Rozdział dwudziesty siódmy

627 30 1
                                    

Upiorne pulsowanie z tyłu głowy sprawia, że nie mam najmniejszej ochoty otwierać oczu. 

- Myślałem, że trochę inaczej potoczy się wczorajszy wieczór - słyszę obok siebie rozbawiony głos Jamesa. 

- Byłam, aż tak pijana? - pytam, chociaż doskonale znam odpowiedź. 

Zaliczyłam zgon. Totalny, bezsprzeczny zgon. 

- Wszyscy byliście narąbani jak świnie. Boję się nawet pomyśleć, co by było, gdybym ja też pił tą wódeczkę z kieliszeczka - ostatnie słowa wymawia z wyraźnym sarkazmem. 

Odważam się uchylić jedno oko, ale przez promienie słoneczne wpadające przez okno w sypialni od razu je zamykam. 

- Która jest godzina? 

- Prawie trzynasta - odpowiada. - Kawy?

- Nie wiem, czy mój żołądek ją przyjmie... - mamroczę pod nosem i nagle wpada mi do głowy genialna myśl. - Zadzwoń do mojej mamy i powiedz, żeby ugotowała rosół. 

- Co ma ugotować? 

- Po prostu jej to powiedz. Chciałeś oficjalnie poznać moich rodziców, więc będziesz miał okazję. 

Nadal mam zamknięte oczy, ale czuję na sobie uważny wzrok bruneta. Przez chwilę zastanawiam się, czy dobrze postąpiłam, jednak krótki pocałunek na czubku nosa, rozwiewa moje wątpliwości. 

- Zrobię herbatę i zadzwonię do twojej mamy. A tobie radziłbym wziąć prysznic. 

- Aż tak śmierdzę?

- Nie będę tego ukrywał - parska śmiechem. 

Słyszę jak wychodzi z sypialni, a ja z głośnym jękiem niezadowolenia przewracam się na lewy bok i leniwie otwieram oczy. Dopiero po chwili zaczynam czuć zapach, o którym mówił James. Woń papierosów, alkoholu i potu, której mieszanka osiadła na mojej skórze sprawia, że jest mi niedobrze. Przejeżdżam palcami po twarzy, a moja dłoń zamiera tuż przy policzku. 

- Chyba nie byłam, aż tak pijana, skoro zmyłam makijaż - krzyczę do bruneta z wyraźną dumą w głosie. 

Po kilku sekundach jego rozbawiona twarz pojawia się w zasięgu mojego wzroku. 

- To ja zmyłem ci makijaż, biedroneczko. Od wejścia do taksówki nawet nie otworzyłaś oka, więc ciężko byłoby ci się rozebrać, a co dopiero poszukać tych wszystkich rzeczy do zmywania tego cholerstwa. Ogólnie to... czym się różni płyn micelarny od płynu do demakijażu? Na jednym i na drugim pisało, że usuwa makijaż i...

Wybucham śmiechem widząc jego zdezorientowanie. Mam ochotę wyskoczyć z łóżka i rzucić się na niego za bycie najlepszym facetem na świecie, ale ból, który odczuwam przy najmniejszym ruchu skutecznie mnie przed tym powstrzymuje. 

- To wcale nie jest śmieszne. Naprawdę mnie to zastanawia - mówi trochę zmieszany. 

- A czego użyłeś? - pytam, zagryzając dolną wargę, żeby się nie zaśmiać. 

- Wszystkiego co wpadło mi w ręce - odpowiada i oboje wybuchamy śmiechem. 

Staram się sobie wyobrazić jak komicznie musiało to wyglądać. Wielki facet zmywający makijaż swojej nieprzytomnej dziewczynie. Chęć sprawdzenia jak sobie z tym poradził, skłania mnie do ruszenia tyłka z bardzo wygodnego łóżka. 

Wstaję na równe nogi i co dziwne nie czuję żadnych zawirowań, których się spodziewałam. Ruszam w kierunku łazienki, po drodze zgarniając z szuflady czystą bieliznę i luźną bawełnianą sukienkę. James był na tyle uprzejmy, że nie tylko zmył mój makijaż, ale również przebrał mnie w piżamę. Naprawdę powinnam być wdzięczna za tak wspaniałego faceta.

War of heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz