rozdział 20

83 6 0
                                    

czekałem już na miejscu spotkania, dziewczyny nadal nie było. Gdy spojrzałem w telefon zobaczyłem jedno nieodebrane połączenie, a za nią wiadomosc.

dzisiaj nie dam rady się spotkać, bardzo cię przepraszam, ale jestem chora. Jak chcesz mozesz do mnie wpajść. papa kocham cię! ❤️

odpisałem jej. Nie wiedziałem czy do niej przyjść, jakoś moje chęci były średnie. Postanowiłem odpuścić, i to był mój najgorszy błąd w życiu.

pov maja

miałam już serdecznie dość życia, wiedziałem, że dzisiaj to ten dzień. Odmówiłam niechętnie spotkanie, i wyszłam z domu tłumacząc się matce, że ide na spotkanie z jankiem.

wiedziałam, że janek bedzie jak foś mnie szukał w moim ulubionym parku, więc poszłam do mostu. Z którego tak bardzo chciałam skoczyć. Wkońcy myśli wygrywały.

pov:jann

w nocy gdy miałem już kłajść się spać, zauwazyłem brzęczący telefon. Była to mama majki. Pewnie chciała się spytać, dlaczego nie przyszedłem. Odebrałem bedąc gotowy na pytania z kosmosu. Myliłem się. To co usłyszałem zmiotło mnie z planszy.

-cześć janek, jest u ciebie maja?

-nie, nie ma jej, a coś się stało?

-wyszła z domu o 16 mówiąc, że idzie z tobą na spotkanie teraz nie odbiera ode mnie telefonu.- usłyszałem szloch.

-spokojnie, spróbuje się do niej dodzwonić.

rozłączyłem się, i wybrałem numer do majki.

nie odbierała, nie odpisywała, traciłem już nadzieje. Jesli teraz nie odbierze, to znów zaczne palić.

odebrała.

-HALO MAJKA? misiu gdzie ty jesteś? dlaczego nie ma cie w domu? mow mi lokalizacje, i wsiadam do  auto.

usłyszałem płacz, cichy, ale nadal do usłyszenia.

-misiu?- odezwałem sie spokojniejszym tonem.

-nie słyszysz mnie? nie wróce do domu. czy rozumiesz? zmieniłam plany.-mówiła drżącym głosem

-majuś, nie żartuj sobie, mów mi tą jebną lokalizacje!-wykrzyczałem.

rozłączyła się.

wsiadłem w auto, już nie myśląc o moim bólu. W tej chwili liczyła się  tylko ona.

pierwsza myśl to był jej ulubiony park. Zdziwiłem się, bo jej tam nie było. Przejechałem całą okolice, oprócz mostu na którym pierwszy raz się spotkaliśmy po pracy. Jak najszybciej wybrałem się w droge.

Zacząłem biec w strone mostu. Zauważyłem tam jakąś osobę która stała nad przepajścią, zacząłem biec. Wszystko mnie masakrycznie bolało, ale nadal liczyła się ona. Rozpoznałem jej niedługie brązowe włosy, więc krzyknąłem.

-MAJKA, NIE SKACZ.

-janek?! co ty tu robisz? nie podchodz do mnie.

stanąłęm w miejscu i zacząłem.

-majuś, co ty chcesz zrobić? chodz do mne, potrzebuje się przytulić.- rozłożyłem ręce do uścisku.

-janek..- odsunęła się od przepajści.- nie jestem ci potrzebna, znajdziesz kogoś lepszego słońce.- na koniec zdania się uśmiechnęła.

mimo braku siły zacząłem biec w strone majki, złapałem ją za nadgartek i przysunąłem bliżej mnie, żeby się przytulić.

-majka, co to miało znaczyć?- czułem  jak moje poliki robią się mokre

-przepraszam-wtuliła się jeszcze mocniej.-nie chce wracac do domu.

-ale twoja mama się martwi, dzwoniła do mnie cała zapłakana.

-naprawdę?-spojrzałam mi się w oczy.

-tak słońce.- uśmiechnąłem się.

~~~~

Gdy szliśmy już do auta, zaczęło mi się robić czarno przed oczami. Poprosiłem dziewczyne, zeby się zatrzymała, to też zrobiła.

-wszystko okej?-spytała zatroskana.

-tak, jest okej - uśmiechnąłem się fałszywie. Poczym upadłem. Dalej już nic nie pamiętałem. Obudziłem się w szpitalu, a obok zauważyłem płaczącą maje

my future | jannWhere stories live. Discover now