Wielki dzień

3.8K 242 15
                                    

Rozdział 18

W ostatnim momencie ujrzałam cień Slyviana i Vitori na jego rękach.

Nieeeee!!!!!-Mój głos przecinał powietrze, ruszyłam biegiem w stronę palącego się auta. Nie wiem jakim cudem, ale ogień
i ból nie mogły się do mnie przedostać. Byłam chroniona przez szklaną pokrywę światła. Słyszałam kaszlenie i krzyki . Jednym ruchem odrzuciłam drzwi i wyciągnęłam pół nieprzytomnych ludzi. Cristina mogła chodzić, ale oparła się o mnie całym ciężarem ciała. Olaf był nie przytomny i musiałam go nieść. Był dość ciężki na dwunastolatka, ale czyjaś moc dodawała mi siły i wytrwałości. - Szybko, zaraz wybuchnie. - Gdy wydostaliśmy się z auta kilka kroków później samochód wyleciał w powietrze. Siła eksplozji popchnęła nas na zieloną trawę. Ochroniłam ich moim ciałem i spadliśmy prosto na twarz. W moich uszach słyszałam dzwonienie, a ciało trzęsło się z nieznanych mi powodów. Jednak ból z mojego zwątpienia czułam najbardziej. Nie wiem co się ze mną stało?! Jak mogłam dopuścić do ich śmierci !! Jak mogłam zwątpić i nie czuć. Jak mogłam!!?? Poczułam czyjąś silną dłoń podnoszącą mnie na równe nogi. Nie byłam w stanie stać i od razu straciłam równowagę. Jednak ciemnooki był szybszy, w jednej chwili złapał mnie za ręce i w objął. - Już.. Już.. Sara ! - Mój świat powoli się zamazywał lecz silne ramiona Sylviana trzymały mnie w pionie. Moje ciało stawało się coraz bardziej bezwładne i nie miałam już nad nim władzy. Ostatnią osobą, którą widziałam była zapłakana twarz Viktori. Obudziłam się z bólem głowy w szpitalnym łóżku. Czułam ból w każdej komórce mojego ciała. Na twarzy miałam mnóstwo rurek. Ciche pikanie mojego serca odbijało się w szpitalnej maszynie . Pościel wydawała się sterylna i sucha. Poduszki zatem były niewiarygodnie wygodne. Moje powieki poruszyły się lekko i ujrzałam przerażoną twarz Viktori. - Sara?! Obudziłaś się! Jak się cieszę... Boże już... Myślałam... Że.. - Łzy szczęścia spływały jej po brudnych policzkach. -Już jest ok.- Mój głosy był zachrypnięty
i słaby. - Nie masz pojęcia jak się martwiłam.- Złapała mnie za rękę i delikatnie ścisnęła. - Gdzie jest ....Sylvian?- Nie wiem czemu, ale mój głos odmówił posłuszeństwa i stał się jeszcze cichszy. - Poszedł po kawę. Całą noc spędził przy tobie. Wydaje się porządnym facetem. - Oh.. A Cristina i Olaf co z nimi ???? - Z nimi wszystko ok , tylko parę draśnięć i lekki wstrząs mózgu nic poważanego. -Uff to dobrze...- - Uratowałaś im życie, nam wszystkim. Będę Ci zawsze wdzięczna.- Ból, który czułam wrócił. Teraz wszystko jakby zgasło i czułam tylko to.. Jak mogła. Ten ktoś mną rządził ! Jak mógł to zrobić , czemu pozwoliłam stracić kontrole !! Obróciłam się plecami do Viktori i zbyłam ją tekstem, że chcę odpocząć. Nie mogłam patrzeć jej w oczy i wiedząc, że ten cały ból który przeżyła przez ostatnie 24 godziny był wyłącznie moją winą. Mogła umrzeć, mogła stracić własną matkę i brata, wszystko prze ze mnie i moje popieprzone życie. Była lekko urażona, ale zrozumiała. Mój spokój zniszczył wchodzący do pokoju blady jak ściana Sylvian. Jego oddech był szybki, a na czole ześlizgiwała się kropelka potu.

- Właśnie mi powiedzieli, że się obudziłaś. Boże jak się cieszę.- Szybkim krokiem podszedł do mojego łóżka i bez zapowiedzi podarował mi pełen namiętności i bólu pocałunek. Byłam lekko zaskoczona lecz się nie odsunęłam, nawet na odwrót, odwzajemniłam jego pocałunek i poczułam tą więź między nami. Właśnie tego potrzebowałam w tej chwili. Jednak Sylviana nie dało się tak szybko nabrać jak mi się wydawało. Gdy się odsunął ten zimny powiew powrócił.

- Sara, czuję że coś jest nie tak. Co się dzieje ?

- Nie wiem.. wiesz to wszystko moja wina nie powinnam...- Zrozumiał o co mi chodzi i jednym palcem zakrył mi usta bym nie mogłam już nic więcej powiedzieć.

- Sara tu nie ma mowy o twojej czy mojej winie. Nikt nie jest tego winien. Nie robimy tego wszystkiego z własnej woli. Wykonujemy rozkazy i kierujemy się własnym sercem. Dajesz z siebie więcej niż powinnaś i zawsze wygrywasz. Sara ty ratujesz, a nie narażasz. Gdyby Vitoria nie miała takiej przyjaciółki jak ty to wątpię, że to wszystko skończyło by się tak dobrze jak teraz, naprawdę. Słuchaj ja nie jestem najlepszy w pocieszaniu, ale ... nie wiem... ostatnimi czasy czuje jakiś przebłysk po tych wszystkich latach. Sara ja czuję, że coś we mnie poruszyłaś. Jakąś cząstkę, którą dawno zakopałem. Zmieniasz mnie i to bardzo szybko, nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem że ty tym kierujesz. Dawno tak dobrze się nie czułam. - Zabrakło mi słów. Sylvian nigdy nie pocieszał mnie tak jak teraz. Raczej sprawiał powody dla, których musiałam być pocieszana, a teraz jakimś cudem mu uwierzyłam. Poczułam jego ciepła rękę na mojej i moje wzburzone uczucia jakby zwolniły.

Prawnuczka LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz