Rozdział 32

977 21 22
                                    

Weszłam do rezydencji i skierowałam się odrazu do kuchni. Nie miałam nawet siły żeby myśleć kto tam będzie. W kuchni przy stole z laptopem siedział Vince a przy blacie stał Will. Robił swój koktajl. Rozmawiali o czymś ale kiedy weszlam do pomieszczenia rozmowy ucichły a oni zdezorientowani patrzyli na mnie. Pierwszy odezwał się Vince


- Witaj droga Hailie. Miałaś wrócić wczoraj.- powiedział chłodnym głosem. Podczas gdy on mówił ja usiadłam przy stole nie daleko niego.


- Wczoraj wieczorem przywieźli ważnego pacjenta z raną postrzałową klatki piersiowej. Kula trafiła dosyłanie kilka centymetrów od serca...- ziewnęłam i kontynuowałam – operowałam 10 godzin ale się udało.


- proszę malutka wypij to. Postawi cię trochę na nogi- powiedział podając przednie swój koktajl. Uśmiechnął się zmartwiony moim stanem


- Operowałaś całą noc po 24 godzinnym dyżurze?- zapytał Vincent do którego chyba dopiero teraz to dotarło


- Ta- znowu ziewnęłam – sprowadzenie chirurga zajęło by 2 godziny jak nie więcej. Facet nie miałby szans. Musiałam operować- powiedziałam i zaczęłam pić koktajl


- Idź się połóż spać. Wyglądasz jakbyś nie spała 2 noce i nie chce pytać czy to prawda. Później o tym porozmawiamy- powiedział mój najstarszy brat patrząc na mnie. Po chwili powrócił wzrokiem do laptopa.


Poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Wiem że nie powinnam się przemęczać aż tak ale to była sprawa życia i śmierci. Dosłownie. Kiedy moje ciało zetknęło się z pościelą moje oczy zamknęły się i pogrążyły w snie.



Obudził mnie dźwięk telefonu. Zerknęłam najpierw na godzinę. Była 9:18 czyli pospałam jakieś 2 godziny. Mimo że były to tylko 2 h to i tak czułam się już lepiej. Zerknęłam na dalej świecący wyświetlacz i westchnęłam gdy zobaczyłam kto dzwoni.


„Szpital- Dyrektor”


Czyli znając takie telefonu to oznacza koniec spania. Odebrałam
- Halo- odezwałam się pierwsza


- Dzień dobry Hailie wiem że niedawno skończyłaś dyżur ale syn pacjenta którego Operowałaś w nocy chce porozmawiać z lekarzem prowadzącym


- Przecież przekazałam wszystkie informacje i opisy innym. Przekażcie mu to.- powiedziałam lekko zirytowana że budzą mnie z tego powodu


- Przekazaliśmy ale on powiedział że ma mu to powtórzyć lekarz prowadzący. Chce rozmawiać z osobą która operowała jego ojca.- westchnęłam


- dobra za godzinę będę – powiedziałam zmarnowana i rozłączyłam się


Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic i przyszykować się. Nie zamierzałam wchodzić na dyżur bo niedawno właśnie go skończyłam. Ubrana w dżinsy i białą bluzkę zeszłam na dół. W kuchni siedzieli moi bracia jedzący śniadanie. Przywitałam się i też zaczęłam jeść.


- Gdzieś się wybierasz malutka?- zapytał Will


- Jadę do szpitala. Syn tego człowieka co w nocy operowałam chce ze mną rozmawiać. – powiedziałam biorąc kanapki


- A nie może z kim innym pogadac? Albo poczekać aż wrócisz do pracy?- zapytał Shane


- Jeśli dyrektor do mnie dzwonił to znaczy że ten facet im tam zapewne grozi już jak mnie nie sprowadzą. – Powiedziałam i wzruszyłam ramionami – inaczej by nie dzwonił


- Kto to?- zapytał Vince włączając się do rozmowy


- Szczerze to nie wiem nie znam go- zaczęłam jeść


- Dasz radę kierować?- zapytał Dylan? Od kiedy on się martwi


- a czemu by nie?- zapytałam zdziwiona


- jesteś po 36 godzinnym dyżurze – powiedział Tony


- Na luzie dam rade. Spokojnie. Nie martwcie się – powiedziałam i wstałam od stołu z talerzem- dobra ja lecę. Za niedługo wrócę. Tak myślę bynajmniej – powiedziałam Ubierając się już i wychodząc z domu



Kiedy wsiadłam do swojego auta już czułam że coś się stanie. Czułam jakiś niepokój w sercu. Złe przeczucie które do tej pory mnie nie zawiodło. Takie samo towarzyszyło mi już w wielu przykrych sytuacjach. Wyjeżdżając z posesji sprawdziłam czy aby na pewno wszystko w porządku. Zapiełam pasy i wyjątkowo pilnowałam aby nie przekroczyć prędkości ale to uczucie nie zniknęło.


Stwierdziłam że to ze zmęczenia. Nie spałam od kilkudziesięciu godzin a 2 godziny tego nie wyrówna. Jak wrócę to muszę się położyć jeszcze spać. Ale najpierw opierdole tego gościa to ściąga mnie po dyżurze i grozi innym.


Zajechałam na parking szpitala i wysiadłam z auta. Znowu tu jestem a dopiero stąd wróciłam. Podeszłam do recepcji i pogadalam chwilę z koleżanką która nakreśliła mi zaistniałą sytuację. Krótko mówiąc gościu groził im że jeśli nie sprowadzą mnie i ja nie potwierdzę ich słów to on rozniesie ten szpital. Znałam takich ludzi. Takimi samymi byli moi bracia. Albo i jeszcze gorsi.


Przeszłam do swojego gabinetu i zabrałam dokumenty dotyczące pacjenta. Moją asystentka miała poinformować rodzinę i uzupełnić dane. Na biurku byly tylko jedne papiery i bez zastanowienia je wzięłam. Wyszłam z gabinetu i udałam się do sali pacjenta gdzie miał czekać na mnie jego syn.


Otworzyłam drzwi od sali. Na łóżku leżał nieprzytomny mężczyzna i drugi siedział obok tyłem do mnie. Nawet na mnie nie spojrzał. Odezwałam się pierwsza.


- Dzień dobry, ponoć chciał pan się ze mną spotkać.- powiedziałam stojąc przy drzwiach i otwierając raz jeszcze kartę pacjenta.


- Spóźniła się pani. Miała być pani za godzinę a minęła 10 minut temu.- powiedział lodowatym głosem niczym Vincent. Gdyby nie to że siedział on w domu to pomyślałabym że to on.


Na jego słowa nieźle się wkurzyłam i tu miał pecha bo moje zmęczenie wzięło górę i nie panowałam sobą tak bardzo. Oczywiście nic bym mu nie zrobiła ale samo to że właśnie moje pokłady kultury dla niego się skończyły. Odezwałam się podobnie lodowato co wywołało niezły kontrast z moją pierwszą wypowiedzią


- Jeśli chce pan rozmawiać o stanie zdrowia pacjenta to zapraszam do gabinetu. Nie wykluczone że pacjent może słyszeć nie które momenty a nie może się teraz denerwować.- Powiedziałam i odwróciłam się  do wyjścia. Facet najwidoczniej zdziwił się moimi słowami bo nie odezwał się. Zaczął się podnosić kiedy ja już wyszlam. Idąc korytarzem czułam na sobie jego wzrok. Otworzyłam gabinet i weszłam. Zaraz za mną do pomieszczenia wszedł mężczyzna.


- Proszę usiąść – powiedziałam chłodno. Sama zasiadając za biurkiem. Skupiłam idę chwilę na nowych Papierach tam leżących ale mężczyzna nie odzywał się. Podniosłam wreszcie głowę i spojrzałam na jego twarz.



Zamarłam .



________________
Kochani przepraszam za tą niesystematyczność ale zrozumcie szkoła średnia zobowiązuje i brak ki czasu dosłownie na wszystko. Nawet na wstawienie. Postaram się to zmienić

Buziaki 😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now