Śmierć to nie ostatnia karta

2.3K 181 32
                                    

Rozdział23

Nigdy jeszcze nie czułam takiego bólu. To nie był ból fizyczny ale psychiczny. Odebrał mi czucie w kończynach, nawet nie mogłam mrugać. Nogi wrosły mi w podłogę, przy tym nie mogłam się spojrzeć na nic innego. Nie słyszałam nic, żadnego bicia serca, żadnego oddechu, żadnego głosu. Uderzył we mnie piorun śmierci. Me serce rozpadło się na milion kawałków a te na następne miliony. To wszystko było moją winą i dobrze o tym wiedziałam, gdybym w tedy inaczej rozmawiała z Heriusem Karolina by żyła. Gdyby w tedy mnie nie spotkała mogła by normalnie żyć. Wszyscy którzy są w okół mnie umierają albo są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie ! Nie mogę pozwolić aby następna moja bliska osoba zginęła. Nie pozwolę na to by ona umarła, nie teraz nie przez mnie. Zasłużyła na starość, naukę, prace i rodzinę. Ja tego nie dostanę, ale nie  zabiorę tego nikomu kto na to nie zasłużył. Podbiegłam do pielęgniarki i resztkami siły zauroczyłam ją aby zaprowadziła mnie do ciała Karoliny. Okazywała niechęć, jednak niezdołała mojego czaru zniszczyć. Moje oczy się zwężyły, a gniew otoczył mnie jak fala tsunami. Mój plan był bolesny, wiem że to głupie, że za ratunek kogoś ktoś inny musi ucierpieć, jednak nie byłam w stanie do racjonalnego myślenia. Dotarłyśmy do kostnicy. Było tam zimno i ponuro, wyglądała jak wyjęta z przerażającego horroru. Kazałam pielęgniarce aby pokazała mi Karolinę. Mój wzrok lekko się na niej zatrzymał i dopiero teraz zauważyłam jej, idealnie ułożone w kok, blond platynowe włosy. Niebieskie tęczówki odbijały słabe światło energooszczędnych żarówek. Była od mnie wyższa i miała prawie figurę modelki. Na plakietce stało imię Carly. Nie wiem czemu tu pracowała, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło.

Kostnica wyglądała jak sama śmierć. W okół na ścianach od sufitu do ziemi znajdowały się głębokie szuflady, a na samym środku metalowa kozetka. Każdy metal był wykonany ze stali, która była zimna jak wszystkie ciała leżące w środku. Na każdej szufladce widniało imię i data śmierci. Miałam wrażenie że zaraz muszę zwymiotować. Widząc to dojrzałam jaka śmierć jest straszna dla każdego człowieka, teraz rozumiem ich strach. Każdy się boi że właśnie tylko tyle po nim pozostanie, naklejka z imieniem i kawałek kamienia na cmentarzu. Carly otworzyła kluczem trzecią szafkę po prawej. Ujrzałam blond głowę, poczułam napływające łzy do moich już spuchniętych oczu. Musiałam to zrobić musiałam po prostu. Carly wyjęła ciało, przeniosłyśmy ją na metalową kozetkę. Jej twarz była taka jak ją ostatni raz zapamiętała z jedną różnicą była pół fioletowa, pół niebieska. Wyglądała jakby spała, jej długie czarne rzęsy dotykały jej zimnych policzków. Miała na sobie tylko papierową, kratkowaną, szpitalną koszule. Nie miała żadnego znamienia, pokazującego na morderstwo. Jej skóra była nieskazitelne czysta. Jednak odsłaniając koszule po stronie serca  jej pierś była cała czarna, jad Heriusa doszedł do serca i w ten sposób umarła. Moje łzy zaczęły płynąć ciurkiem po twarzy.

-Chodź tu. - Mruknęłam do Carly. Nadal była pod mojemu urokiem i nie była w stanie się mi sprzeciwić. Gdy już znalazła się koło mnie złapałam ją mocno za rękę, aż wygięła twarz w grymasie bólu. Drugą ręką złapałam rękę Karoliny. Ona nie zareagowała, leża tam jak kawałek mięsa i skóry.

-Mortem pro mortem, flatum spiritus pro flatum spiritus, cor pro cor,dare me tuum vita ad dedit eos eam. Mortem pro mortem, flatumspiritus pro flatum spiritus, cor pro cor, dare me tuum vita ad dediteos eam.* - Carly zaczęła krzyczeć z bólu, czułam go. Zabierałam jej życie, jej wspomnienia, jej oddech, jej bicie ciepła. Czułam to, wszystko przepływało przez mnie. To nie była boża magia ale teraz nie miałam na to czasu by się nad tym zastanawiać. Ciepło Carly płynęło do Karoliny. Blondynka stawała się coraz cichsza i spokojniejsza, aż w końcu jej ciało opadło bezwładnie na ziemię. Karolina stała się całkiem inna była blada ale zaróżowiona. Jej powieki nie były już spuchnięte i fioletowe. Usłyszałam jeszcze coś. Bicie serca. Carly się zatrzymało a Karoliny zaczęło bić. Nie byłam w stanie dłużej stać musiałam usiąść. Nie byłam przyzwyczajona do takiej magi. Na mojej koszulce zauważyłam czerwone plamy. Dotknęłam mojego nosa i lepka czerwona krew pobrudziła mi palce. ZłapałamKarolinę za rękę,a jej oczy zaczęły się poruszać. Obudziła się w szoku, zachłysnęła się powietrzem i mrugała oczami jakby nigdy ich nie zamykała. Jej serce zostało oczyszczone z jadu, ale biedna Carly leżała z czarnym jadem rozprzestrzenionym po całym jej ciele. Jej zimna i blada skóra pokazywała zakażone żyły połączone razem w sercu.

Prawnuczka LucyferaWhere stories live. Discover now