Dobre czterdzieści minut zajmuje mi uspokojenie się i chyba cały mój gniew przechodzi na Liama, który wydeptuje ścieżkę na środku salonu.
- Liam, usiądź, do cholery! - warczy Cassie, bo stukanie butów jej narzeczonego o podłogę drażni ją tak samo jak mnie. - I zdejmij buty.
- Kurde... Nie rozumiem, dlaczego siedzisz tak spokojnie! - przez chwilę myślę, że słowa chłopaka są skierowane do mnie, ale kiedy unoszę głowę widzę, że patrzy na blondynkę obok mnie.
- A co mam robić? Chodzenie jak wariat po salonie nic nie da! - piorunuje go wzrokiem.
- Przestańcie - chrypię, bo mój głos po godzinie nieprzerwanego płaczu, ledwie wydobywa się z mojego gardła.
Ich wzrok pada na mnie i oboje ciężko wzdychają, jakby zapomnieli, że wciąż jestem przy nich.
- Pójdę już... - zaczynam się podnosić i właśnie wtedy słyszymy pukanie do drzwi.
No dobrze. Może nie pukanie. Słyszymy walenie tak głośne i mocne, że przez chwilę mam wrażenie, że drewniana powłoka pęknie na pół.
- To on - szepczę i zamieram.
Nie jestem gotowa, żeby zobaczyć się z Jamesem.
- Udawajmy, że nas nie ma- podsuwa pomysł Cassie, ale Liam już idzie w stronę drzwi i zanim którakolwiek z nas zdąży się podnieść, chłopak otwiera drzwi, a jego pięść spotyka się z twarzą Portera.
Wstrzymuję oddech, czekając na kontratak ze strony Jema, ale nic takiego nie następuje. Chłopak ociera ślady krwi z kącika ust i unosi dłonie na wysokość twarzy.
- Dobra, zasłużyłem sobie - mówi, a jego wzrok już przeszukuje pomieszczenie w poszukiwaniu mojej osoby. - Ellie...
- Nawet się nie waż do niej odzywać, palancie! - złość ulatuje z Liama każdą komórką ciała.
- Dajcie nam porozma...
- Nie ma takiej opcji!
Nie mam siły, żeby rozmawiać z Jamesem, jednak smutek w jego oczach sprawia, że mimowolnie wstaję z miejsca i pochodzę bliżej niego.
- Chodź... - szepczę i ruszam w stronę drzwi, jednak Harpers zastawia mi drogę.
- Naprawdę chcesz z nim wyjść, po całej tej sytuacji? - pyta z niedowierzaniem i mierzy groźnym spojrzeniem bruneta.
- Musimy porozmawiać - mówię. - Lepiej zróbmy to teraz.
Po krótkiej chwili Liam odsuwa się, a my wychodzimy na korytarz. Zostawiłam torebkę w salonie przyjaciół, ale nie martwię się tym. Pewnie i tak wrócę z płaczem, jak tylko uporam się z tłumaczeniem chłopaka. Czuję, jakby cały świat osuwał się spod moich stóp i wcale nie jest to przyjemnym uczuciem.
- Mów - staram się brzmieć na znudzoną, jednak lekkie drżeniem głosu zdradza moje zdenerwowanie.
James próbuje zbliżyć się do mnie o krok, jednak powstrzymuję go ruchem dłoni.
- Możemy rozmawiać na odległość.
Chłopak wzdycha, ale nie zbliża się. Zamiast tego siada na podłodze i wyciąga przed siebie długie nogi.
- Nie wiem od czego mam zacząć...
- Może od początku. Dlaczego mnie oszukałeś?
- Nie oszukałem cię... Nie celowo.
- A jak? Przypadkiem? Przez pomyłkę wprowadziłeś się do mojego bloku i zacząłeś naszą znajomość? Los sprawił, że akurat byłam narzeczoną gościa, którego mieliście złapać? - ironizuję, ale nie potrafię się powstrzymać.
CZYTASZ
War of hearts
RomanceWydawało mi się, że mam wszystko. Dom, dobrą pracę, ukochanego faceta. Nie spodziewałam się, że w tym dniu zmieni się moje dotychczasowe życie. Kiedy myślałam, że nie ma już dla mnie nadziei, poznałam JEGO. James nie był lekiem na całe zło. James st...