Rozdział 20

1.1K 21 12
                                    

Powoli wrocilam do swojego dawnego życia. 2 dni po balu musiałam wyjechać by pozałatwiać sprawy na uczelni. Vincent proponował że on się tym zajmie ale nie chciałam robić tyle szumu wokół siebie. Oczywiście bracia znowu marudzili co było zapewne spowodowane strachem że znów wyjadę bez słowa. Zastanawiam się czy kiedyś będę mogła gdzieś wyjechać a oni się będą z tego cieszyć. Zobaczymy bo przez te 2 dni które bylam jeszcze w Pensylwanii oni nie odstępowali mnie na krok jakby bali się że znów planuje wyjazd na stałe. I oczywiście jak zawsze Vincent wygrał i leciałam naszym prywatnym samolotem.

Znów byłam w swoim dawnym mieszkaniu. Udało mi się dzisiaj rano wszystko pozałatwiać a zajęcia miałam dopiero za 2 dni więc miałam całe dwa dni dodatkowego odpoczynku. Siedziałam w salonie na kanapie i oglądałam serial. W międzyczasie popijałam herbatę owocową. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk klucza w drzwiach i otwieranych drzwi. Wystraszyłam się bo nikt poza mną i Vince'em nie miał kluczy. Szybko zgasilam telewizor i pobiegłam do sypialni. Sięgnęłam do szafki nocnej i wyciągnęłam broń. Nie sprawdzałam po powrocie czy dalej tam jest ale jak widać nic się z nią nie stało. Włożyłam pistolet za pasek dżinsowych spodni i przykryłam bluzą Dylana.

Czy pozabierałam braciom bluzy? Tak. Miałam w szafie chyba z trzy bluzy Shane'a, dwie Will'a, jedną Tony'ego i dwie Dylan'a. Tylko Vincent'a nie miałam bo on nie nosi bluz. Chyba muszę go poprosić o jakąś marynarkę na pamiątkę haha.

Weszłam do salonu akurat gdy drzwi wejściowe się otworzyły. Kiedy zobaczyłam kto tam stoi, zamarłam. W drzwiach mojego mieszkania stał...Alex. Bosze co on tu robi? Jakim cudem zdobył klucz? Przecież Vince by mu w życiu nie dał.

Kiedy zobaczył że go zauważyłam uśmiechnął się chytrze i podszedł bliżej.

- cześć Hailie. Słyszałem że wróciłaś szybciej. Co nie przywitasz się? Dawno się nie widzieliśmy.- kiedy skończył na sekundę owial mnie strach ale przypomniałam sobie jedną ważną rzecz którą powiedział mi kiedyś Tony. "Pamiętaj Hailie cokolwiek by się działo. Nieważne w jakiej sytuacji. Nie pokazuj że się boisz. Bo to zadowoli przeciwnika. Vince'a też się nie bój"

- co tu robisz? I skąd masz klucze do mojego mieszkania?- zapytałam chłodnym i zimnym tonem niczym Vincent

- przyszedłem cię odwiedzić. Bardzo zabolało mnie to że zerwałaś ze mną...- nie skończył no mu przerwałam

- nie byliśmy nigdy razem- powiedziałam nie tracąc pewności siebie

- och wmawiaj sobie to dalej. Ale okej jakoś przebolałem twoją stratę ale teraz mam ochotę na zemstę.- mówiąc to zaczął się do mnie zbliżać z nożem w ręku. A mi przemknęło przez myśl gdzie do cholery jest mój ochroniarz kiedy go potrzebuje? Vince przydzielił mi jakiegoś nowego tymczasowo. I już wiem że wyleci z roboty za to że nie wypełnia swoich obowiązków

Niemal automatycznie sięgnęłam za kieszeń z tyłu i jednym płynnym zwinnym ruchem wyjęłam stamtąd broń. Wycelowalam w niego.

- nie zbliżaj się do mnie!- krzyknęłam i w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. On się tym nie przejął bo dalej ruszył do przodu

Znów krzyknęłam
- nie podchodź bo strzelę!- w tamtym momencie byłam gotowa strzelić jakby tylko ruszył się chociaż o milimetr. Znowu ktoś zadzwonił do drzwi ale jak poprzednio nikt się tym nie przejął. On przystanął chwilę ale zaraz dalej ruszył w moją stronę.

Strzeliłam

Chłopak upadł na podłogę zwijając się z bólu. Postrzeliłam go w nogę. W tym momencie moje drzwi od mieszkania się otworzyły. A bardziej rozwaliły bo ktoś je wyważył. W środku mojego mieszkania stanął Adrien Santan wraz ze swoim ochroniarzem. Rzuciłam mu przelotne spojrzenie. Nie no dzisiaj to już mnie nic nie zdziwi. Spojrzałam z powrotem na chłopaka który zwijał się z bólu. Opuściłam broń, zabezpieczyłam i schowałam z powrotem za pasek spodni. W komodzie miałam kawałek liny więc podeszłam i ją wyjęłam. Podeszłam do mojej ofiary i odebrałam mu nóż po czym zwinnie, szybko i sprawnie go obezwładniłam i związałam.

Podczas tego procesu nie zerkałam w stronę Adriena Santana ale czułam na sobie jego wzrok. Uważnie obserwował każdy mój krok. Kiedy skończyłam spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z podziwem i uznaniem w oczach. Bez słowa sięgnęłam po telefon i patrząc przelotnie na Santana i drzwi wbiłam wzrok w związanego chłopaka. Wybrałam numer Vincenta. Ten odebrał po dwóch sygnałach.

- halo?- odezwał się swoim typowym dla siebie zimnym i chłodnym głosem

- część Vince. Słuchaj mam pewną sprawę.- powiedziałam pewna siebie do słuchawki

- jaką?- zapytał zaciekawiony

- a tak właściwie to dwie sprawy. Pierwsza to potrzebuję porady.- zatrzymałam się czekając na potwierdzenie czy mnie słucha

- jakiej?- zapytał zimnym głosem

- A więc... - zatrzymałam się i wzięłam oddech- co mam zrobić z chłopakiem który mnie zaatakował w mieszkaniu?- zapytałam a Vince aż zaniemówił na chwilę.

- jesteś ranna?- zapytał poważnym głosem

- ja nie...ale on już tak. Postrzeliłam go - powiedziałam niepewnie

- to dobrze- zatrzymał się na chwilę - zaraz wyśle do ciebie moich ludzi i oni się nim zajmą. Napewno nic ci nie jest?- zapytał poważnie choć wiedziałam że się martwi

- Napewno- odpowiedziałam

-Czy możesz mi wytłumaczyć jak to się stało?- zapytał

- Myślę że jeszcze przyjdzie na to czas. Vince bo mam drugą sprawę.- powiedziałam i spojrzałam przelotnie na drzwi i stojącego obok Adriena

- o co chodzi?- zapytał znowu tym swoim poważnym chłodnym głosem

- mam rozwalone drzwi...- powiedziałam niepewnie

- jak?- zapytał zdziwiony

- sama chciałabym wiedzieć jak. O to możesz zapytać swojego wspólnika który je wyważył - powiedziałam i spojrzałam z grozą w oczach na Santana. On widząc i słysząc to co mówi Vince'owi nie przejął się. Nawet tym że właśnie wyjawiłam to że u mnie jest.

Czekałam na jakąś reakcje Vincent'a ale nie doczekałam się. Zwykle kiedy tylko wspomniałam o tym że np. widziałam Santana to odrazu miałam przesłuchanie.

Vince westchnął i nie odzywał się przez chwilę.

- chwila chwila to ty wiedziałeś że Adrien Santan ma przyjść i nie powiedziałeś mi?- zapytałam z wyrzutem. Zawsze kiedy tylko istniało prawdopodobieństwo że będzie on w pobliżu Vince mnie ostrzegał. Co się z nim dzieje?

- Tak - odpowiedział mi a ja zdębiałam. Nawet nie wiem czemu. Nie musiał mi mówić takich rzeczy

Z Vince'em dogadałam się że najlepiej będzie jak Adrien mi to wyjaśni. Zakończyłam połączenie, spojrzałam na Alex'a i westchnęłam. Wtedy w drzwiach zaraz za Adrienem pojawiło się dwóch postawnych, masywnych mężczyzn. Weszli do mieszkania i jeden z nich zapytał

- to mieszkanie Hailie Monet? - zapytał a ja kiwnęłam głową na tak - to tego mamy zabrać?- zapytał ponownie

- tak- odpowiedziałam a oni podeszli i wzięli chłopaka pod ręce.- co z nim zrobicie?- zapytałam. Nie żebym się martwiła. Po prostu jestem ciekawa.

- Jeszcze nie wiemy. Narazie go zabieramy i czekamy na dalsze instrukcje od pana Vincent'a.- odpowiedział i zaraz dodał - do widzenia panno Hailie- powiedział i wyszli.

_____________________
Kochani wiem że niewiele osób czyta moją książkę ale czuję się w obowiązku aby wam powiedzieć że rozdziały teraz mogą być rzadziej.
Dlaczego?
Miałam dosyć sporo napisane na zapas bo uzbierało się z tego ponad 20 rozdziałów ale muszę narazie skończyć z pisaniem na zaś bo telefon robi mi głupie żarty i np wycina kawałek tekstu. To męczące doszukiwać się o co chodziło w danym fragmencie i napisać w miarę podobnie. Postaram się pisać na bieżąco ale nie obiecuje że rozdziały będą codziennie.

Jako zachętę do czekania wstawię dzisiaj ostatnie dwa rozdziały które mam napisane czyli ten i 21❤️

Buziaki😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now