśli już, były raczej bardzo krzykliwe.
Niebieski przedmiot przykuł uwagę Michaela. Był to piękny, jasny odcień z dokładnymi detalami. W swojej prostocie zdawał się zapewniać, że będzie idealnym urozmaiceniem czasu, który pozostał do zamknięcia sklepu.
Chłopak zabrał ową zabawkę i wrócił za ladę, skąd z jednej z szuflad wyciągnął zapasową butelkę lubrykantu (na co komu był tutaj zapas to Michael nigdy się nie dowiedział). Poczuł odrobinę adrenaliny, przez którą jego serce biło szybciej, gdy zniknął za drzwiami zaplecza. Na szczęście nad drzwiami wejściowymi znajdował się mały dzwoneczek, który na pewno poinformuje go na wypadek, gdyby ktoś jednak się tu zjawił.
Przymknął drzwi i ściągnął spodnie, które opadły wokół jego kostek, a zaraz dołączyły do nich bokserki. Pewnie i bez wahania nawilżył jeden palec i przesunął dłoń między pośladki, rozsmarowując lubrykant wokół wejścia i naparł na nie. Sapnął na zapomniane uczucie, bowiem od dłuższego czasu nie miał okazji zabawiać się w ten właśnie sposób.
Pierwszy palec płynnie przecisnął się przez pierścień mięśni, czym wywołał cichy jęk z ust chłopaka. Chociaż udało mu się zdobyć odrobinę prywatności na zapleczu, żałował, że nie mógł być teraz w domu, w towarzystwie przyjemnej muzyki i zapachowych świeczek. I, przede wszystkim, mógłby leżeć na miękkim łóżku wśród poduszek, a nie opierać się o zakurzony blat.
CZYTASZ
5sos one shots | bxb
Fanfiction«everyone needs a good fuck once in a while» czyli powrót 5sos smuts!