Rozdział 18

1.1K 16 2
                                    

Stałam przy ścianie obserwując jak Vincent tańczy z Anją. Will z ich córeczką a święta Trójca z jakimiś dziewczynami. Nie wiem skąd oni je wzięli ale okej nie wtracalam się. Nagle za sobą poczułam ruch i usłyszałam głos.

- Witaj Hailie Monet - powiedział Adrien
Santan a ja automatycznie się spięłam.

Odwróciłam się do niego i odpowiedziałam

- Część Adrienie- siliłam się na spokój aby nie było po mnie widać stresu i strachu. Tym razem nie było koło mnie Will'a i byłam sama na przeciwko Santan'a.

Obejrzałam się za siebie i dostrzegłam jak Vince mówi coś Will'owi a ten posyła mi martwiące spojrzenie

- Jak się czujesz po tamtych wydarzeniach? - zapytał normalnie a ja się strasznie zestresowałam na wspomnienie tego.

Zachowałam jednak spokój i odpowiedziałam grzecznie

- Już dobrze dziękuję że pytasz. Nie było też wcześniej okazji ale dziękuję ci za to że mi wtedy pomogłeś - uśmiechnęłam się szczerze a on odpowiedział tym samym.

- Nie ma o czym mówić zrobiłem to co powinienem i tyle. Chciałem cię odwiedzić w szpitalu ale Vincent powiedział że nie czujesz się najlepiej więc odpuscilem- mówił tak jakby był wyluzowany a ja wewnętrznie się denerwowałam

- Tak nie czułam się najlepiej.- odpowiedziałam patrząc po sali.
Adrien chyba coś wyczuł bo po chwili zbliżył się lekko na co znowu drgnelam ale powiedział mi do ucha

- Hailie Monet wiem że się boisz. Widze to. Nic ci nigdy nie zrobię pamiętaj proszę o tym.- powiedział po czym odsunął się i uśmiechał się szczerze patrząc mi w oczy.

Zdałam sobie sprawę że nie muszę się go bać. Nigdy mnie nie dotknął oprócz tamtej sytuacji i niegdy by mnie nie skrzywił. Uśmiechnęłam się do niego na co on również to zrobił. Spojrzał mi głęboko w oczy. Pochylił się lekko w moją stronę wyciągając w eleganckim geście rękę i zapytał

- chciałbyś Hailie Monet ze mną zatańczyć?- zapytał posyłając mi zaczepny uśmiech. Czyli wrócił stary Adrien.

Myślałam chwilę po czym skinęłam głową. Poszłam z nim na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Z początku trochę się bałam wśród ludzi ale szybko przyzwyczaiłam się i tańczyliśmy.

*Perspektywa Will'a*

Zobaczyłem że malutka rozmawia z Adrieniem. Ona boi się mężczyzn i jego też. Miałem wyrzuty sumienia że zostawiłem ją na chwilę i skazałem na jego towarzystwo. Przerwałem mój taniec z Lissy i już miałem zamiar iść do malutkiej żeby zabrać ją najdalej od niego aż poczułem jakąś reke na ramieniu. To Vincent powstrzymał mnie przed ruszeniem

- Will - powiedział chłodno

- muszę iść do Hailie - powiedziałem i już chciałem ruszyć ale Vince zacisnął mocniej rękę na moim ramieniu

- zostań. Nic jej nie jest. Adrien nic jej nie zrobi.- powiedział i spojrzał na nich- Zobacz uśmiecha się. - również spojrzałem.

Chyba wszystko jest dobrze skoro się uśmiecha. Odpuszczę ale będę mieć ich na oku

*Perspektywa Vincent'a*

Zobaczyłem że Will patrzy na Hailie rozmawiającą z Adrienem. Chciał do nich podejść zapewne aby zabrać Hailie. Powstrzymałem go. Hailie musi kiedyś przełamać lęk a teraz dobrze jej idzie. Gdyby nie chciała z nim rozmawiać to odeszłaby. Poza tym przed balem odbyłem rozmowę z Adrienem Santanem ale o niej wolałem narazie nikomu nie wspominać. Powstrzymałem Will'a i wróciłem do stolika z Anją. Cały czas jednak wszystko obserwowałem.

*Perspektywa Hailie*
Bał mijał mi całkiem spokojnie. Po tym jak skończyłam tańczyć z Santanem poszłam do stolika aby się czegoś napić i odpocząć. Uważnym okiem obserwowałam sale i ludzi znajdujących się w pobliżu. Tak. Bałam się. Dalej się bałam mimo że tańczyłam z prawie obcym mężczyzną pośród innych ludzi. Ale chyba mam prawo się jeszcze bać prawda? Przeszłam piekło. Wspominając niedawne wydarzenia nie wiem kiedy ale łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Przy stoliku na przeciwko mnie siedział Vince. Zauważył to ale nie odezwał się aby nie robić szumu. Powoli wstał przepraszając Anję i jej rodzinę z którą akurat ona rozmawiała i podszedł do mnie. Stanął obok mnie i powiedział

- Hailie mogę cię na chwilę prosić? - powiedział to i podał mi rękę aby pomóc mi wstać.

Posłusznie wstałam i ruszyłam za nim. Prowadził nas do innego pomieszczenia. Było to chyba pamieszczenie gospodarcze bo znajdowało się tu kilka dodatkowych stolików i jakieś krzesła w kącie. Przepuścił mnie w drzwiach zapraszając do środka.

Stanął przede mną patrząc mi w oczy w których nagle zebrało się jeszcze więcej łez po czym bez słowa przytulił mnie. Nie chciałam się aż tak rozklejać ale kiedy przypomniałam sobie dlaczego płacze to łzy same trysnęły z moich oczu. Kiedy się trochę uspokoiłam on w końcu się odezwał

- już dobrze Hailie. Co się stalo?- zapytał zmarwionym głosem. Od jakiegoś czasu zauważyłam że Vince pokazuje więcej uczyć przy swojej rodzinie ale gdy tylko w pobliżu znajduje się ktoś z jego współpracowników to momentalnie poważnieje.

- nic nie martw się. Po prostu tamte wspomnienia wróciły. Przepraszam - powiedziałam przecierając chusteczką, która podał mi Vince, oczy.

- nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało. Już dobrze? Chcesz wrócić do domu?

- tak już dobrze. Nie, chciałabym jeszcze trochę zostać. Pójdę się do łazienki ogarnąć i wrócę na salę- powiedziałam patrząc mu w oczy

- dobrze jakby coś się działo to powiedz któremuś z nas.- powiedział i wyszliśmy z pomieszczenia

Ja skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do środka i na szczęście nikogo nie było. Podeszłam do lustra i znowu poleciała jedna łza na wspomnienia. Patrzyłam tak na siebie i przypomniałam sobie słowa mamy które zawsze mi mówiła gdy wspominałam coś przykrego."Hailie spokojnie. Wczoraj już nie ma i nie wróci.To przeszłość a przeszłości nie ma co rozpamiętywać bo nigdy nie przestanie boleć.Jest dzisiaj i jutro więc zajmijmy się najpierw dzisiaj. " Kiedy powiedziałam sobie te słowa sama do siebie to ogarnął mnie spokój. Miałam wrażenie jakby mama była tu ze mną. Przemylam twarz zimna wodą i poprawiłam makijaż. Odetchnęłam głęboko. "Przeszłości już nie ma" powiedziałam w myślach i wyszłam z łazienki.

Szłam w stronę sali gdy przed sobą ujrzałam znowu jego. Czy on nie ma nic innego do roboty na tym balu? Tylko łazi za mną. Zatrzymał mnie i zagadał

- coś się stało Hailie Monet?- zapytał

- nie nic. Czemu pytasz?- odpowiedziałam unikając jego wzroku. Nie umiałam kłamać nawet w tak blachej sprawie

- płakałaś-stwierdził czy zapytał?sama nie wiem

Westchnęłam i odpowiedziałam

- tak płakałam ale już jest dobrze. Przepraszam ale muszę wracać do braci. - powiedziałam bo miałam ochotę już wracać

- do zobaczenia Hailie Monet - usłyszałam jak już odchodziłam. Nie odpowiedziałam

_________________
Tak wiem ten rozdział jest do dupy ale nie miałam zbytnio pomysłu kiedy to pisałam.

Obiecałam komuś że wstawię rano a wstawiam dopiero teraz bo usunęła mi się pewna część tego rozdziału i musiałam najpierw ogarnąć jaka a później dopisać🙁

Co wydarzy się dalej?
(Nie jest to koniec historii związanej z balem. Reszta będzie w następnej części)
Buziaki 😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now