his better side

10.9K 362 722
                                    

Budzę się dopiero w momencie, kiedy czuję, że ktoś unosi moje ciało w górę. Przez chwilę jestem skołowana i zastanawiam się, czy nie powinnam zacząć krzyczeć, niestety szybko zdaję sobie sprawę, że nie dam rady. Wszelkie próby wydania jakiegokolwiek dźwięku w łazience doprowadziły moje gardło do tragicznego stanu. Myślę, że nawet jeżeli bardzo bym się postarała, jest ono na tyle zdarte, że ostatecznie nic by z tego nie wyszło.

Kiedy wreszcie obraz przed oczami przestaje mi się rozmywać, zaczynam powoli kojarzyć fakty. Zauważam, że niesie mnie Michael i właśnie wchodzimy do windy. Rozglądam się dookoła i widzę, że znajdujemy się na parkingu podziemnym. Po szybkiej analizie już bardzo dobrze wiem, gdzie jestem i gdzie zmierzamy. Przypominam też sobie powoli kolejne wydarzenia, jakie miały miejsce tego wieczoru. Nie jest to przyjemny proces, kiedy przez moją głowę przelatują kolejne sceny.

Na nasze piętro wreszcie podjeżdża winda, mimo tego Michael nawet się nie porusza. Robi to dopiero w momencie, kiedy wchodzi do niej Gabriel, o którego obecności właśnie sobie przypominam. Mężczyzna wyłania się zza pleców White'a i bardzo szybko znajduje się wewnątrz windy. Dopiero po tym czuję, jak Michael stawia krok i wreszcie się poruszamy.

Delikatnie przymykam powieki, kiedy winda zaczyna jechać w górę.

W mojej głowie to wszystko trwa sekundę, jednak kiedy ponownie otwieram oczy, okazuje się, że Mike właśnie odkłada mnie na swoje łóżko. Oznacza to między innymi, że musiało minąć o wiele więcej czasu niż sekunda.

Przyglądam mu się uważniej i widzę, jak dokładnie bada każdy fragment mojej twarzy swoimi ciemnymi tęczówkami. W końcu to jego ulubione zajęcie, prawda?

Dopiero po chwili zatrzymuje spojrzenie na moich oczach, prawdopodobnie zauważając, że już nie śpię.

Odchrząkuje, po czym wreszcie się do mnie odzywa.

- Pogadam z Gabrielem i zaraz tu przyjdę, okej? - mówi cichym i niebywale spokojnym głosem.

Brzmi, jakby naprawdę się martwił, a każde słowo, które przed chwilą wypowiedział, wydaje się lekkie, jak piórko.

Kiwam delikatnie głową i mam wrażenie, że ten ruch jest ledwo dostrzegalny, ale najwidoczniej Michael od razu go wyłapuje. Patrzy na mnie jeszcze tylko przez moment, po czym odwraca się i opuszcza pokój. Po drodze jednak nie domyka za sobą drzwi. Odbijają się one od futryny, przez co są po części uchylone. Prawdopodobnie przez dzisiejszy nadmiar emocji, uchodzi to uwadze White'a.

Słyszę, jak podłoga delikatnie skrzypi, przez parę kroków, które stawia, po przekroczeniu progu.

- Co tam się do cholery stało? - cedzi przez zęby Gabriel i mimo że chyba stara się to powiedzieć szeptem, nie do końca mu on wychodzi.

- Też chciałbym wiedzieć. - odpowiada mu spokojnie Mike.

- To Olivia, prawda? - zadaje kolejne pytanie Walker.

- Mam nadzieję.

Po tych słowach wypowiedzianych przez Michaela przełykam ślinę. Co to ma niby znaczyć, że „ma nadzieję"? Czy on sobie właśnie żartuje?

Czuję, jak po całym moim ciele zaczyna rozchodzić się gniew i już mam zamiar się podnieść i najlepiej coś mu zrobić, jednak nie jest mi to dane. Kiedy tylko delikatnie się poruszam, wraca do mnie ból klatki piersiowej. Przypominam sobie o mojej ranie, która aktualnie nadal jest zakryta przez czarną dżinsową kurtkę.

Unoszę rękę i ignorując przeszywające mnie uczucie, zrzucam z siebie materiał. Spoglądam w dół, a to, co widzę, przyprawia mnie o mdłości. Jestem cała we krwi, której większość już zaschła, ale to nie jest to, co przeraża mnie najbardziej.

play with fireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz