Rozdział 21

1.1K 16 7
                                    

Zostałam sama w mieszkaniu z Adrienem Santanem i rozwalonymi drzwiami. Kiedy mężczyźni zniknęli z pola widzenia spojrzałam na rozwalone drzwi i pokrecilam lekko do sobie głową. Przeniosłam wzrok na Adriana. Po chwili odwróciłam wzrok bo poszłam do kantorka po mopa i wiadro. Wróciłam i zaczęłam sprzątać jeszcze świeżą krew chłopaka puki nie zaschła. Kiedy myłam mopem podłogę w końcu odezwałam się do mojego towarzysza.

- Przyszłeś w jakimś konkretnym celu czy tak dla zabawy zniszczyłeś mi drzwi.- zapytałam podirytowana tym że tylko stoi i patrzy się

- Przepraszam za drzwi. Oczywiście pokryje koszty naprawy. Przyszłem porozmawiać. Jak już zapewne wiesz to Vincent o wszystkim wie - powiedział i uśmiechnął się - nie lepiej zostawić to sprzątaczce?- wskazał podbródkiem na podłogę

- nie mam zamiaru szukac kolejnej osoby do sprzątania. Jak myślisz co pomyśli sobie ona gdy zobaczy u mnie w mieszkaniu plamę krwi?- zapytałam z drwiną

- jak uważasz. Poza tym jestem pełen podziwu dla ciebie i tego co tutaj się stało. Zachowałaś się bardzo odważnie. Naprawdę jestem pod wrażeniem - powiedział z uśmiechem

- dzieki- mruknęłam- a co do drzwi to i tak bym musiała wymienić zamki więc co za różnica czy tylko zamki czy całe drzwi- powiedziałam i poszłam wylać wodę z wiadra.

Wyszłam z łazienki a Santan stał już w salonie. Podeszłam do drzwi i sprawdziłam czy da się je w ogóle zamknąć. Da się ale nie można na zamek. Westchnęłam i wyjęłam telefon szukając numeru

- gdzie dzwonisz?- zapytał zaciekawiony

- do fachowca zeby mi drzwi naprawił chociaż.

- pozwól że ja to załatwię - powiedział i już wyciągał komórkę

- nie tzreba dam rade- powiedziałam odrazu i przystawiłam telefon do ucha.

Moje szczęście jest takie że zazwyczaj go nie ma. Obdzwonilam wszystkich fachowców w mieście i żaden nie miał czasu nawet za dużo więcej pieniędzy. Jeden z nich się zlitował, chociaż wiem że skusiło go to że powiedziałam że zapłacę ile tylko chce, i powiedział że najwcześniej jutro wieczorem ale nie obiecuje i jak nie wyjdzie to po jutrze. Nie zostało mi nic innego jak przystać na tą propozycje. Adrien patrzył na mnie wyczekująco jakby chciał coś powiedzieć. Kiedy odłożyłam telefon odwrócił się w jego stronę.

- załatwione - powiedziałam z małym uśmiechem- chciałeś porozmawiać więc jeśli chcesz to możemy. - mówiłam idąc do kuchni- napijesz się kawy, herbaty?- wstawiłam czajnik i odwróciłam się do niego

- kawę poproszę - powiedział i podszedł do wyspy kuchennej- kiedy wymienią ci drzwi?- zapytał

- jutro wieczorem albo po jutrze - odpowiedziałam zalewając sobie herbatę i wyciągając kawę z ekspresu.

- a gdzie przez ten czas będziesz mieszkać?- zapytał kiedy stawiałam na wyspie kawe

- tutaj a gdzie indziej- odpowiedziałam

- z zepsutymi drzwiami?- zapytał unosząc brew w zdziwieniu

- mam ochroniarza będzie pilnował drzwi- odpowiedziałam siadając w salonie na kanapie

- tego samego którego teraz nie widzę? Którego od czasu gdy stałem pod drzwiami do teraz nie widzę?-zapytal jeszcze bardziej zdziwiony

- ten już nie pracuje. Nie wiem gdzie jest ale dzisiaj przylatuje Danilo więc będzie dobrze. Nie martw sie- powiedziałam popijając herbatę

- nie zgadzam się na to. Zapraszam cię do mojego apartamentu - powiedział stanowczo a ja się zaśmiałam ironicznie

- chyba śnisz. Jakbym chciała iść gdziekolwiek to bym sobie wynajęła pokój w hotelu. Mi tu dobrze i nigdzie się nie ruszam

- To nie było pytanie Hailie Monet. Już postanowione. Przeprowadzisz się do mojego apartamentu na te 2 dni- powiedział jeszcze bardziej stanowczo i uśmiechnął się

- Nie masz prawa za mnie i o mnie decydować-nie dokończyłam bo przerwał mi

- Przeprowadzisz się do mojego apartamentu Hailie Monet. I albo przestaniesz dyskutować albo zadzwonię do Vincenta i jestem pewien że on nie pozwoli ci tu zostać na noc- powiedział i wyciągnął telefon

- to szantaż?-zapytalam unosząc brew

- Tak ale w słusznej sprawie- powiedział i uśmiechnął się

Jeszcze chwilę kłuciłam się z Santan'em i przegrałam bo on wkrótce wyciągnął komórkę i wybrał numer Vince'a. Powiedział mu o sytuacji a ten poparł pomysł Adriena. Na początku się nie zgadzałam ale Vincent jak to Vincent zagroził że jak nie pojadę z nim to osobiście przyleci i będzie mnie pilnował ale wtedy już nie będzie tak miło. Wiedziałam że jakby on na serio przyleciał to przez pół nocy prawiłby mi kazanie o tym że moje zachowanie jest nie odpowiedzialne. Takim oto sposobem przegrałam z nimi. Kiedy pożegnałam się z Vince'em to Adrien uśmiechał się zwycięsko.

Wypiliśmy napoje rozmawiając i Adrien polecił mi abym się spakowała. Poszłam się spakować i wróciłam do salonu z walizką.

Gdy weszłam do salonu mężczyzna robił coś na telefonie, podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się pytając

- gotowa?- pokiwałam głową a on jak na rozkaz wstał.

- a kto będzie pilnował mojego mieszkania?- zapytalam

- już załatwiłem od tego ludzi. Spokojnie nic ci nie zniknie- powiedział i przejął odemnie walizkę.

Odetchnęłam głęboko a on się uśmiechnął i wyszliśmy z mieszkania.

Przed blokiem poszliśmy do jego auta. Elegancko otworzył mi drzwi a ja wsiadłam. Mówiąc mu ciche "dziękuję". On wpakował walizkę i wsiadł na miejsce kierowcy. Pierwszy raz jestem w jego aucie. Nie powiem ładne nawet.

________________
Kochani w poprzednim rozdziale już wyjaśniałam ale chcę przypomnieć. Nie obiecuje że uda mi się zachować ciągłość pisania i wstawiania. Postaram się jak mogę ale nie wiem czy się uda.
Buziaki 😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now