《 Rozdział 13 》

91 20 571
                                    

  ❝Pora gazowania❞

  Kolejnego dnia z rana, zamiast Masato, w jej pokoju pojawiła się Pseudo-lekarka. Nie miała pojęcia który był to dzień spędzony w piwnicy, bo nie wiedziała, jak długo spała. Miała jednak nadzieję, że Bakugo pomoże jej nadrobić chwilowy brak informacji, o rzeczach dziejących się w piwnicy. Ile czasu spała, i co tak właściwie się tu działo?

  Bo choć Pseudo-lekarka, która zawitała u niej rano, była znacznie bardziej rozmowna niż wszyscy inni oprawcy razem wzięci, nie dowiedziała się od niej niczego. Może byłoby inaczej, gdyby chociaż zapytała. Jednak brak jej było odwagi, w końcu odzywanie się niepytaną było złamaniem regulaminu.

  — Weź ze sobą jedzenie. Pójdziesz prosto do celi Zero-dwa. — podeszła do niej blisko, i podała jej ziemniaka prosto do ręki, w przeciwieństwie do tego co wyprawiał Masato. Z nim ziemniaki obijały się o ściany, podłogę, sufit, czy nawet i ludzi. — W związku z twoją chorobą dziś będziesz miała spokój, postaraj się nie przemęczać. W dalszym ciągu potrzeba ci dużo odpoczynku. — odezwała się znowu kobieta, tym razem naprawdę brzmiąc, jak normalna lekarka. I choć może faktycznie była po jakichś studiach medycznych, do normalnych nie można było jej zaliczać.

  Maki wstała ostrożnie z podłogi, przyjmując do rąk podawanego jej ziemniaka, i powoli wyszła z pokoju pozwalając się prowadzić lekarce. Tak jak została wcześniej uprzedzona, dotarła do celi Bakugo, za co była naprawdę wdzięczna. Pogadanie z nim było tym, czego obecnie potrzebowała najbardziej.

  Gdy tylko doszły na miejsce, a Bakugo ujrzał stojącą przed kratami brunetkę, zdziwił się bardzo, momentalnie stając na nogi, choć do tej pory jeszcze leżał na podłodze. Pseudo-lekarka otworzyła drzwi trzymanym przy sobie kluczem i weszła do środka delikatnie pociągając za sobą Maki. Podała ziemniaka również Bakugo, i bez zbędnych słów wyszła, zamykając ich w środku we dwójkę.

  — Cholera, myślałem... — zawiesił się nagle, ziemniak wypadł mu z rąk. Podszedł do dziewczyny i złapał ją mocno za ramiona. — Masato przez cały czas tylko powtarzał, że twoja śmierć jest kwestią czasu i... — nagle przestał mówić w połowie zdania. Pociągnął ją mocno za ramiona, tak, że wylądowała na jego klatce piersiowej. Przycisnął ją do siebie mocno. — Zamorduje cię, jeśli jeszcze raz tak zemdlejesz. — w jego głosie wybrzmiała zdecydowana groźba.

  Mimo to, Maki wcale się go nie przestraszyła. Nie bardzo wiedziała co w tym momencie z nią robił, tak samo jak nie wiedziała w jaki sposób ma odebrać wypowiadane przez niego słowa, ale miała silne przeczucie, że chłopak wcale nie był na nią zły. Może tęsknił za nią tak samo jak ona za nim? Może martwił się o to co działo się z nią przez cały ten czas? Z pewnością coś takiego czułaby względem niego Maki, ale czy z nim było to samo?

  — Bakugo... — szepnęła cicho, bojąc się, że ktoś może stać za rogiem, i usłyszeć to, co chce mu przekazać. — Bo ja wszystko sobie przypomniałam.

  Nikt jej nie odpowiedział, więc zaczęła zastanawiać się, czy chłopak w ogóle usłyszał jej cichy głos, który nikł dodatkowo, gdyż jej twarz w dalszym ciągu była wciśnięta w czarny materiał stroju, który miał na sobie.

  Wtedy Bakugo odsunął ją od siebie. Nie posyłając jej żadnego spojrzenia, cofnął się pod ścianę i usiadł w swoim ulubionym miejscu, tak, jakby nagle całkowicie stracił zainteresowanie brunetką.

  — Wiem. Makoto był u mnie tego samego dnia, którego zemdlałaś. Powiedział mi, że ziemniak którego dostałaś tamtego ranka, był nafaszerowany chemikaliami... Tym całym antidotum. — wytłumaczył szybko, gdy zobaczył niezrozumienie wypisane na jej twarzy. — Twierdził, że nie wiedział w jaki inny sposób miałby ci to przekazać, ale ryzyko było duże. Nie miał pojęcia jakie będą efekty uboczne, i mówił, że mogłabyś tego nawet nie przeżyć. Jakbyś ty kurwa widziała, zadowoloną gębę Masato, który przychodził tu codziennie śmiejąc się, że "jeden eksperyment mniej".

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcOnde as histórias ganham vida. Descobre agora