Rozdział 33

1K 30 13
                                    

- Adrien? Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona jego widokiem. Nie sądziłam że tak po prostu by się tu wprosił więc to on jest synem tego mężczyzny.


Chwila chwila...czyli operowałam jego...ojca?


-Hailie Monet-odezwał się poważnym głosem ale widać było po nim też zdziwienie. Przyglądał mi się przedtem a dopiero teraz sie odezwał


- Tam na sali leży twój ojciec?- po chwili się ogarnęłam że zdziwienia i byłam w stanie spytać


- Tak. Czekałem na osobę która go operowała – powiedział i dodał po chwili- To ty?


- Tak- odparłam i wstałam aby podejść do szafki gdzie stał dzbanek z wodą. Nalałam sobie do szklanki i stanęłam chwilę rozmyślając o tym że kilka godzin temu prowadziłam operacje Egbert’a Santan’a. Członka organizacji. Ciekawe c na to Vince.


- Hailie Monet? Wszystko w porządku?- głos mężczyzny wyrwał mnie z zamyśleń. Przetarłam oczy ze zmęczenia i odparłam


- Tak jestem trochę zmęczona. Przepraszam- powiedziałam szybko i zaraz dodałam- wrócimy do omówienia spraw stanu zdrowia pacjenta- powiedziałam siadając z powrotem do biurka a wodę odłożyłam na blat. Zaczęłam czytać papiery aby sprawdzić czy inni lekarze podawali mu jakieś leki czy coś. Znowu się odezwał


- Czy to ty uratowałaś mojego ojca?- zapytał chłodno niskim głosem. Był śmiertelnie poważny.


- Tak – odparłam dalej czytając kartę


- więc czemu czytasz to zamiast powiedzieć mi co mu jest?- zapytał znowu


- ponieważ nie było mnie przez 3 godziny a lekarz dyżurujący mógł zrobić coś o czym jeszcze nie wiem a chce przekazywać tylko aktualne informację – nie wiem kiedy ale włączył mi się taki sposób mówienia jak do zwykłych ludzi w pracy. Może byłam inna ale nie traktowałam go inaczej tylko tak samo jak resztę. Do takich pytań również jestem przyzwyczajona więc odpowiedziałam niemal automatycznie.


- Dlaczego nie było cię w pracy droga Hailie Monet?- zapytał zaciekawiony i chyba lekko zdenerwowany że nie byłam tu cały czas- powinnaś być tu cały czas aby być do dyspozycji innych i mnie.


- Nie było mnie ponieważ w momencie kiedy szpital dostał informacje że przyjedzie pilny pacjent, ja kończyłam 24godzinny dyżur a operacja trwała kolejne 10 puls 2godziny siedzenia nad papierami.- powiedziałam lekko wkurzona jego zachowaniem. Nie zamierzałam go traktować inaczej. Dla mnie był jak każdy inny- Nie uważasz więc że potrzebowałam odpoczynku? Nie odpoczęłam za dużo bo po 2 godzinach dostałam telefon że ktoś pilnie domaga się mojej obecności. – powiedziałam znowu i popatrzyłam mu głęboko w oczy- dobrze by było gdybyś docenił chociaż fakt że poświęciłam 12 godzin w zmęczeniu aby operować i to że teraz tu jestem bo wcale nie muszę – powiedziałam i zdenerwowana wyszłam z gabinetu. Mimo że byłam na niego wściekła to wyszłam w miarę powoli.


Weszłam do sali mojego pacjenta a jego ojca. Rzuciłam okiem na monitory i wszystkie pracowały dobrze. Jego stan się poprawiał i takie chciałam przekazać mu informacje. Podeszłam do okna bo słabo mi się zrobiło z tych nerwów i otworzyłam je. Po chwili drzwi do Sali się otworzyły. Odetchnęłam i odezwałam się.


- Przepraszam za mój wybuch. Powinnam bardziej się pilnować ale naprawdę jestem już zmęczona tym wszystkim. – mówiłam ale on mi przerwał


- Ja również przepraszam. Powinienem cię zrozumieć ale wynika to z czystej troski o ojca- powiedział patrząc na niego że smutkiem


- Będzie dobrze. Kula trafiła milimetry od serca i nic nie uszkodziła a jedynie podrażniła komórki serca. Podczas operacji przestał oddychać i konieczna była operacja na otwartym sercu. Polega na bezpośrednim uciskaniu serca aby pobudzić je do ruchu. Jest osłabiony i będzie odczuwał przez jakiś czas ból w klatce piersiowej ale to minie po kilku godzinach. Dlatego zdecydowałam się wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej aby odciążyć organizm. – mówiłam i spojrzałam na monitor- narazie parametry się poprawiają więc myślę że do dwóch dni go wybudzimy.- powiedziałam i ziewnęłam – będzie musiał zostać kilka dni później na badania aby wykluczyć wadę serca.


Skończyłam mówić a on słuchał mnie w skupieniu. Kiedy powiedziałam spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie z powagą ale i z czymś jeszcze. Widać to było.


- Podziwiam cię Hailie. Miałaś 36 godzinnym dyżur a i tak przyszłaś tutaj na moje życzenie. Jak mogę ci się odwdzięczyć za uratowanie życia mojemu ojcu?- zapytał spogladając na mnie. Po tym jak powiedziałam to musiałam się złapać znowu parapetu bo słabo mi się zrobiło. To wszystko mnie wymęczy szybciej niż myślę.


- Coś się stało? Wszystko dobrze?- zapytał przyglądając mi sie


- Nic. Jestem tylko zmęczona – odpowiedziałam


- pozwól więc że odwiozę cię do domu- powiedział podchodząc bliżej.- mogę cię dotknąć? Pomogę ci dojść do samochodu – tutaj już byłam pół świadoma. Kiedyś w życiu bym się nie zgodziła z nim jechać ale teraz nie miałam wyjścia.


Po drodze trochę mi się poprawiło. Adrien dzwonił podczas jazdy do Vincent’a aby powiadomić go o moim stanie. Ten powiedział że w domu będzie czekał Will a on już jedzie ze spotkania. Zerwał się dla mnie z pracy.


Kiedy wjechaliśmy ma posesje z domu odrazu wybiegł Will. Przywitał się przelotnie z Santanem i wyciągnął mnie z auta. Mimo że chciałam iść sama to i tak wziął mnie na ręce i ruszył w stronę domu. Weszliśmy i odrazu skierował się do salonu. Położył mnie na kanapie i przykrył kocem pozwalając spać. Po chwili zamknęłam powieki że zmęczenia i poszłam spać nie zważając na to że w domu jest także Santan.



*Perspektywa Vincent’a*

Dostałem telefon od Adriena że Hailie źle się poczuła i odwozi ja do domu. Kazałem mu poczekać tam na mnie z Will’em.


Weszłem do domu i odrazu skierowałem się do salonu. Hailie spała na kanapie a mój brat z wspólnikiem stali kawałek dalej rozmawiając. Nie zważając na nich podszedłem do siostry i schyliłem się. Pogładziłem ją po włosach widząc że śpi i wróciłem do mężczyzn. Santan opowiedział mi wszystko i pojechał a ja z Will’em jeszcze długo rozmawialiśmy na temat Hailie i jej pracy. Musiała coś zmienić bo tak długo nie pociągnie.


Świętej Trójcy nie bylo w domu jak zawsze prawie więc wraz z Bratem siedliśmy obok Hailie. Will usiadł koło jej nóg a ja koło jej głowy. Obaj pracowaliśmy na laptopach co chwilę zerkając na siostrę.


Nie wiem czemu ale ostatnio boje się o nią. Inaczej się zachowuje i muszę z nią o tym porozmawiać. Ale narazie niech odpocznie.


__________________
Hejo jak tam? Podoba się?

Kochani postaram się wstawiać teraz częściej rozdziały. Muszę też zapowiedzieć że za kilka rozdziałów nastąpi koniec tej książki.

Buziaki😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now