Rozdział 7
Poranne śpiewy ptaków, oraz ciepłe promienie słońca wpadające do pokoju przez szparki w oknach obudziły mnie z długiego snu.
Na wargach cały czas czułam posmak ust Sylviana. A w brzuchu na samą myśl o naszym spotkaniu powstawała burza motylów. Po otworzeniu oczu ujrzałam kremową sypialnie bogato ozdobioną. W tej samej co byłam wcześniej. Szatyn siedzał na pięknym złotym fotelu w kwiacianą tapicerkę. Jego perfekcyjne rysy przyprawiały mnie o ból głowy. Był taki miły, opiekuńczy i do tego taki przystojny. W tej chwili wszystko zebrało się do kupy. Bóg i diabeł zrobili podstęp teraz dopiero go rozumiem. Oboje wysłali dwóch przystojnych chłopsków żebym się zakochała. No i dopięli swego, bo czuje coś do nich i to w takiej samej ilości. To jest nie fer. Uwzieli się na mnie! Czemu nie mogą dać mi poprosu spokój?! Te wszystskie myśli przerwało mi lekkie chrapniecię Uriela. Jego powieki uchyliły się, a jego szmaragdowy wzrok całkowicie mnie przejął.- Witaj śpiąca królewno. - Od samego rana jego słowa sprawiły wielki uśmiech na mojej twarzy.
- Hej..
- Jak się spało ?
- Może być. A tobie?
- Krzesło jest lekko twardawe ale wytrzymałem, miałaś jakieś koszmary bo czasami coś pomrukiwałaś i pociłas się. Już cię chciałem budzić, ale sama się obudziłaś.
- Serio ? Może coś mi się śniło, najwyraźniej nie pamiętam.
- Aha... No ale dobrze, że teraz czujesz się lepiej?- Jego białe zęby oślepiały, a ja poczułam burczenie w brzuchu.
- Widzę, że śniadanko się przyda.
- Bardzo chętnie. - Wyszczerzyłam się, a on szybko wstał lekko się przy tym przeciągając i wyszedł. Postanowiłam wziąć prysznic. Po wizycie w lesie przyda się. Łazienka wygladała dokładnie tak jak ją zapamiętałam. Bogato wystrojona
i ogromna. Zapachowe świece ukoiły moje burzliwe myśli. Gorąca woda zrelaksowała mięśnie. W wannie siedziałam dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi.- Śniadanie gotowe. -Usłyszałam aksamitny głos Uriela. Na samą myśl o jedzeniu żołądek wykręcał mi fikołka. Szybko wyskoczyłam i dokładnie sie wytarłam. Po wyjściu w świeżych ubraniach poczułam zapach jajek i tostów. Pościel była już poukładna, a na niej leżała wielka, srebrna taca z górą pyszności. Przyspieszyłam krok i skupiłam się tylko na wcinaniu żółtych jak śłońce jajek i chrupiących tostów, z masłem. Na deser były przepyszne truskawki z czekoladą i szklanką soku pomarańczowego. Tak skupiłam się na głodzie, że zapomniałam całkowicie o chichoczącym Urielu, który robił sobie ze mnie żarty na fotelu. Po przełknięciu spytałam:
- A co Cię tak śmieszy?
- Ty. - Śmiech się zmógł, a ja zrobiłam obrażoną mine i odsunęłam się od niego.
- Oj weź, to nie tak, tylko jesteś taka zabawna. - Przy tych słowach podszedł do łóżka i położył sie na brzuchu prosto przed moją twarzą Wystraszył mnie i tylko się na niego pusto gapiłam. Z jego twarzy zszedł duży chichot, a pozostał seksowny uśmiech. Zielony wzrok hipnotyzował, lecz jego słowa totalnie zbiły mnie z tropu.
- Lepiej się najedz bo dziś przed tobą ciężki dzień. Zostaniesz poddana testowi i wtedy zdecydujemy czy to napewno ty
i zaplanujemy przebieg ćwiczeń.- Jakie testy?
- Nie bój się to będzie tylko sprawdzanie twojej siły.
- Aha..
-Będę przy tobie, nie musisz się martwić. Jak jesteś tu w niebiosach zawsze będę przy tobie.- Boże już gdzieś to słyszałam tylko z bardziej diabelskich ust. Boje się tego wszystkiego. To wszystko mnie po prostu przerasta. Cała ta misja, ćwiczenia
i jeszcze na dodatek Uriel i Sylvian. Bóg i Lucyfer wystawili mnie na próbę mam tylko nadzieje, że dam radę i nie upadnę, bo nie jestem najlepsza we wstawaniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/12081850-288-k962903.jpg)
YOU ARE READING
Prawnuczka Lucyfera
RomancePierwsza nieziemska miłość. Opowieść o nastolatce z połączenia anielskiej i diabelskiej krwi. Jej życie przewraca się o 360 stopni gdy musi opuścić jej rodzinny dom, język, szkołe i w sumie wszystko co posiadała. Lecz gdy dowiaduje się kim naprawdę...