Rozdział piąty

3.9K 149 4
                                    

Im więcej czasu poświęcam na myślenie, tym czuję się gorzej. Utrata pracy dociera do mojej świadomości, dopiero po kilku pokonanych ulicach. Załamuję się coraz bardziej, a gdy jakimś cudem ląduję u Anthony'ego pod domem, nie wiem co ze sobą zrobić. Dochodzi piętnasta, a blondyn nie wróci do domu wcześniej niż za godzinę, o ile nie wypadnie mu ważne spotkanie. Siadam na schodach i wyciągam telefon. Przez chwilę przewijam listę kontaktów, ale w efekcie końcowym blokuję ekran i kładę urządzenie na stopniu. Jeszcze nie jestem gotowa, żeby podzielić się tą smutną informacją z bliskimi. Opieram się plecami o kamienny filar i zamykam oczy. Jest naprawdę ciepło, a promienie słońca ogrzewają moją twarz. Tylko pogoda daje mi nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nigdy nie poddawałam się, więc teraz też nie mam takiego zamiaru. Czuję, że zmęczenie coraz bardziej ogarnia moje ciało, a nieprzespana noc daje mi się we znaki. Nie mija dużo czasu, a ja zapadam w głęboki sen. 

- Elizabeth? - głos mojego narzeczonego dociera do mnie jakby z oddali. - Ellie?! Co się stało?! 

Mrugam gwałtownie, a mój wzrok skupia się na niebieskich oczach Anthony'ego i bijącej z nich trosce. Słońce znajduje się trochę niżej, ale nadal jest wysoko, więc nie może być późno. 

- Co się stało, kochanie? Wszystko w porządku? 

- Nic mi nie jest - próbuję się podnieść, a blondyn delikatnie podciąga mnie do góry. 

- Czemu nie jesteś w pracy? - pyta, otwierając drzwi wejściowe. 

- Stęskniłam się za tobą - z premedytacją nie odpowiadam na jego pytanie i wchodzę do środka. 

Anthony ma na sobie garnitur, a w dłoni trzyma aktówkę. Wygląda poważnie i seksownie jak przystało na prawnika. Siadam na stołku barowym przy wyspie kuchennej i patrzę jak mężczyzna odwiesza marynarkę, a następnie zaczyna rozpinać guziki koszuli. 

- Pomogę ci - zeskakuję ze stołka i idę w jego kierunku, żeby po chwili sprawnie rozprawić się z jego koszulą. 

- Muszę wziąć prysznic... - sapie, gdy zsuwam z jego ramion materiał i zaczynam całować szczupłą klatkę piersiową. 

- Pójdę z tobą - mruczę między pocałunkami i czuję jak jego oddech przyspiesza. 

Chwytam w dłonie pasek jego spodni i zdejmuję go, a następnie rozpinam rozporek i przez chwilę gładzę przez materiał twardniejącą męskość. Ten dzień był do kitu, ale wcale nie musi taki być. Naprawdę stęskniłam się za Anthonym i chciałabym resztę tego dnia spędzić właśnie  z nim.

- Kocham cię - mruczy i ściąga moją kurtkę, a razem z nią sweter. 

Odnajduję ustami jego gorące wargi i zaczynam go szaleńczo całować. Brakuje mi tchu, ale nie przestaję. Obejmuję ramionami jego szyję, a on łapie mnie za pośladki i unosi do góry. Anthony jest szczupły, ale niezwykle silny. Bez problemu zanosi mnie na piętro, gdzie zamiast do łazienki kieruje się do sypialni. Powstrzymuję się przed jękiem zawodu, bo naprawdę liczyłam na wspólny prysznic, ale możemy to zrobić po seksie, prawda? Blondyn rzuca mnie na ogromne łóżko i po chwili nakrywa moje ciało swoim. Jest tylko w spodniach od garnituru i czuję, że dzieli nas zbyt dużo materiału. Próbuję się rozebrać, ale on łapie moje nadgarstki i unosi je nad moją głowę, przyszpilając je do poduszek. 

- A teraz powiesz mi co się stało? 

- Poważnie? - jęczę i patrzę z gniewem w jego oczy. 

- Poważnie. Co się stało? 

- Przestań bawić się w prawnika i po prostu się ze mną kochaj - zawodzę. - Porozmawiamy o tym później. 

- Powiesz mi teraz, albo możesz wyjść - mówi z powagą w głosie, a ja zamieram. 

War of heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz