(II tom) 9. Decyzje

18K 478 513
                                    

* Muszę wyrobić u siebie nawyk regularnego pisania (co przy mojej pracy, będzie nie lada wyzwaniem), bo zarywanie dwóch jedynych nocy w miesiącu, kiedy mogę się wyspać, zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem i zapewne odbije mi się jutro czkawką  😂

** Dziękuję Wam za cierpliwość i miłego czytania! ❤️

__________________________________________________________________________

Lauren

– Spałaś coś?

– Nie.

– Lauren... – wzdycha, okrywa mnie kocem, po czym przysiada obok na podłodze tuż koło łóżka – Musisz spać. Szczególnie... szczególnie teraz.

– Boże, nie mów tak. – z trudem hamuję łzy.

– Jak? Od dziś musisz myśleć nie tylko o sobie...

Ponownie wpatruję się w jeden z testów, który od dziesięciu godzin nieprzerwanie ściskam w ręce. Chyba wciąż się łudzę, że dzięki temu magicznie zniknie jedna z nadprogramowych kresek.

Miał rację. Tak, ta noc była błędem. Największym w całym moim prawie dwudziesto już letnim życiu.

– Co ja teraz zrobię? – zaciskam usta, wbijam zęby w opuchnięte wargi praktycznie do krwi.

– Hej... – obejmuje mnie, całuje w czoło – Nie jesteś sama. Masz rodzinę, mnie... No i to nie jest tylko twoja odpowiedzialność.

– Przecież wiesz, że on...

– Chuj mnie on obchodzi. – szybko wchodzi mi w słowo – Jest już po fakcie. Może w końcu będzie miał odpowiednią motywację, żeby wziąć się w garść.

– Nie Shane, nie powiesz mu. – oznajmiam spanikowana.

– Ale...

– Obiecaj.

– Nie jesteś w tym sama. Zaręczam ci, że poniesie konsekwencje.

– Shane nie. Nie powiesz mu. – uparcie wymuszam na nim deklarację, mocniej zaciskając palce na rękawie jego śnieżnobiałej koszuli.

– Nie możesz brać wszystkiego na siebie.

– Nie o to chodzi. Ja... – spuszczam wzrok na plastikową kasetkę – Ja po prostu jeszcze nie podjęłam decyzji.

– Wahasz się czy urodzić?

Zapada cisza. Nie wiem, co mam powiedzieć. Nawet nie mam odwagi na niego spojrzeć. Nie dlatego, że boję się, co o mnie pomyśli. Już od dawna wiem, że Shane mnie nie ocenia. Boję się natrafić na własne odbicie w szybie drzwi balkonowych. Nie mogę na siebie patrzeć. W ciągu ostatnich kilku godzin straciłam do siebie jakikolwiek szacunek. Znienawidziłam się tak bardzo, że nie wiem, jak wrócę do normalnego życia.

– Okay. Przemyśl to. – oznajmia z całkowitym spokojem, po czym podnosi się i podaje mi rękę, sygnalizując abym również wstała – Zastanów się i podejmij najlepszą decyzję. Przede wszystkim dla siebie. A teraz spróbuj się chwileczkę przespać. Ja przygotuję śniadanie.

Czeka aż położę się do łóżka, po czym zaciąga zasłony i cichutko wychodzi. Znowu zostaję sama.

Na siłę przymykam powieki, uparcie próbuję zasnąć. Chyba wciąż łudzę się, że gdy wstanę problem zniknie. Że obudzę się jedynie zlana potem, zrzucając z powiek wraz z resztkami snu ciężar konsekwencji błędnych decyzji.

Ostatecznie udaje mi się usnąć. Osiągam względny spokój, chwilę błogiej nicości, która boleśnie przemija, wraz z brzdękiem telefonu. Z trudem się budzę, boleśnie zderzając się z rzeczywistością. Od razu skupiam wzrok na teście, który niestety dalej leży na na tym samym miejscu.

W moim małym świecie (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz