Mroczna przepowiednia

12.3K 669 60
                                    

Rozdział 2.

Obolała wstałam z mięciutkiego łóżka i powlokłam się do drzwi. Po otworzeniu ich nikogo nie zobaczyłam, bardzo się zirytowałam. Już miałam je zamknąć, gdy coś poruszyło się niedaleko w krzakach, mój wzrok przeniósł się na wycieraczkę na której leżała czerwona kopertę z moim imieniem napisanym starym pięknym pismem. Schyliłam się po nią i poczułam dziwne uczucie, które doznałam wtedy w autobusie, kiedy dotknęłam tego tajemniczego chłopaka. Obawiałam się najgorszego. Zamknęłam drzwi na wszystkie zamki i pobiegłam do mojego pokoju. Skoczyłam na łóżko i położyłam list przed sobą. Przez chwile się w niego głupio wpatrywałam, ale nie mogłam już dłużej wytrzymać i ostrożnie go otworzyłam. Moim oczom ukazało się to samo pismo:
''Droga Saro, z wielką przyjemnością zapraszam Cię na wielki bal maskowy. Odbędzie się on w dniu 13.04.2013 w piątek. Przyjęcie zaczyna się o godzinie 20:00 w willi pana Sterllinga na ulicy Lilienweg 666. Strój obowiązkowy, suknie balowe.
Pan Sterlling bardzo prosi, żeby odwiedziła nas pani w tym wspaniałym dniu.''

Nie mogłam uwierzyć. Skąd znają moje imię i miejsce zamieszkania? Czy adresat koperty schował się w krzakach kiedy otworzyłam drzwi wejściowe? Czy czasem sam pan Sterlling przyniósł mi kopertę? Tyle pytań mi się nasuwało do głowy, że aż poczułam lekki uścisk w skroniach. Obróciłam kartę i zobaczyłam inne pismo. Również piękne ale jakieś bardziej tajemnicze:
''Ps. Bardzo się cieszę że w końcu będę mógł cie poznać księżniczko. S.S''
Boże! To teraz już jasne. To jakiś psychol. Nie możliwe, że robi bal dla jakiejś laski z autobusu, z którą nawet nie zamienił słowa.
Do balu zostało jeszcze 4 dni. Zastanawiam się czy powinnam tam iść. Może jak tam pójdę wszystko się wyjaśni? Może to tylko zabawny żart tajemniczego chłopaka?Z jednej strony chciałam ta kopertę podrzeć na maleńkie kawałeczki, a z drugiej chciałabym iść do sklepu i kupić przepiękną suknie, buty oraz dodatki i wybrać się na bal.
Po długich namysłach doszłam do wniosku, że jednak tam pójdę bo moja druga część nie da mi spokoju. Czerwoną kartę położyłam na biurko i jakoś nie miałam już ochoty spać. Postanowiłam więc trochę pobiegać przed odrabianiem lekcji. To zawsze mnie uspokaja i oczyszcza ze złych myśli. Założyłam moje air maxy i wyskoczyłam do pobliskiego parku. Po jakiejś godzinie biegania poczułam zmęczenie i usiadłam na drewnianej, lekko zniszczonej ławce. Zamknęłam oczy, wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, szum wiatru oraz .... Usłyszałam kroki. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam ciemnego blondyna siedzącego koło mnie. To był ten Sterlling. Nie mogłam uwierzyć. Znów nie obdarzył mnie ani jednym spojrzeniem. Zignorowałam go, kiedy już wstałam i ruszyłam krętą dróżką, ktoś nagle mocno pociągnął moją rękę do tylu. O mało się nie przewróciłam. Chłopak bardzo mocno trzymał moją prawą rękę. W cale bym się nie zdziwiła gdybym miała kilka kości pękniętych. Trzymał ją tak mocno, że aż pisnęłam cicho z bólu. Nie miałabym z nim szans, to wiedziałam. Przepełniał mnie gniew, ból i zaskoczenie. Lecz gniew ten można było porównać do wrzącej się gorącej wody. Do śmiertelnie gorącej lawy. 
-Puszczaj mnie w tej chwili.- Po wypowiedzeniu tych słów jego wzrok przeniósł się na moje oczy. Patrzył się na mnie tak intensywnie, że poczułam się niezręcznie. On nadal trzymał moją dłoń w mocnym uścisku. Wiedziałam, że jutro rano obudzę się i ujrzę piękne fioletowe plamy.
- Chce się tylko upewnić, że przyjdziesz.- w tedy pierwszy raz usłyszałam jego aksamitny, głęboki i niski głos. Na ten dźwięk poczułam gęsią skórkę na karku. Boże jaki on był seksowny. Pewnie dla nastolatek uważany jest za młodego Boga ,ale nie dla mnie. Uważam że to po porostu jest zadumany w sobie młodziak, rozpuszczony przez swoich rodziców. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Wiec tylko na niego lekko spojrzałam, wyrwałam rękę i szybkim biegiem pobiegłam w stronę mojej ulicy. Zmęczona weszłam do domu w pośpiechu i zamknęłam się na wszystkie zamki. Usłyszałam głosy w kuchni więc spodziewałam się, że mama już wróciła. Zdjęłam ubłocone buty i weszłam do pokoju. Mama w środku pichciła już jakieś pyszności i przy tym rozmawiała przez telefon. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i pokazała, że za 20 minut obiad. Ja tylko kiwnęłam głową i zmyłam się do mojego pokoju. Z garderoby wyjęłam czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Musiałam zmyć z siebie ten cały stres. Dopiero pod prysznicem zauważyłam, że mój nadgarstek lekko spuchł i był fioletowy. Obawiałam się że jeszcze ten palant złamał mi rękę. W mojej głowie buzował gniew i ogromny ból, bo ręka bolała jak diabli. Mama zamartwiała się o moją ręka i uparła się że pojedziemy do szpitala. Musiałam jej nawymyślać, że przewróciłam się i o coś zahaczyłam. Wiec resztę wieczoru przesiedzieliśmy w szpitalu. Okazało się, że to tylko lekkie zwichnięcie ale bez siniaków się nie obejdzie. 
Po powrocie od razu rzuciłam się na łóżko a po chwili zasnęłam.

Rano obudził mnie ból ręki. Spojrzałam na mojego smartphona i ujrzałam 6:10. Nie było sensu zasypać jak mój budzik miał zadzwonić za 5 minut. Ból ręki uniemożliwiał mi spokojne leżenie wiec wstałam i podreptałam powoli do łazienki. Ostrożnie wzięłam krótki prysznic i tak samo powoli się ubrałam. Założyłam moją ulubioną czarną sukienkę z przodu trochę krótszą,
z tylu dłuższą. W pasie założyłam złoty pasek z kokardką i do tego buty na koturnie. Narzuciłam na siebie moja skórę
i pomalowałam się lekko. Nie jadałam śniadań, bo zazwyczaj nie miałam czasu. Zabrałam kilka groszy na lancz i poszłam na autobus. O mały włos i bym się już spóźniła, ale na szczęście jeszcze zdążyłam. W busie było jak zwykle mnóstwo ludzi jendak nie spotkałam osoby której zawdzięczam to skręcenie. 
W szkole było dość nudno, a na przerwie spotkałam smukłą Karolinę. Znów przegadałyśmy całe pauzy. Była naprawdę fajna. Zaproponowała mi dziś wyjście do kina, ale jakoś nie miałam ochoty. Powiedziałam jej o balu i uparła się, że ma iść ze mną na zakupy. 
Wiec od razu po szkole pojechałyśmy jej autem do centrum. 
Chodziłyśmy po sklepach chyba całymi godzinami. Było nawet bardzo miło. W końcu znalazłyśmy piękną czerwoną sukienkę bez ramiączek z falbankami od pasa aż do ziemi i trochę dalej, do tego piękne czarne 13 centymetrowe szpilki oraz kopertówkę również czarną.
Po długich zakupach w końcu mogłam się położyć, wziąć mojego laptopa i przejrzeć powiadomienia. Nic ciekawego nie znalazłam więc odrabiałam obowiązkowe lekcje. Ciężko było mi się skupić, ale na szczęście nauczycielka od angielskiego dużo nam nie zadała. Zmęczona włożyłam mój nowy zakup do garderoby i postanowiłam wziąć długą i ciepłą kąpiel.
W żółtej łazience zapaliłam kilka lawendowych świec i wlałam do wanny pachnący płyn. Woda ocieplała każdą moją komórkę, z rozkoszy zamknęłam oczy. Leżałam tak chyba z godzinę, aż telefon mnie obudził. Szybko wyszłam i założyłam mięciutką pidżamkę. Dzwoniła mama i powiedziała, że wróci później. Ja natomiast rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Stałam na wielkim pięknym balkonie. Podłoga i balustrada były z marmuru. Wszystko było perfekcyjnie czyste i ozdobione kwiatami. Przed sobą widziałam zachód słońca i olbrzymią taflę wody. Przy słońcu, nabierała koloru pomarańczy lub żółci. Przy brzegu była turkusowa i czysta. Piasku nie było dość dużo bo zaczynała się wysoka budowla. Dopiero teraz zauważyłam, że stoję na balkonie zamku. Budynek był w kolorach bieli i złota. Poczułam cieplutki wiatr poruszający moje brązowe lokowane włosy. Momencik loki ? Spojrzałam w co jestem ubrana i otworzyłam lekko usta. Miałam na sobie tą czerwoną suknie, którą dziś zakupiłam i do tego wysokie buty i piękne opadającej loki do pasa. Obejrzałam się za siebie
i ujrzałam ciemnego blondyna w garniturze i lakierkach. Chciałam jeszcze szerzej otworzyć usta ale się powstrzymałam. Poczułam lekki przypływ dezorientacji, więc delikatnie spytałam.
- Gdzie ja jestem ?
- Na balu księżniczko.- Czemu on mnie cały czas nazywa mnie księżniczką?
- Ale to nie jest twój dom przynajmniej nie w naszym mieście.
- Masz racje, ale to teraz nie ma znaczenia. Najważniejsze, że w końcu będę cie miał.
- Co proszę?- Poczułam strach. On niewyobrażalne szybko podniósł się z marmurowej ławki i stawiał pierwsze kroki ku mnie. Adrenalina skoczyła mi jak przed wyskokiem na bandżi. Szybko go ominęłam i weszłam do środka. 
Pomieszczenie było również kremowe, złote i białe. Duża cześć była z marmuru. Wszystko wydawało się takie bezcenne
i stare. Lekkim biegiem potruchtałam do sali balowej. Nie miałam pojęcia skąd wiem gdzie ona się znajduje, ale po prostu wiedziałam.
Gdy otworzyłam białe drzwi z złotymi klamkami moje źrenice się powiększyły. Ujrzałam biegających ludzi z krzykiem, poprzewracane stoły i popękane kafelki. Zasłony i obrusy płonęły. To był jeden wielki chaos przez dym udało mi się tylko zobaczyć jakąś postać, która stała bez ruchu w środku płomieni. Stała tam jakby nic się nie stało, a krzyki ludzi w ogóle nie ogłuszały. Dopiero jak się porządnie skupiłam zauważyłam, że to męska postać. Jego głowa była spuszczona w dół, ale gwałtownie się podniosła i czerwone ślepia spojrzały prosto na mnie. Czułam jak nogi się pode mną uginaj lecz stałam jak wryta nie mogłam nawet kroku postawić. Ciemna postać szła powoli w moją stronę, a mój strach rósł z każdym jego krokiem. Poczułam zapach siarki i spalonych ciał gdy ten demoniczny mężczyzna do mnie podszedł. Dopiero gdy jego twarz była kilka centymetrów od mojej usłyszałam jego głos.
- Witamy w królestwie, księżniczko. 

Z krzykiem otworzyłam oczy i błyskawicznie usiadłam ciężko dysząc, czułam spływające krople potu na moim czole. Dopiero po chwili cały koszmar do mnie dotarł.

Przepraszam za błędy i mam wielka nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Uwagi i pochwały chętnie przeczytam w komentarzach i chciałam bym bardzo podziękować mojej wiktori i polecić książkę: Ukryte Tajemnice. Moim zdaniem autorska jest świetna pisarka i każdypowinnien to przeczytać.
Dziękuje tym osobą które to czytają i wiele całusków przesyłam. :***

Prawnuczka LucyferaWhere stories live. Discover now