《 Rozdział 19 》

58 10 400
                                    

❝Droga do współpracy❞

  Bakugo płakał. O ile można było tak nazwać jedną spływającą po policzku łzę. Maki w życiu nie sądziła, że kiedykolwiek zobaczy coś takiego. Momentalnie odrzuciła gdzieś na bok latarkę, która nadal włączona oświetlała jeden z kątów małego pomieszczenia.

  Podeszła do niego szybko, i przytuliła mocno, tak samo jak on zrobił z nią kiedyś. Nie wiedziała co tak w zasadzie oznaczał taki gest, ale sądziła, że jest to czymś, co powinna zrobić w takiej sytuacji. Sama mocno drżała, ale nie było to porównywalne do tego, co działo się z ciałem Bakugo.

  — Nie umrzesz. — powiedziała stanowczo, i sam ton jej głosu sprawiał, że miało ochotę się jej wierzyć. Mimo wszystko, Bakugo wiedział, że to nic nie warte zapewnienia.

  Owszem, zakażenia dało się wyleczyć, ale nie z ich możliwościami. Przecież byli zamknięci w piwnicy, bez dostępu do lekarzy. A przynajmniej takich normalnych, którzy faktycznie leczą swoich pacjentów, a nie przeciwnie.

☣☣☣

  — Naprawdę?! — Akemi totalnie poniosło. Nie spodziewała się kompletnie, tego co usłyszała. — Jesteś tego całkowicie pewna? Mogłaś poprosić o wszystko.

  — Tak, wiem. — przytaknęła tylko szybko, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę ze swoją opiekunką.

  — Mogłaś poprosić o zaprzestanie tortur... — Powiedziała, bo to właśnie tego spodziewała się usłyszeć. W zasadzie to też o to Maki zamierzała poprosić, gdyby nie ta nagła sytuacja.

  — Tak, ale-

  — Mogłaś nawet przestać być eksperymentem! Mogłaś zostać opiekunką, lub zyskać jakąkolwiek inną rolę!

  — Tak, mogłam. Ale chcę, żeby Bakugo został wyleczony. Czy można się zabrać za to od razu? Bo on chyba niedługo umrze.

  — Em... Tak, sądzę, że można, ale... Pozwól, że się upewnię. Naprawdę to tego właśnie sobie życzysz? Taka okazja nigdy więcej do ciebie nie wróci, na pewno chcesz zmarnować ją na kogoś innego?

  Gdyby nie poważna sytuacja w jakiej się znajdowała, Maki z chęcią wypomniała by jej martwego przyjaciela, pytając Akemi, czy wolałaby ograniczyć swoje własne cierpienie czy uratować mu życie. Sądziła, że ten drugi wybór byłby czymś oczywistym, więc dlaczego Akemi tak bardzo się dziwiła? Dlaczego uważała to za marnotrawstwo? 

  — Z całą pewnością.

  Akemi podeszła do swojego biurka, wyciągnęła z szuflady małą kartkę i długopis. Przez kilkanaście długich sekund szybko coś na niej zapisywała, a potem podała ją brunetce do rąk.

  — Idź do naszego wynalazcy, znasz Makoto, prawda? — dziewczyna niepewnie pokiwała głową. Po co im w tej sytuacji Makoto? Jeśli miałby dodatkowo zatruć Bakugo jakimś ziemniakiem, to na dobre by im to nie wyszło. — Przekaż mu tą kartkę, a on wszystkim się zajmie. — W tym czasie wyszły z pokoju, a kobieta wstukała kilkucyfrowy kod do piwnicy. — Zejdź na dół po schodach, zaraz przed nimi są drzwi. Zapukaj do niego, na pewno zaraz wyjdzie. — popchnęła ją leciutko w dół, a gdy Maki ruszyła po schodach zamknęła za nią drzwi. Najwyraźniej znowu gdzieś się spieszyła.

  Nie wiedziała jak niby Makoto ma im w tym pomóc, ale nie zostało jej nic innego, jak wierzyć, że Akemi ogarnie to wszystko, a Bakugo uda się wyleczyć zanim umrze. W końcu powiedziała mu, że do tego nie dojdzie. Nie mógł przecież umrzeć.

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcOn viuen les histories. Descobreix ara