rozdział 14

103 6 0
                                    

- Kocham cię majusia- próbował sprawić by nasze wargi znów się połączyły.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć, to mój przyjaciel. Dlaczego on mnie chce, myslałam, że straci uczucia po prawdzie co mu powiedziałam.

-janek, stop.- odepchnęłam blondyna.-jest wsumie późno ide spać.

Była około 22, poszłam do mojego pokoju kładąc się na łóżku.

Nasz pokoj widział nas w każdej odsłonie. W tej smutnej, w tej szczęśliwej, a nawet w tej złej czy zakochanej. Nikt nas tak dobrze nie zna, jak nasz własny pokój.

Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Zakoczyło mnie to. Jednak wiedziałam, że to Janek i wykrzyczałam.

-nie wyraziłam się jasno?!

Zobaczyłam, że chłopiec po chwili uchyla drzwi. Położył się ze mną na łóżku nic nie mówiąc.

-janek o co ci chodzi?-spytałam

- o nic. Nie powiedziałaś gdzie mam spać ani nic z tym związanego, to poszedłem do ciebie. - poczym mnie objął ręką.

-aha.

~~~~~

była około pierwsza w nocy, nadal nie zansęłam. Spytałam się janka czy śpi, a w odpowiedzi dostałam mruknięcie. Odpowiedziałam, że nie moge zansąć, poczym blondyn zaproponował mi, że zaspiewa kołysanke.

W górze tyle gwiazd, w dole tyle miast. gwiazdy miasta dają znać że dzieci muszą spać, ach śpij kochanie jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz, wszystkie dzieci nawet złe pogrążone są w śnie A Ty jeden tylko nie. aAa aAa były sobie kotki dwa aAa aAa szarobure, szarobure obydwa. ach śpij bo nocą, kiedy gwiazdy się na niebie złocą...✨coś tam coś tam✨..A gdy rano przyjdzie świt księżycowi będzie wstyd, że on zasnął a nie ty.

-boże janek, ale ty pięknie śpiewasz.

-naprawdę? dziękuje, śpiewanie od zawsze sprawiało mi przyjemność.

Uśmiechnęłam się, poczym odwróciłam się na drugą strone, i zasnęłam.

~~~~~~

Obudził mnie rano dzwięk trzaskania drzwi. Szybko otworzyłam oczy. Blondyn nadal spał obok mnie, co znaczyło, że rodzice przyszli.

-janek wstawaj.-szepnęłam trząsąc chłopakiem.

-co się dzieje.- powiedział głosniejszym i zaspanym tonem. Wałam go w czoło, poczym powiedziałam.

-ciszej, rodzice przyszli.

- Co do cholery?!- tym razem wyszeptał

-musisz się gdzieś schować, albo jakoś wyjść.

-wyskocze przez okno.- zaproponował.

-popierdoliło cie?

-a masz jakieś inne wyjście?- spytał.

-tak, mam- odpowiedziałam uśmiechając się jak diabeł.

Dobra, idź od tej strony gdzie nie ma drzwi. Gdy się do ciebie wtule, jak do kołdry rodzice nic nie zauważą.

-skąd wiesz? próbowałaś?-zadawał pytania, jak jakis szaleniec.

-nie czas na pytania! rób to co każe!

-dobrze mamusiu.-mrugną jednym okiem w moją strone. (od autor. skrecilo mnie..)

~~~~~

Usłyszałam intesywne wchodzenie po schodach, które kierowały do mojego pokoju.

- no nieźle! dziecko drogie, śpisz nadal? jak tak można. W tej chwili idziesz na dół, mamy do porozmawiania- wykrzyczała matka.

















my future | jannWhere stories live. Discover now