Miał być fragment, a wyszedł długi rozdział, pisany całą noc 🫠
Jak się nie obronię w weekend, to... to trudno. Rozdział wyszedł super moim zdaniem.
Miłego czytania!
_______________________________________________________
Rano budzą mnie jaskrawe promienie jeszcze kwietniowego słońca.
W powietrzu już w pełni czuć piękną i wyjątkowo w tym roku ciepłą wiosnę. Nowy Jork nigdy nie zasypia, jednak dopiero teraz czuć, że zaczyna oddychać pełną piersią.
Zerkam za okno na odziany kolorami bogato kwitnących drzew i krzewów Central Park. Widok zapiera dech w piersi. To tak jakby ktoś rozłożył dywan spleciony z boskich pastelowych kwiatów magnolii, wiśni, wczesnego bzu oraz ukrytych między krętymi uliczkami mniejszych, ale równie pięknych hiacyntów, tulipanów i krzewów pigwy.
Od razu poprawia mi się humor.
Zwabiona zapachem świeżo zmielonej kawy, kieruję kroki w stronę salonu i kuchni. Otulam ramiona jedwabnym szlafrokiem, przysiadam na jednym z wysokich krzeseł przy kuchennej wyspie i kondensuję wzrok na kolejnym głównym powodzie mojego dobrego nastroju.
– Zwolniłeś się z pracy? – rzucam z uśmieszkiem, od razu skupiając na sobie spojrzenie ciemnych oczu.
– To subtelne zaproszenie do wyjścia? – odwzajemnia uśmiech, po czym przerzuca przez gołe ramię ścierkę i wyłącza ekspres – Kawy?
– Poproszę.
– Już zaparzyłem. Espresso doppio, takie jak lubisz.
– Polubiłam je przez ciebie.
– Doprawdy? – unosi brwi – Zamówiłaś je na naszym pierwszym spotkaniu.
– Bo było najtańsze. A ja przecież byłam studencką biedotą.
– Do końca życia będziesz mi wypominać tamtą sytuację, prawda? – wzdycha zrezygnowany.
– Spokojnie Marcello, jednak coś dobrego z niej wyniknęło...
Omiatam wzrokiem jego dobrze zbudowaną klatę, ramiona, pełne usta wygięte w lekkim uśmiechu i te duże czekoladowe bystre oczy, w których już dawno utonęłam.
Wtedy w restauracji zirytował mnie, jak jeszcze nikt inny przedtem. Chciałam wyprzeć to zdarzenie z pamięci, zapomnieć jego spojrzenie i wyrzucić z głowy ton, jakim się do mnie zwracał.
Nie przypuszczałam jednak, że ponownie na siebie wpadniemy i to jeszcze tego samo dnia. Nie przypuszczałam, że jest bliskim współpracownikiem mojej nowej rodziny. Nie przypuszczałam, że nie jest taki, na jakiego się przed innymi kreuje.
I nie przypuszczałam, że się w nim zakocham.
Nie planowałam tego.
Ale w sumie wszystkie najlepsze rzeczy jakie przytrafiły mi się do tej pory w życiu, nie były planowane.
– Chciałem zaproponować śniadanie na mieście, ale o tej godzinie raczej się już nie załapiemy. – stawia przede mną talerz pełen bosko wyglądających kanapek.
– Wybacz Harder, musiałam odespać. Ostatnio ciągle przez ciebie się nie wysypiam.
– Poprawię się. – ujmuje moją dłoń i składa na niej deklarację w postaci dłuższego pocałunku.
– Nie, tak jest okay. Wolę odsypiać w ciągu. – przygryzam wargę na samo wspomnienie minionej nocy.
– W ciągu dnia również możemy robić ciekawe rzeczy. – spuszcza dłoń na moje gołe kolano.
CZYTASZ
W moim małym świecie (Tom I & II)
Teen FictionZdolna i nie tak zamożna jak jej szkolni znajomi Lauren Gordon rozpoczyna naukę na najbogatszym i najbardziej luksusowym uniwersytecie w całym stanie. Myśli, iż ogrom zajęć i nauki będzie jej jedynym problemem, ale już pierwszego dnia dowiaduje się...