Rozdział 31

982 21 6
                                    

Dni mijały a ja coraz bardziej przyzwyczaiłam się do pracy w szpitalu. Bracia też przyzwyczaili się do moich spóźnień po dyżurze. Rzadko kiedy udało mi się wyjść o czasie.

Przez pierwszy tydzień miałam dyżury 12-to godzinne abym przywykła do takiej zmiany. Po czasie zaczęłam pracować tak jak wszyscy lekarze czyli  po 24- godziny. W tym czasie mieliśmy przerwy na posiłki i do tego w nocy na zmianę mieliśmy około 3-4 h snu. Każdy lekarz spał o innej porze aby zawsze ktoś był dostępny. Chociaż tak naprawdę wszyscy byliśmy bo wystarczyło wejść do pokoju lekarskiego i zawołać lub obudzic danego lekarza. Przyzwyczaiłam się już do tego. Mimo że wracałam zmęczona do domu to szczęśliwa.

Jak wracałam z dyżuru rano to zazwyczaj Vince i Will czekali na mnie ze śniadaniem bo święta Trójca jeszcze spała. A jeśli wracałam wieczorem to czekali na mnie wszyscy. Mimo że byłam zmęczona to zawsze starałam się poświęcić im trochę czasu i dopiero potem iść spać.

Około 15 poszłam się zdrzemnąć przed pracą. O 17 wstałam i zebrałam się. Zeszłam na dół przekonsiłam coś i wypiłam kawę. Chłopaki życzyli mi spokojnego dyżuru i pojechałam do szpitala.

W nocy jak zawsze miałam nagłe operacje. Całą noc spędziłam na bloku operacyjnym. Dosłownie przechodziłam tylko z Sali do Sali i operowałam. Jednemu pacjentowi nagle pękły szwy i tzreba było szyć co zajęło mi że 2 godziny. Później miałam 2 osoby postrzelone i obie musiałam operować ja. Najpierw jedną później drugą. Tak naprawdę to dopiero praca w szpitalu i uświadomiła jak niebezpiecznie jest w Pensylwanii. Co noc i dzień miałam pacjentów postrzelonych lub dzgnietych nożem.

Chodząc całą noc po blokach nie miałam czasu aby pójść na przerwę i drzemkę. Dopiero nad ranem w końce wyszłam z Sali operacyjnej i udałam się do swojego gabinetu. Wchodząc do gabinetu wiedziałam już że nie pójdę spać bo mam papiery do uzupełnia. Ale nie sądziłam że aż tyle. Widząc stosy papierów na moim biurku jeknelam że zmęczenia. Nie mogłam iść spać bo papiery muszą być uzupełnione aby każdy miał w nie wgląd. Musiałam je uzupełnić zanim wyjdę ze szpitala aby lekarz dyżurujący miał pełne opisy leczenia.

Zrobiłam sobie kolejna kawę i siadłam do biurka wypełnić papiery. Około 10 pielęgniarka przyniosła mi śniadanie i kawę. Posiłki dla personelu są zamawiane i dostarczane do szpitala osobno niż te dla pacjentów. Pielęgniarka zobaczyła że nie wziąłem swojego więc mi przyniosła.

Tak samo zrobiła później z obiadem. Nie zwracałam nawet uwagi jak ten dzień leci. Wypełniając i opisując każdy element operacji straciłam rachubę czasu.

Cały dzień siedziałam przy biurku ale zrobiłam wszystkie papiery. Kiedy spojrzałam na zegarek była już 17. Czyli została godzina dyżuru i do domu wreszcie. Około godziny 17:45 zaczęłam już się zbierać powoli. Wtedy do mojego gabinetu ktoś zapukał.

- proszę – powiedziałam nie przerywając pakowania rzeczy do torby. Zerknęłam na otwierające się drzwi i ujrzałam...

Dyrektora szpitala. O nie. Kiedy on do mnie przychodzi to zazwyczaj po to aby powiedzieć bym została dłużej. Nie myliłam się.

- Część Hailie. Wiem że zaraz kończysz dyżur ale musisz zostać. Za 10 min przywiozą bardzo ważnego pacjenta z raną postrzałową klatki piersiowej. Blisko serca.- powiedział i zatrzymał się widząc moją niezadowolona mine.- od ciebie zależy jego życie. Jego stan jest krytyczny a sprowadzenie chirurga który ma chociaż podobne umiejętności co ty zajmie minimum 2 godziny. – przerwał na chwilę i dodał – od tego zależy jego życie.

Oj wiedział jaknie złamać niestety. Innych aby zostali po dyżurze proponuje wielką premię ale już wie że to na mnie nie działa. Na mnie działa tylko jedno. Ludzkie życie. Dobrze wie że nie pójdę spokojnie do domu nawet jakbym cały tydzień ciągnęła dyżur jeśli ktoś ma umrzeć.

Westchnęłam i zaczęłam wyciągać rzeczy.

-Dobrze. Niech szykują blok- powiedziałam

Dyrektor wyszedł a ja zrobilam sobie mocną kawę. Wiedziałam że to tak szybko się nie skończy. Rana postrzałową klatki piersiowej to pół nocy operacji a to jeszcze jest blisko serca. Szykuje się długa noc. Napisałam do Will’a że nie wrócę po dyżurze bo mam nagłą operację.

Chłopaki wiedzą że jak mam operacje to nie ma sensu nawet do mnie dzwonić bo i tak nie odbiorę. Wiedza też że operacja potrafi trwać nawet kilka godzin i czasami nawet nie ma sensu pisać bo i tak nie mam kiedy odpisać.

Poszłam na blok się przygotować i weszłam na salę gdzie właśnie dodatkowo znieczulania i usypianie pacjenta. Nie znałam go. Starszy mężczyzna o ciemnych włosach i tyle. Teraz był dla mnie tylko pacjentem.

Operacja była jedną z trudniejszych jakie wykonałam. Podczas niej wystąpiły komplikacje i serce stanęło na kilka minut. Aby przywrócić funkcje życiowe musiałam zrobić masaż na sercu. Pod skórą. Do tej pory wykonywałam takie tylko na studiach. Nigdy na żywo ratując człowieka. Operacja skończyła się o 4. Trwała 10 godzin. Moją najdłuższa operacja w życiu.

Mimo że to ja prowadziłam oficjalnie tego pacjenta to poprosiłam koleżankę która mi asystowała aby przekazała informacje rodzinie pacjenta. Ja udałam się do gabinetu aby przygotować wszystkie karty leczenia. Opisałam przebieg operacji. Skończyłam kiedy wybiła godzina 18. Tym razem bez zatrzymywania zebrałam się i wyszłam ze szpitala. Po drodze zajrzałam do mojego pacjenta i wszystko było w porządku. Parametry się polepszyły choć dalej był w śpiączce. Było dobrze. Teoretycznie wszystko się udało. Operacja przebiegła pomyślnie wiec powinno być dobrze. Ale czy będzie?


_________________
I co dalej? Ja wiem ale dowiecie się za kilka dni <3

Buziaki 😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now