Rozdział 26

978 19 16
                                    

Obudziłam się rano o 5. Wynikło to z tego że wczoraj poszłam spać zaraz po 19 i mój organizm nie potrzebuje więcej snu. Podniosłam się z łóżka i przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Zareagowałam zbyt emocjonalnie bo już się pogodziłam ze śmiercią mamy ale samo wspomnienie jej bolało strasznie.


Poszłam wziąć prysznic i myślałam. Doszłam do wniosku że muszę przeprosić Adriena za moją wczorajszą reakcję bo on miał prawo być zły a nawet wściekły że mnie nie było. Sama bym odchodziła od zmysłów gdyby on tak zniknął. Wyszłam z pod prysznica i przebrałam się. Była 5:15 wiec stwierdziłam że spakuje rzeczy abym później miała szybciej z wyprowadzką.


O 5.30 wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Na wyspie znowu stało śniadanie. Zapewne dla mnie ale nie chciałam jeść bo nie byłam głodna. Najpierw musiałam przeprosić Adriena który siedział w salonie i wyjaśnić mu wczorajszy dzień. Napiłam się wody bo miałam w ustach pustynię i skierowałam się do salonu.


-Adrien? Możemy porozmawiać?- zapytałam cicho ale tak żeby mnie usłyszał. On podniósł wzrok z ekranu laptopa i pierw zobaczyłam w nich ulgę? Dlaczego? Nie ważne. Musiałam mu wyjaśnić kilka rzeczy. Zamknął urządzenie i odłożył je na bok. Ja usiadłam w fotelu.


- Myślę że nawet powinniśmy – powiedział spokojnym głosem. Może mu od wczoraj przeszło trochę.


- Chciałam cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Zachowałam się nie odpowiedzialnie. Wiem. Po prostu musiałam pobyć trochę sama i przemyśleć kilka spraw. Nigdzie nie znalazłam takiego spokoju jak tam- powiedziałam patrząc na jego reakcje. Nie drgnął tylko słuchał. Po chwili zapytał


- gdzie byłaś?


- nad jeziorem musiałam pomyśleć w spokoju- odpowiedziałam mu i nie odezwałam się więcej. Patrzyłam teraz na swoje kolana


- Nad czym myślałaś?- zapytał patrząc na mnie uważnie. Ja uniosłam na niego wzrok


- Nad twoim pytaniem- odparłam i zastanawiałam się jak mu to powiedzieć


- Podjęłaś decyzję?- zapytał z nadzieją świdrując mnie wzrokiem


- Tak – powiedziałam i dalej nie wiedzialam jak mu powiedzieć


- Więc jaka jest twoja decyzja?- zapytał z nadzieją. Widział że musi ciągnąć mnie za język ale zrobił to aby się dowiedzieć.


Westchnęłam i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie wiem co w moich widział ale zacisnął szczękę. Chyba zobaczył w nich odpowiedź.


-Adrienie... Twoja propozycja jest świetna i gdyby nie okoliczności to pewnie bym się zgodziła bez zastanowienia.- przerwałam na chwilę. Chciałam patrzeć gdziekolwiek indziej niż w jego oczy w ktorych jest ukryty ból z powodu moich słów ale nie mogłam przerwać. Musiałam patrzeć mu w oczy aby widział że to co mówię jest szczere i że mi także nie jest łatwo. Potrafiłam chować emocje ale to było za ciężkie.- Jesteś mega fajnym mężczyzną ale nie mogę tak ryzykować. Wiążąc się z tobą zawiodę nie tylko braci ale i ojca. Moją jedyną rodzinę. – przerwałam znów na chwilę a on chciał coś powiedzieć i domyślam się co ale go uprzedziłam – nie chodzi tu tylko o to oczywiście. Związek z tobą narazi na niebezpieczeństwo nie tylko mnie i ciebie... ale także nasze rodziny. Nie jestem w stanie tak ryzykować.


Patrzył na mnie i słuchał uważnie. Po wypowiedzeniu ostatnich słów pogrążył się w namysłach tak samo jak ja. Wpuściłam wzrok na kolana i po chwili ciszy kontynuowałam.


- Cały wczorajszy dzień i poprzednią noc spędziłam na tym aby podjąć decyzję.- w tym momencie cieszyłam się że nie patrzę na niego bo w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.- I ją podjęłam – wzięłam głęboki wdech i wykrztusiłam to z siebie- nie możemy wejść w żadną relację. Nie możemy się także spotykać częściej niż to konieczne. Najlepiej by było gdybyś nie przyjeżdżał do Barcelony. Będzie ci łatwiej zapomnieć. Jeśli nie dasz rady ograniczyć wyjazdów tutaj z powodu biznesu to ja przeniose studia gdzie indziej. Tak będzie i tobie i mnie łatwiej. Mam nadzieję że mnie rozumiesz.– uspokoiłam emocje i podniosłam wzrok na Santana.


Patrzył na mnie z bólem w oczach ale nie odzywał się. Milczał. Również milczałam. Widząc że żadne z nas nie ma nic więcej do powiedzenia powoli wstałam. Powiedziałam cicho ale tak żeby usłyszał „Przepraszam” i ruszyłam w stronę pokoju. On nie ruszył się z miejsca i patrzył wciąż przed siebie.


Wzięłam z pokoju spakowaną walizkę i wyszłam. Adrien siedział dalej w salonie ale teraz odprowadzał mnie wzrokiem gdy zmierzałam w stronę wyjścia z Apartamentu. Czując na sobie jego wzrok postanowiłam się odwrócić i odezwać.


- Przykro mi że tak wyszło. Mam nadzieję że mnie zrozumiesz i kiedyś wybaczysz. Dziękuję za nocleg i przepraszam – powiedziałam i złapałam za klamkę. Wtedy on się odezwał


- Hailie Monet – odwróciłam się ponownie w jego stronę i patrzyłam pytająco – Nie mam ci nic do wybaczania bo w niczym nie zawiniłaś. Dając ci do podjęcia taką decyzję powinienem wziąć pod uwagę to że możesz się nie zgodzić. – mówił poważnym głosem – Chciałbym ci podziękować za wspólnie spędzony czas i również przeprosić za wczorajszą sytuację. – przerwał na chwilę a ja milczałam bo wiedziałam że będzie kontynuował – Rozumiem twoją decyzję i z trudem ale ją przyjmę. Postaram się ograniczyć wyjazdy tutaj aby nie sprawiać ci problemów. Moje słowa i obietnice nie są rzucane na wiatr pamiętaj o tym- nie wiem czemu o tym wspomniał ale przypomniały mi się jego słowa do mnie – i zgodnie z tą obietnicą muszę dać ci spokój. Nie będzie to łatwe ale muszę. Dziękuję raz jeszcze za wspólny czas i do zobaczenia w Pensylwanii.- powiedział a ja lekko się uśmiechnęłam


- Rownież dziękuję za wszystko Adrienie. Żegnaj Adrienie Santanie – powiedziałam i otworzyłam drzwi wystawiając walizkę za próg


- Żegnaj Hailie Monet – usłyszałam jak mówi i zamknęłam za sobą drzwi.


Kiedy tylko opuściłam apartament w moich oczach zebrały się znowu łzy. Wychodząc z hotelu już płakałam. Miałam gdzieś że taksówkarz widzi mnie w takim stanie. Siadajac do auta spojrzałam w górę, na okno w salonie apartamentu Adriena Santana. Stał tam i patrzył jak odjeżdżam na zawsze. Wsiadlam do taksowki i pojechałam do swojego mieszkania.



*Perspektywa Adriena*


Z wielkim bólem w sercu musiałem odpuścić. Nie potrafiłem ale musiałem chociaż spróbować.


To co mówiłem do Hailie było prawdziwe. Zakochałem się w niej. To jedyna dziewczyna za ktorą już tęsknię a przecież dopiero wyszła. Tylko że na zawsze. Patrzyłem jak miłość mojego życia wsiada do taksówki i ostatni raz spogląda na mnie. Ona płakała. Poczułem niemiłosierny ból w sercu choć twarz miałem kamienną. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę a później ona wsiadła i odjechała.


Nie chciałem tego robić ale musiałem. Musiałem poinformować Vincent’a o decyzji jego siostry. Zadzwoniłem i przekazałem mu te wieści przybierając obojętny wyraz twarzy i głosu. On również taki był. Przyjął tą informację przypominając mi o warunkach.


Kiedy skończyłem rozmowę podszedlem do barku z alkoholem i nalałem sobie Whisky. Nie chciałem się upijac bo to nie w moim style. Chciałem się choć trochę rozluźnić.

_________________
Jak się podoba?

Kto spodziewał się takiej decyzji?

Nie wiem kiedy next bo muszę znaleźć wene i czas a teraz o to trudno. Postaram się jakoś do końca tygodnia coś napisać ale nwm kiedy wstawie.

Buziaki 😘

Rodzina monet - sekretWhere stories live. Discover now