6. Zły Szef

6.1K 358 632
                                    

Evangeline

Życie po prostu mnie pieprzyło. Jednak nie w przyjemnym tego słowa znaczeniu.

Musiałam zjawić się od razu po weekendzie w firmie wroga. Ten dzień nie mógł być lepszy. Choć pierwszy raz od dawna naprawdę się nie spóźniłam. Głównie przez to, że w końcu należało wrócić do funkcjonowania, jak wszyscy normalni dorośli. Czy jakoś tak. W każdym razie, przeprowadziłam z Cadenem odpowiedzialną rozmowę na temat odpowiedzialności. On skwitował moje słowa odpowiedzią: "Mamo, ale to ty zawsze się spóźniasz, a nie ja".

— Hej...

— Hej. — Ruda otwierała usta, aby powiedzieć coś jeszcze, jednak nie opuścił ich żaden dźwięk.

— Więc słyszałam, że będziemy razem pracować. — Próbowałam być miła, bo cisza i cała ta sytuacja między nami była skrajnie niezręczna. Jude czekała na mnie w holu przy recepcji, gdy ochroniarz niemal wyniósł mnie z budynku. Uważam, że wyglądam zbyt podejrzanie.

— Niestety. — Przewróciła oczami i mruknęła pod nosem. Odwróciła się i zaczęła zmierzać w stronę wind na końcu korytarza. Mój uśmiech momentalnie zniknął z twarzy.

— Czyli w ten sposób. Okej... — Ruszyłam za nią, wchodząc do metalowego pomieszczenia. Ruda nacisnęła guzik na jedno z najwyższych pięter.

Właściwie to nie dziwiłam się, że tak zareagowała. Tak naprawdę, to... my się już chyba nie przyjaźniłyśmy. A moje nadzieje na to, że może być trochę jak dawniej, były raczej dziecinne. Każdy z nas w pewnym sensie dorósł i musiał mierzyć się z różnymi wyzwaniami. Chociaż liczyłam na to, że przynajmniej Jude pozostanie niezmienna.

— Błagam cię. To jest tak nudne... — przeciągnęła ostatni wyraz. W jednej chwili odpaliła swój monolog tak szybko, jak jakiś Eminem. Dosłownie moje wcześniejsze rozważania wyparowały w jednej chwili. — Znaczy, bardzo podoba mi się ten zamek. Jest cudowny, ale błagam! Czy ja wyglądam, jakbym była zainteresowana renowacją?! Ja mam robić zdjęcia i go promować w mediach, a nie... — Spojrzała w moją stronę. — A czemu ty jesteś cicho?

— Pytasz na poważnie czy retorycznie? — Zmrużyła oczy.

— Cóż, wiele się nie zmieniło. — Zmarszczyła brwi. — Znaczy, najbardziej znaczące rzeczy się zmieniły, ale moje plotkowanie i obgadywanie pośladków wszystkim, już nie. Każdy wie, że jak chce najnowsze informacje, to ma podbijać do mnie.

— No tak.

— Jestem w skrócie królową tego miejsca. Raz tylko miałam mini dramę z babką z kadr, ale wiesz, jakie one są... — Spojrzała wokół siebie, a potem powiedziała szeptem: — Nudziary, i zawsze jedzą pierogi z tej polskiej knajpy na końcu ulicy. Kto lubi pierogi?

— Czy ty kiedykolwiek jadłaś pierogi?

— Tak. Przecież mieliśmy tolerancyjne tygodnie w szkole. A ja jestem bardzo wspierająca. — Naprawdę szczerze zachichotałam z jej żartu. Właśnie tak zapamiętałam Jude Dante, królową szkoły. Jak widać, tytuł królowej nigdy nie odchodził od jej imienia.

Wysiadłyśmy z windy, a moim oczom ukazało się jeszcze większe bogactwo niż wcześniej. Wszędzie był marmur i ogromne okna z nieziemskim widokiem na miasto. Obrazy prawdopodobnie za co najmniej kilka tysięcy i...

— Sama to wymyśliłaś? — Wskazałam na figurę na środku holu. Wyglądała jak coś, co wybrałaby Jude przez jej szczegółowość i to, jak niespotykanie się prezentowała. Wykonana z białego materiału, nie do końca byłam pewna jakiego, ale stawiałam na marmur lub gips. Była w podobnym stylu do tych rzeźbionych kiedyś w Grecji czy Włoszech. Posąg wykonany był ze szczególną dokładnością. Zawsze zaskakiwało mnie, jak takie dzieła z kamienia mogą być delikatne.

SalvationOnde histórias criam vida. Descubra agora