Chapter 2 - NAJSŁABSZE OGNIWO

506 63 24
                                    

Witam^^ Cieszę się, że pierwszy rozdział został tak pozytywnie odebrany, dlatego wstawiam dla was drugi rozdział ^^

Być może nie zaczęli najlepiej, jednak jak mieli się kontrolować, czując wrzące uczucie w sercu na swój widok?
Taehyung zobaczywszy Jeona po ośmiu latach, nie potrafił zareagować w inny sposób. Widok Jeona Jeongguka, byłego najlepszego przyjaciela, z którym wiele go poróżniło, sprawił, że odświeżyły się dawne rany, lecz to samo uczucie podzielał Jeongguk.

Pułkownik Han zdziwił się reakcją dwójki, która o dziwo wyglądała na zaznajomioną. - Widzę, że się znacie. Tym lepiej dla ciebie, Taehyung — rzekł pocieszająco, lecz nie wiedział, jak bardzo się mylił.
Dowódca Jeon wypchnął językiem policzek, patrząc na niespokojny wyraz Kima. Wiedział, że musi odrzucić na bok niezgodę między nim a byłym przyjacielem. W końcu minęło osiem lat. Osiem lat, od kiedy skreślił jego istnienie we własnym życiorysie. Musiał zachować spokój i zmierzyć się z trudnością, jaką była obecność chłopaka. W końcu jest dowódcą, musi zachować profesjonalizm, lecz nikt nie zabroni uprzykrzyć życia Kim Taehyungowi. Od teraz jest na jego terenie.

— Nie śmie wątpić, pułkowniku Han. — postarał się uśmiechnąć. Wychodziło mu to żałośnie. Czuł, że nawet z umiejętnościami aktorskimi gra szła mu fatalnie. Z drugiej strony i tak aktorem najlepszym nie był.

— Pułkowniku Han, możesz być spokojny. Zadbamy o jego bezpieczeństwo — rzekł formalnie. Sam się dziwił, że potrafił brzmieć wiarygodnie i kulturalnie. Pułkownik Han łyknął z łatwością jego kłamstewko.

— W takim razie zostaje mi życzyć Ci jak najlepiej, Taehyung. Pamiętaj, że to jednostka specjalna i będzie to od ciebie wymagać dużej sprawności fizycznej — rzekł, pouczając aktora. Wprawdzie Taehyung nie chciał nigdy znaleźć się w tym miejscu, jednak okoliczności zmusiły go do zaszycia się w prywatnej jednostce. Skąd mógł wiedzieć, że Jeon Jeongguk nią dowodzi? To było fatum.

— Postaram się. — uspokoił mężczyznę, choć wiedział, że z obecną sprawnością fizyczną wyjdzie wśród innych na słabe ogniwo.

Porucznik pożegnał się z dowódcą Jeon, a także Taehyungiem, który czekał wśród wiszących tablic ściennych. Gdy Jeon udał się odprowadzić porucznika, Kim przystanął przy jednej z tablic, spoglądając spod długich rzęs na przedstawione fotografie byłych uczestników szkolenia bez górnej części garderoby. Wszyscy posiadali piękne zbudowane ciała. Jedni posiadali szerszą budowę, drudzy zaś węższą, jednak na każdy sposób wyglądali świetnie. Posmak gorzkiej zazdrości utrzymywał się na języku aktora, który mógł jedynie pomarzyć o tak pięknym zbudowaniu. To nie było tak, że nie próbował się urzeźbić, ale był zbyt leniwy, by utrzymać tak wymagający tryb życia. Z drugiej strony jego lekarz stwierdził, że nie powinien wykonywać zbyt wymagającego wysiłku, gdyż wszystko działa u niego w drugą stronę. Zamiast budować masę, to ją nadto traci.

— Przypatrz się uważnie. Tak powinno wyglądać ciało mężczyzny — usłyszał Jeona, na którego spojrzał piorunująco. — Może moje szkolenie zrobi przysługę twojemu chuderlawemu ciału — droczył się, a Kim wywrócił oczami.

— Ja i moje chuderlawe ciało nie potrzebujemy twojej pomocy — cmoknął niemiło. Lecz brązowe tęczówki uważnie oceniały Jeona, który przez te ostatnie osiem lat zmienił się nie do poznania. Wciąż pamiętał go jako chłopaka z kokosową głową o dużych węglowych oczach, króliczym uśmiechu i zawsze większego od niego.

Faktem było to, że Jeongguk zawsze był dobrze zbudowany, nie tak jak dziś, ale kochał aktywność fizyczną. Jednak teraz? Posiadał piękne uniesione ciało pod każdym względem i mimo musztardowej koszuli, którą miał na sobie, mógł ze spokojem stwierdzić, że ciężko pracował na dzisiejszy widok. Bolały oczy Taehyunga, widząc, jak ta musztardowa koszula miała ochotę eksplodować pod wpływem lekkich napięć mięśni Jeona, ponieważ wiedział, że sam nigdy nie dojdzie do takiej formy. Włosy miał wygolone po bokach, a za to górna część była dłuższa, lecz zaczesana w tył. Za to hebanowe oczy ani trochę się nie zmieniły, być może jedynie ich wyraz. Pamiętał je, kiedy zawsze były roześmiane, a potem poznał i zapamiętał ich naturalny chłód, który zachował się do dziś.

Wieczna Obietnica~ J.JK & K.ThWhere stories live. Discover now