《 Prolog 》

406 30 715
                                    

  Włożyła swoją czarną marynarkę. Stojąc przed lustrem upewniała się, że jej strój wygląda idealnie, bez najmniejszego zagniecenia. Została jej jeszcze tylko chwila, na przebywanie w swoim niewielkim pokoju, ale zamierzała poświęcić resztę tego czasu by doprowadzić swój wygląd do ideału. Jej ubranie wyglądało poważnie, wyraz jej twarzy również. Shigaraki, nienawidził rzeczy niepoważnych. Denerwowały go. A denerwowanie Shigarakiego oznaczało bliską śmierć. Krwawą i bolesną. Odsunęła od siebie wszelkie cierpienia, dla dobra własnej rodziny. Dla ich bezpieczeństwa. Jedynym fragmentem jej samej, który nadal pozostawał jej był nienaturalny, mocno różowy kolor włosów, chociaż utrzymywanie go było wyjątkowo niebezpieczne, w miejscu, w którym się znajdowała. Gdyby nie fakt, że skrupulatnie wykonywała wszystkie swoje obowiązki, nawet ten mały detal, jak zbyt kolorowe włosy, mógłby zostać uznany za powód do skazania jej na śmierć. Mimo wszystko nikt nie śmiał narzekać na panujące tu zasady. Być może dlatego, że ich Szef był naprawdę okrutny.

  Zacisnęła włosy w mocny kucyk, ulizany tak perfekcyjnie, by nawet najmniejszy, pojedynczy włos, nie wylatywał ze spięcia. Oglądnęła się jeszcze jeden, ostatni raz, by upewnić się, że fryzura nie rozleciała się od momentu jej spięcia. Musiała wyglądać doskonale, biorąc pod uwagę to, że mógł to być jej ostatni dzień w upadającej Lidze Złoczyńców, która mimo swojej krytycznej sytuacji, nadal próbowała udawać potężną organizację. Jej lata świetności minęły wydawać by się mogło, że całe wieki temu. Większa część członków wykruszyła się i poumierała, teraz była kolej również na nią. Był to jej ostatni dzień, bo przez kilka poprzednich nie dostała nowego zadania. Choć nie miała na to żadnego wpływu, dla jej pracodawcy nie miało to znaczenia. Nie liczyło się, że nic nie robiła, dlatego, że nikt o wyższej od niej pozycji nie przeznaczył jej żadnego zadania. Liczyło się wyłącznie to, że nie zrobiła dosłownie niczego dla ich Władcy. A nie robienie niczego, również oznaczało śmierć. W końcu była nieprzydatna, była problemem, a problemy należało likwidować. Za sprawianie ich również się umierało, chociaż szybciej było by wymieniać rzeczy, za które się nie umiera. Do takich wliczało się wyłącznie szybkie, ale perfekcyjne wykonywanie rozkazów.

  Gdy upewniła się, że jest już gotowa, a jej wygląd jest nienaganny, ostatni raz rozejrzała się po swoim pokoju. Ciężko było to nazwać pokojem. Już prędzej biurem, w którym zmuszona była również sypiać, przez surowe zasady, jakie tu panowały. Mimo tego przyjrzała się każdej z rzeczy. Miało być to jej pożegnanie z tym wszystkim. Po raz ostatni wyjrzała przez okno. Widok z niego był mocno ograniczony, nie tylko przez znajdujące się w nim kraty, ale również mur, który znajdował się za nim, w niedalekiej odległości. Słońce świeciło tego dnia jasno, była piękna pogoda. Idealna na jej egzekucję.

   Wyszła po chwili, nie biorąc ze sobą niczego. Wszystkie wartościowe rzeczy, jakie chciałaby zabrać ze sobą do grobu, pozostały w jej domie rodzinnym, do którego już nie wróci. Nigdy. Z nim niestety nie dane było jej się pożegnać. Gdyby wiedziała, że nie postawi w nim nogi już nigdy więcej, przyjrzała by się wszystkiemu po raz ostatni. Gdyby wiedziała, że nigdy więcej nie zobaczy się ze swoją rodziną, z nimi również by się pożegnała. Jednak ona odeszła ani bez tego, ani bez jakichkolwiek wytłumaczeń. Wszyscy ludzie których kochała, uważali ją za czarną owcę. Tymczasem ona poświęcała wszystko co miała, żeby zagwarantować im bezpieczne życie w dostatku. Robiła dla nich wszystko, a oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy.

  Ruszyła przed siebie prostym, krótkim korytarzem. Po bokach znajdowało się kilka identycznych do tego jej - pokoi. Wszystkie tak samo puste, a ich mieszkańcy tak samo przerażeni i bezduszni jak ona sama, wszyscy uwięzieni z kratami w oknach. Jedynym wyjątkiem, był pokój na samym końcu korytarza. Właśnie tam zmierzała, by spotkać się, ze swoim Panem, który zaprosił ją do siebie na rozmowę. Zaprosił ją do siebie, by skazać na śmierć. Nie było żadnego innego powodu, dla którego miałby zobaczyć się z nią osobiście. Zawsze wykorzystywał do tego swoich przełożonych, a wyjątki nie zdarzały się tu praktycznie nigdy. Przygotowana na zapowiedź własnej egzekucji pchnęła drzwi i przestąpiła ich próg. Nie czuła żalu. Od samego początku, kiedy tylko się tu pojawiła, wiedziała, że zginie właśnie z rąk swojego Szefa. Wiedziała, że nastąpi to prędzej czy później, i choć robiła wszystko co w jej mocy by odłożyć to w czasie, wiedziała, że ostatecznie i tak nie miała na to wpływu.

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcWhere stories live. Discover now