Rozdział dwudziesty trzeci

867 39 3
                                    

Budzę się z dziwnym poczuciem, że nie mogę się ruszyć. Próbuję wyciągnąć nogę spod kołdry, jednak oplata ją coś innego. 

- Przestań się wiercić - zachrypnięty głos tuż przy moim uchu sprawia, że robi mi się gorąco. 

Ramię owinięte wokół mojej talii, przyciąga mnie do klatki piersiowej Jamesa. 

- Zaraz mnie udusisz - mówię, ale brunet nie poluźnia uścisku ani trochę. 

- Uduszę cię z miłości - jego dłoń ląduje na mojej szyi, a kciuk gładzi szalejącą tętnicę. 

Nasze ciała stykają się chyba w każdym możliwym miejscu. Czuję na nagich pośladkach jego twardą męskość i skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi się to nie podoba. 

- James, muszę iść do pracy... - jestem w stanie tylko szeptać, w innym przypadku mój głos zdradzi burzę emocji szalejącą w moim ciele.

- Nie musisz - zaprzecza. - Przynajmniej przez jakieś czterdzieści kilka minut. 

- Nie zdążę...

- Zdążysz - jego język przesuwa się po moim karku.

- James... - próbuję go zbesztać, ale brzmi to bardziej jak jęk rozkoszy. 

- Uwielbiam jak wymawiasz moje imię, biedroneczko - mruczy. 

Po moim ciele przechodzi dreszcz, który nie umyka uwadze bruneta. Staram się obrócić przodem do niego, ale jego silna dłoń unieruchamia mnie w miejscu. 

- Tak właściwie to lubię tą pozycję. 

Nie mam czasu na zastanowienie się nad jego słowami, bo unosi moją nogę i zarzuca ją na swoje udo. Jego zwinne palce odnajdują mój najwrażliwszy punkt i zaczynają zataczać na nim delikatne kółeczka. Mimowolnie wypinam biodra w jego stronę. 

- Uwielbiam, kiedy jesteś taka bezwstydna - chrypi do mojego ucha, a następnie przygryza jego płatek. 

Chcę mu odpowiedzieć, ale długi palec, który wdziera się do mojego środka, skutecznie mnie ucisza. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam poruszać się w rytmie zgodnym z jego dłonią. Usta bruneta zaczynają sunąć wzdłuż mojego kręgosłupa, a dłoń przyspiesza jeszcze bardziej. Jestem na skraju orgazmu, gdy jego ręka znika.

- Co ty... - moje słowa zamieniają się w przeciągły jęk, gdy zamiast palców czuję w sobie jego pokaźnego penisa. 

- Sama mówiłaś, że nie mamy czasu, więc wybacz mi to tempo.

Zostaję przewrócona na brzuch, a James, nie wychodząc ze mnie, znajduje się tuż za moim ciałem. Nie czuję jego ciężaru, bo opiera się na jednej ręce tuż obok mojej głowy. Jego druga dłoń trzyma moje biodro i nadaje naszemu stosunkowi szaleńczego tempa. Jęczę tak głośno jak chyba nigdy. Jego biodra rytmicznie uderzają o moje wypięte pośladki, a ten odgłos jeszcze bardziej mnie podnieca. 

Jem przenosi dłoń na moją łechtaczkę i zaczyna mnie stymulować. Czuję jak podniecenie rośnie w moim podbrzuszu i nie umiem go zatrzymać. Podkurczam palce u stóp, a potężna fala uderzeniowa przechodzi przez całe moje ciało. Orgazm ogarnia każdą komórkę mojego ciała, a napięte mięśnie rozluźniają się.

- Matko boska... - mruczę z twarzą wciśniętą w poduszkę. 

- Masz rację, jesteś boska - usta bruneta odnajdują wrażliwy punkt za moim uchem i delikatnie go całują. 

James wykonuje jeszcze kilka ruchów biodrami i z głośnym jękiem również dochodzi. Uspokaja oddech nadal unosząc się na przedramieniu, a dopiero po chwili wychodzi ze mnie i opada na materac. 

War of heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz