Rozdział 29.825

50 8 61
                                    


To już prawie jak rozdział 30


Forsycja wyjęła z pochwy swój czarny miecz, który trzymała przypięty do pasa, ukryty wcześniej pod swoim białym płaszczem. Wąskie matowe ostrze zdawało się pochłaniać całe światło, które na nie padało. Obróciła delikatnie nadgarstek, a ostrze płynnie zmieniło kolor, przybierając teraz barwę lśniącej bieli. Przyciągnęła je bliżej siebie i złapała drugą ręką, tuż przy rękojeści, a wokół zatańczyły płatki kwiatów. Pewnym ruchem wyciągnęła lewą rękę przed siebie i w tej samej chwili miecz zmienił się w białą parasolkę, którą położyła sobie na ramieniu, osłaniając tym samym siebie i Cassa przed promieniami zachodzącego słońca.

Młody mag, wciąż lekko zaspany, usiadł bokiem i rozsiadł się wygodniej, plecami opierając o starszą siostrę. Podsunął jedno kolano bliżej torsu, a następnie przyłożył do ust złotą fajkę z grawerunkiem. Trwał tak przez chwilę, aż wreszcie wydał z siebie westchnienie, tym samym wypuszczając z ust chmarę srebrnego dymu przesyconego migoczącymi drobinkami magii.

- Znalazłaś mnie nawet w innym świecie? – zapytał w końcu chłopak, uśmiechając się lekko. – Jest to godne podziwu.

- Ponieważ Ytty tego świata jeszcze nie spisał, jest on niestabilny i łatwo się do niego wkraść... - mówiła, patrząc na kolosalne suche drzewo, które swoimi gałęziami zdawało się podpierać firmament. – Gdy to miejsce zasiedlą postacie, dla których zostało stworzone, nie będę mogła powtórzyć tego wyczynu. Prawdopodobnie to była ostatnia taka szansa.

- Przeceniacie mnie – powiedział Ytty, pojawiając się nagle obok, ustawiając stolik do herbaty i trzy krzesła. – Bardzo możliwe, że jeszcze kiedyś będę was potrzebować. Może nawet wcześniej niż prace nad projektem tego świata zostaną rozpoczęte.

- Jeżeli tak się stanie, chętnie poprowadzę kolejny rozdział bonusowy. Ale mam nadzieję, że nie z Pozszywanych Węży – powiedział Cass.

- Jeśli znów doprowadzisz do tego, że będziesz zmuszony przypominać czytelnikom akcję z poprzednich rozdziałów, może się to dla ciebie źle skończyć – dodała Forsycja.

- Obawiam się, że macie rację... - westchnął Ytty, przewracając stronę w tomie Pozszywanych Węży, który miał na stoliku. Milczał tak przez chwilę, po czym zaczął kontynuować czytanie, by nie tracić więcej czasu. – Clive w starciu z Sheelą zgubił swój plecak, co miał czas zauważyć dopiero w domu Willa. Sheela wydawała się być niebezpiecznym przeciwnikiem, toteż Will zaczął myśleć o tym, aby Leo mógł odzyskać wspomnienia, dzięki czemu, w razie potrzeby, mógłby sam się bronić przy użyciu Węża.


***


— Powinieneś mu powiedzieć — zaczął, również wstając i sprzątając swoje rzeczy. — Powiedz mu przynajmniej to, czego chciałby się dowiedzieć.

— Sugerujesz, że powinienem mu zdradzić imię jego Węża i to, kim był w przeszłości? — zapytał Clive, odwracając wzrok i przygryzając dolną wargę. — Nie powinienem. On musi sam...

— Wybacz, że to powiem — przerwał mu. — Ale jesteś głupcem, jeżeli myślisz, że jeszcze sobie nie przypomniał. Widział mnóstwo twoich „cudów". Któreś na pewno coś w nim obudziły. W dodatku imię Węża to nie jest coś, co można na długo zapomnieć. W momencie, w którym przypomnisz sobie, że coś podobnego istniało niegdyś w twoim wnętrzu, to tylko kwestia paru dni, aż nie wypowiesz tych kilku słów... a jednak on wciąż się powstrzymuje. Na pewno słyszy cichy szept, który każe mu uwolnić tę magię, ale nie robi tego, bo za bardzo boi się konsekwencji. Nie wie, czy nadal będzie sobą ani czy ta moc nie sprowadzi czegoś niedobrego.

Pozszywane WężeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz