Rozdział 3

1.8K 25 14
                                    

O 18 miałam lot a nad ranem miałam być już w Londynie. Przed 16 zeszłam na dół z bagażami i zaczęłam wynosić je na zewnątrz gdzie podjechać miała zaraz taksówka. Moich braci nigdzie nie widziałam a to było dosyć dziwne bo przedtem cały czas się ktoś kręcił po rezydencji. Kiedy weszłam ostatni raz do pokoju po ostatnią walizkę zachciało mi się płakać ale powstrzymałam się przed łzami tłumacząc że wypłaczę się już w samolocie lub już na miejscu. Wzięłam ostatnią walizkę i zamknęłam drzwi głośno wzdychając. Odwróciłam się i pewna siebie zeszłam na dół. W końcu podjęłam własną poważna decyzje. Wyniosłam bagaż na zewnątrz gdzie akurat podjechała zamówiona przeze mnie taksówka. Poleciłam kierowcy by zapakował moje rzeczy do środka a sama wróciłam się do domu po płaszcz i torebkę. W korytarzu obok schodów stali wszyscy moi bracia i patrzyli na mnie błagalnym wzrokiem. Zatrzymałam się i uśmiechnęłam się do nich choć wyszedł z tego raczej krzywy grymas. Każdemu spojrzałam w oczy i przytuliłam żegnając się. Nawet Vince mnie przytulił. Sięgnęłam po płaszcz i torebkę i już miałam wychodzić gdy niespodziewanie odezwał się Dylan.

D: Chwila. Ojciec wie? - zapytał z nadzieją chyba że na te słowa nagle zmienię plany

H: Nie. Vincent się tym zajmie tak?- zapytałam zwracając się do najstarszego brata

V: Tak - odparł głosem bez emocji zapewne wiedząc że ojciec go rozszarpie za to że mu nie powiedział szybciej

H: Dziękuję. To pa - powiedziałam i wyszłam

Wsiadłam do taksówki i przekazałam kierowcy adres. Gdy się obejrzałam do tyłu to Shane z Tonym a Dylan z Willem się przytulali jakby płacząc. Tylko Vincent stał wyprostowany i uważnie skanował wzrokiem odjeżdżającą z posesji rezydencji taksówkę w której odjeżdża na zawsze jego jedyna siostra. Przez moment balam się że Vincent rozgryzie mój plan i w ostatniej chwili mnie zatrzyma więc kiedy wyjechaliśmy już poza bramę odetchnęłam głęboko bo nic takiego się nie zdarzyło.

*Miesiąc później*
*Londyn*

Właśnie kończyłam myć naczynia po obiedzie kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odrazu zadzwonił też mój telefon który natychmiast odebrałam.

H:Kto to? - powiedziałam do telefonu

O: Jacys mężczyźni weszli do budynku jeden poszedł do drzwi a drugi czeka piętro niżej. To nie bracia - odpowiedział natychmiast mój ochroniarz, którego zatrudniłam po wyprowadzce z Pensylwanii

H: dobra bądź czujny idę otworzyć - powiedziałam i rozlaczylam się idąc w stronę drzwi. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi. Na mojej twarzy wyskoczyło zaskoczenie i aż zaniemówiłam gdy ujrzałam osobę która zakluca mój spokój.

-Witaj Hailie Monet.

________________________
Hej jak wam się podoba? Wiem że krótki ale jutro wleci coś dłuższego.
Kto zakłuca spokój Hailie?
Kto ją odwiedził i jakim celu?
Dowiedziecie się jutro.
Buziaki😘

Rodzina monet - sekretKde žijí příběhy. Začni objevovat