Chapter 47 - SZCZERA ROZMOWA

525 75 25
                                    

Taehyung miał nadzieję, że być może się przesłyszał, ale niestety tak nie było. Jeongguk naprawdę wiedział. Nie mógł zapanować nad ciałem, które automatycznie się spięło. Milion razy wyobrażał sobie moment w którym powie Jeonggukowi prawdę, jednak nie sądził, że scenariusz będzie zupełnie inny i Jeon będzie wiedział wcześniej. Już rozumiał zmianę w mężczyźnie i to, jak trzymał go od rana na dystans. Nie chciał z nim zbliżeń, ponieważ znał okrutną prawdę, którą przez tak wiele lat skrycie ukrywał.
Czy będzie się mnie przez to brzydził?
Już mnie nie będzie chciał.

Ramiona Jeongguka trzymały go w żelaznym objęciu, chcąc w pewien sposób zapewnić, że mimo rozczarowania do samego siebie, wciąż jest tu dla Taehyunga. Jednak Taehyung nie rozumiał tego, przez co nerwowo oderwał się od mężczyzny, idąc kilka kroków przed siebie. Jeongguk stał, uważnie się przyglądał,  czekając aż Taehyung będzie w stanie zmierzyć się z prawdą, którą poznał. Mimo wszystko aktor przez dłuższą chwilę milczał, jakby rozważał podjęcie tej rozmowy z  dowódcą. Czuł wstyd i niechęć do siebie i swojego ciała, jednak wiedział, że nie może pozostawić Jeongguka bez żadnych wyjaśnień. Skoro znał już prawdę, powinien się zmierzyć z największym lękiem. Całkiem niepewny siebie, zwrócił się do dowódcy, którego oczy zaczerwienione były od łez.
— S-Skąd się dowiedziałeś? — zapytał ze strachem. Nie mógł nic poradzić na to, że wizja przeprowadzenia tej rozmowy wzbudzała w nim lęk.

— Widziałem nagrania — odpowiedział szczerze, a serce Tae zwolniło w piersi.

— Od kiedy?

— Od kiedy wiem? Od rana... Jaechon wypisywał do mnie i wysłał te nagrania. Nie było to jedno nagranie, ale to pierwsze miało miejsce tutaj osiem lat temu — wyjaśnił, a Taehyung opuścił w rozpaczeniu głowę, nie mogąc uwierzyć, że Jaechon naprawdę pokazał te nagrania Jeonggukowi. Wgryzł się w wargi, a łzy sunęły się policzkach. — Dlaczego? Dlaczego przez tyle lat nic mi nie powiedziałeś? Gdybyś mi powiedział, to ja bym...

— Nic byś nie zrobił! — podniósł w bezradności głos. — Nie uwierzyłbyś mi. Teraz uwierzyłeś bo widziałeś nagrania. W tamtym czasie nie uwierzyłbyś mi na słowo. Nie ufałeś mi, uwielbiałeś Jaechona i Ryuchae. Za nic miałeś moje słowa. Byłem świadomy, że nie będę w stanie wygrać z Jaechonem, choćbym próbował walczyć. Nie miałem z nim szans — wyznał w emocjach, a Jeongguk stał bezradnie, widząc, że Taehyung miał rację. Osiem lat temu, czy uwierzyłby Taehyungowi? Czy Jaechonowi, który wymyśliłby scenariusz, który pogrążyły Taehyunga w jego oczach?

— Nie mogłeś tego zgłosić na policję? — zapytał, a Taehyung roześmiał się żałośnie.

— Myślisz, że tego nie zrobiłem? Byłem na policji, zaraz po pierwszym razie, gdy mi to zrobił! Policja miała mi pomóc, ale nic nie zrobili, bo to w końcu syn państwa Lee. Nawet jeśli mój ojciec jest politykiem, nie mogłem się na nim powołać, bo nie chciałem, aby wiedział, jak jego syn dał się żałośnie podejść — powiedział przez płacz, drżąc w emocjach. Prawda była taka, że Taehyung nigdy ojcu nie zdradził, co tak naprawdę go spotkało, przez co trudniej było mu pomóc. Nikt nie znał przyczyny próby samobójczej Taehyunga, tylko on sam, Jaechon, państwo Lee i jego własna matka. To grono nigdy nie pisało by słowem, byleby sobie nie zaszkodzić.

— No dobrze... Ale jak on to mógł zrobić? Dlaczego to zrobił? Powinieneś dalej walczyć, aby zapłacił za to, co ci uczynił — mówił zmartwiony, nie chcąc, aby Taehyung pozostawił takie przestępstwo bezprawnie.

— Pytasz, dlaczego to zrobił? Również go o to pytałem, ale zawsze odpowiadał tak samo. Że zrobił to tylko dlatego, bo powiedziałem, że obrzydza mnie jako człowiek. To był powód — spojrzał w oczy Jeongguka, który oniemiał, słysząc powód Jaechona, aby skrzywdzić niewinną osobę. Dreszcz przeszył jego ciało na samą myśl o nagraniach i tym, jak w nich traktował jego najlepszego przyjaciela i jednocześnie pierwszą miłość. Co ważniejsze Jaechon znał jego uczucia względem Tae i zawsze próbował mu mówić, że nie będzie miał szans u najlepszego przyjaciela. — Jeśli chodzi o kontynuowanie walki z nim, to nie mam na to sił. Ani ty ani ja nic z tym nie zrobimy. Nie chce do tego wracać — rzekł, zaniepokojony wizją walki z nieprzewidywalnym mężczyzną.

Wieczna Obietnica~ J.JK & K.ThWhere stories live. Discover now