1. Nie ma nic lepszego niż okropny początek

6.9K 354 1.1K
                                    

Swoje wrażenia możecie zostawić pod #trylogiazniszczenia na Twiterze

Shade

Nienawidzę ludzi. Od zawsze ich nie cierpiałem. Mogliby umrzeć. Wszyscy.

— To nie moja wina, że pan...

— Zdajesz sobie sprawę z tego, ile kosztował ten samochód? — Złapałem się za nasadę nosa. Ten dzień naprawdę nie mógł być gorszy. Dopiero w zeszłym tygodniu odebrałem auto po spersonalizowaniu dodatków, jakie w nim zamontowali, a teraz znowu musiało powrócić do warsztatu.

— Pewnie. Paręnaście tysięcy...

— Dwieście tysięcy dolarów, młody człowieku. — Chłopakowi prawie wyszły oczy z orbit. Nie byłem pewien ile ma lat, ale wyglądał na wiek mojej młodszej siostry. W duchu cieszyłem się, że Mare nigdy nie zrobiła rodzicom takiej akcji. Choć aniołkiem też nie była.

Tak, moja młodsza siostra była kolejnym diabłem, który przyprawiał mnie o wewnętrzną śmierć.

— Ja mogę... Ja...

— Jedyne co możesz, to przestać pieprzyć. Masz ubezpieczenie?

— Nie wiem. To samochód mamy.

Nienawidzę gówniarzy. Nienawidzę nastolatków. Nienawidzę dzieci. Nienawidzę pieprzonych ludzi.

— Nie mów mi, że zabrałeś go bez jej wiedzy. A do tego wjechałeś w inny samochód.

— To lekkie wgniecenie. — Zaraz zrobię mu na twarzy lekkie wgniecenie.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że muszę to zgłosić? Możesz wylądować w areszcie za jazdę bez prawa jazdy.

Właściwie już to zrobiłem i napisałem do asystentki, żeby załatwiła mi nowy samochód, bo ten wyglądał... okropnie. A moje serce umierało, widząc, w jakim stanie jest moje dziecko. Moje jedyne, wspaniałe dziecko.

— Mam prawo jazdy! — Krzyknął niemal od razu. — No, prawie. Muszę je odebrać.

Jak można być aż tak durnym. Nawet ja, gdy byłem nastolatkiem nie robiłem aż tak skrajnie nieodpowiedzialnych rzeczy. Jedynie ścigałem się w wyznaczonym do tego miejscu i wkradałem się w nieodpowiednie miejsca.

— Masz szczęście, że nikogo nie zabiłeś. Po co w ogóle w nie wsiadłeś?! — Od piętnastu minut powinienem być w firmie na spotkaniu zarządu. Zamiast tego użeram się z chłopakiem, który nie wie, że czerwone światło oznacza stop.

— Chciałem zrobić wrażenie na takiej jednej dziewczynie z mojej szkoły...

— Dam ci radę, młody. — Zbliżyłem się do niego, słysząc jak obok nas parkują dwa auta, w tym matki chłopaka. — Kobiety nie są warte tego, żebyś robił z siebie idiotę. Ona i tak cię potem zostawi.

Wiedziałem, o czym mówię. W końcu każda z nich taka była. Otworzysz się przed jedną, a potem cierpisz do końca życia. Matka podbiegła do chłopaka i zaczęła coś do niego mówić. Bardziej skupiony byłem na tym, żeby w końcu stąd odjechać. Zostawiłem z nimi jednego z moim ludzi i ruszyłem do nowego auta. Właściwie to miałem je już jakiś czas, ale mój ukochany Chevrolet Corvette był niezastąpiony.

Zanim wsiadłem do nowego auta, szybko wyciągnąłem ze starego zawieszkę w kształcie Koloseum, przyczepioną do lusterka i wziąłem teczkę z dokumentami.

Najpierw po raz pierwszy od lat zaspałem na spotkanie, potem oblałem się kawą i prawie poparzyłem, a na końcu ledwie co wyjeżdżając z domu, jakiś pieprzony i niezrównoważony dzieciak wjechał w moje auto. Miał szczęście, że nie otworzyły się poduszki. Liczyłem na to, że można jeszcze coś z nim zrobić.

SalvationNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ