《 Epilog 》

53 8 151
                                    

  — Kurwa, ale ją tam zaraz zamordują! — krzyczał na wszystkich zawodowych bohaterów, którzy uczą w jego szkole.

  — Zamordują nas, jeśli teraz tam pójdziemy. Musimy się przygotować, nie wiemy co nas tam czeka. Chcemy pomóc tej twojej koleżance, ale nie zaryzykujemy życiami dziesiątek ludzi, żeby ją uratować, rozumiesz? Musisz dać nam czas.

  — Nie ma na co czekać, do cholery! Nie byliście tam, więc nie rozumiecie! Przez to że stamtąd uciekłem ta walona Lekarka będzie torturować ją tak długo aż wyzionie ducha! Jesteście kurwa bohaterami czy nie?!

  — Jesteśmy, Bakugo, i dlatego wiemy, że nie można tak ryzykować. Spodobała ci się ta dziewczyna, i patrzysz na sprawę przez pryzmat uczuć. Postaraj się myśleć głową, nie sercem.

  — Nie myślę, kurwa żadnym sercem! — krzyknął głośno. Wiedząc, że prędzej wysadzi pół szkoły niż dojdzie do porozumienia, wyszedł z pokoju nauczycielskiego mocno trzaskając za sobą drzwiami.

  Nikt z kim rozmawiał nie potrafił zrozumieć powagi sytuacji. Przecież zgodził się na wyjście z tego budynku bez Maki, żeby szybko sprowadzić do niej pomoc. Tymczasem teraz zostawił ją tam całkiem samą, wychodząc na skończonego kretyna i tchórza. Nie mógł przestać myśleć o tym, co teraz się z nią dzieje. O tym jak głośno musi krzyczeć i jak bardzo bolą ją zadawane przez Pseudo-lekarkę rany.

  — I jak? — zapytał zatroskany Kirishima, który od wyjścia Katsukiego ciągle siedział na kanapie w salonie wspólnym, czekając, aż wróci. To on przejmował się tym wszystkim najbardziej, głównie dlatego, że nie mógł znieść nowej odmiany Bakugo, z którą wszyscy mieli do czynienia. Nie mógł znieść bezczynnego patrzenia, jak chłopak cierpi. Z resztą nie tylko on jeden.

  — Zgadnij, kurwa. — warknął ponuro stając na wprost od kanapy.

  — Ale co tak ci na tym zależy, co? Tego kwiatu pół światu, wiesz ile ładnych lasek stąpa po tym świecie? — parsknął Kaminari. — Po za tym ta twoja, jest masowym mordercą, oczekujesz czegoś innego niż zamknięcia ją za kratami?

  — Kaminari. — szturchnął go mocno Kirishima, dając do zrozumienia, żeby się zamknął.

  — No kurwa świetnie, kolejny! — czuł, że dłuższej bezsilności już nie wytrzyma. Musiał coś zrobić, a jeśli bohaterowie nie mieli zamiaru mu pomóc, musiał wziąć sprawy we własne ręce. On chciał jej tylko pomóc, jako przyszły bohater. Wcale nie myślał przez pryzmat uczuć, jak mu to wmawiano. A to, że zdążył jej się oświadczyć, nic nie zmieniało.

☣☣☣

  Ostatecznie z niewielką grupką przyjaciół z klasy (plus Deku, który nie wyobrażał sobie w takiej sytuacji bezczynnie siedzieć w akademiku) wyruszył do tamtego budynku. Bez żadnych z tych pseudo bohaterów, którzy nie byli w stanie uratować nawet jednej bezsilnej dziewczyny zamkniętej w piwnicy.

  Znalezienie lokalizacji tego budynku było naprawdę ciężkie, nawet, jeśli wiedział jak wygląda nie tylko on sam, ale również okolica. Dotarcie na miejsce również nie było proste, miasteczko do którego razem z Maki poszli jednego dnia, było kompletnie odizolowane od reszty społeczeństwa. Nie dało się tam dotrzeć komunikacją miejską w żaden sposób.

  Jednak w końcu stał pod tymi drzwiami, zabarykadowanymi tak mocno, że nie było nawet co myśleć o otworzeniu ich w jakikolwiek inny sposób niż wielki wybuch jego eksplozji. Bakugo, Kirishima, Mina, Sero i Deku weszli do środka przez wielką wyrwę w ścianie. Było całkowicie pusto. Przez długi czas krążyli po labiryntach korytarzy nie napotykając kompletnie nikogo. Samo to, było naprawdę dziwne, i bardzo niepokojące.

  Zgubili się masę razy, błądzili między białymi ścianami już od godziny, aż w końcu dotarli do drzwi prowadzących na dół piwnicy. Otworzył drzwi do laboratorium Makoto. Nikogo nie zastał w środku. Przeszedł szybko do dawnego pokoju Maki. W środku na podłodze siedziała drobna, skulona postać. Gdy już miał się na nią rzucić, doszło do niego, że wcale nie była to jego Maki.

  — Proszę... Proszę nie ruszajcie mnie. Błagam... Ja nic nie zrobiłam... — mówiła błagalnie, cała się trzęsąc Zero-trzy.

  — Spokojnie, nic ci nie zrobimy. — odezwała się spokojnie Mina, zniżając się na jej wysokość, jednak nie podchodząc bliżej. — Przyszliśmy ci pomóc.

  — Pomóc? Mnie się nie da pomóc. Zabijcie mnie, proszę. Zabijcie mnie... — płakała wtulając się w swoje kolana.

  Mina popatrzyła na resztę znacząco. Sero przykucnął obok niej, a reszta wyszła z pomieszczenia zostawiając ich samych.

  Bakugo przeszukał już wszystkie pomieszczenia, i w części labiryntu, i w piwnicy. Oprócz Zero-trzy nie napotkał żadnej żywej duszy, w tym jego Maki. Schodził właśnie po stromych i krzywych schodach na dół. Przedtem nawet nie wiedział, że cokolwiek jest jeszcze piętro niżej.

  Pomieszczenie wyglądało jak pokój samego diabła. Naturalna ciemność przerywana była światłem podpalonych pochodni, przytwierdzonych do ścian. Wszędzie walały się zmasakrowane ludzkie ciała, a w rogach pełno było szkieletów.

  I to właśnie tutaj znalazł Maki.

  Jej drobne ciało ułożone było na drewnianym podeście, w centrum pomieszczenia. Wyglądało znacznie lepiej, niż wszystkie zmasakrowane trupy. Gdyby nie zwrócić uwagi na jej lewy nadgarstek, który był jedną wielką, krwawą, rozgrzebaną dziurą, można by pomyśleć, że śpi.

  W ostatnim czasie jego cel zostania bohaterem numer jeden został przyćmiony całkiem nowym. Chciał uratować dziewczynę w której się zakochał. Pokazać jej wszystkie piękne miejsca jakie skrywał w sobie świat zewnętrzny, zabrać ją na jakieś dobre jedzenie, które nie będzie wcale związane z ziemniakami, kupić kawę tym razem bez bitej śmietany. Chciał pokazać jej jak wygląda prawdziwy świat i życie w nim. Chciał przedstawić ją swoim znajomym, pokazać miejsce w którym żył i szkołę w której się uczył, chciał pomóc jej odnaleźć miejsce w którym kiedyś mieszkała, bliskich którzy ją kochali i odzyskać wszystkie utracone wspomnienia. Kochał ją, choć nigdy nie zdążył jej tego wyznać. Chciał się z nią pobrać. A Maki nigdy nie dowiedziała się, czym są śluby.

Bo była niczym więcej, jak nieudanym eksperymentem.

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz