Rozdział 25

118 16 32
                                    


Ciekawskie ryzyko


 Will nacisnął klamkę i wszedł do sali, w której odbywały się zajęcia klubu artystycznego. Szybko nawiązał kontakt wzrokowy ze stojącym przed płótnem Leo. Najwidoczniej był on w trakcie poważnej dyskusji z pozostałymi uczestnikami zajęć, więc chłopak cofnął się o krok i gestem pokazał, że poczeka na korytarzu. Usiadł na ławce, położył obok torbę i westchnął, spoglądając w górę, na wystawę prac malarskich.

Jeszcze nie tak dawno tę ścianę zdobił wizerunek rozzłoszczonej Północnej Wiedźmy, od którego to wszystko się zaczęło. Jedno wspomnienie o białowłosej kobiecie, które wyryło się w pamięci mieszkańców Starego Świata, pociągnęło za sobą kolejne. Zaczęło zmieniać ich od środka i wpłynęło na wszystko, co zdążyli poznać w nowym życiu. Domagało się uwagi, zaprzątało głowę i doprowadzało do szaleństwa. A chociaż pozostali nie dawali po sobie niczego poznać, Will był pewien, że każdy, kto się odrodził, myślał o tym samym. Każdy z nich bał się, że Północna Wiedźma powróci, a wraz z nią powróci też terror, który ze sobą niosła.

Dawniej krążyły legendy o tym, jak Wiedźma już raz zniszczyła świat, a następnie wróciła na swoją górę, gdzie zasnęła na długie lata. To właśnie w tym czasie ludzkość zdążyła się odbudować, podnieść z kolan i od nowa zaludnić miasta. Trwało to jednak tak długo, że w międzyczasie wszyscy zapomnieli o jej istnieniu i traktowali ją jak historyjkę z dawnych lat. Nie wierzyli w jej istnienie, a już na pewno nie w to, że wciąż mogłaby żyć i pewnego dnia ponownie zejść na ziemię. Bywali tacy, co legendą Wiedźmy jawnie gardzili, ale i oni nie odważyli się zbliżyć do góry Caid, powołując się na trudy wspinaczki i wiecznie panującą tam zamieć. Ludzie otwarcie mówili o tym, że Wiedźmy już nie ma lub że nigdy jej nie było, ale w gdzieś w środku nikt w to tak naprawdę nie uwierzył. Odnosili się z tym przy każdej możliwej okazji, chcąc uspokoić ten cichy głos w głowie, który szeptał im straszne rzeczy, jakie ich spotkają, gdy tylko Wiedźma otworzy oczy. Legenda o końcu świata, opowiadana przez starszych, zapadała w pamięć młodszym i nie pozwalała o sobie zapomnieć. Zasiewała strach, który dorastał wraz z nimi, aż w końcu wydawał owoc w postaci kolejnej historii przekazanej kolejnemu pokoleniu. I za każdym razem, gdy Malcolm myślał o tym, będąc dzieckiem, nie potrafił pojąć tego, jakim potworem musiała być Północna Wiedźma, żeby strach przed nią przetrwał nawet po tym, gdy jej już nie było. Zrozumiał to dopiero wtedy, gdy ujrzał ją na własne oczy. Gdy tamtego dnia w Tozoren zapadła noc, choć słońce wciąż było na niebie. W porównaniu z kimś takim, problemy sprawiane teraz przez Sheelę wydawały się jedynie dziecinną zabawą.

Wszyscy, którzy się odrodzili, nie zapomnieli Wiedźmy, ale i tak starali się wieść względnie normalne życie. Leo wciąż chodził na zajęcia plastyczne, a Clive nadal wracał prosto do domu, gdzie poświęcał się swojej szklarni. Obserwując ich, Will również chciał żyć w ten sam sposób. Aby nie martwić Wandy swoim dziwnym zachowaniem, uczęszczał na treningi tak często, jak było to możliwe. Miał nadzieję, że pomoże to odnaleźć spokój nie tylko jemu, ale też jego najbliższym. I myślał w ten sposób tak długo, aż nie usiadł w tym samym miejscu, w którym po raz pierwszy ujrzał obraz Północnej Wiedźmy. Raz jeszcze uświadomił sobie, jak wielkim zagrożeniem dla dotychczasowego porządku było wszystko, co jest związane ze Starym Światem. Zamierzał chronić tę zwyczajną codzienność, jednak czuł, że bezczynność do niczego go nie zaprowadzi. W tej chwili był pewien, że chęć działania, jaką odczuwa, należy nie do Malcolma, a do Willa i że to jest coś, co właśnie on chce zrobić i na czym naprawdę mu zależy.

Należało schwytać Sheelę, nie narażając przy tym nikogo na niebezpieczeństwo. Trzeba było zrobić to w ten sposób, by nie wciągnąć w to osób postronnych, co w starciu z Szaloną Księżniczką może być jedną z najtrudniejszych rzeczy do osiągnięcia.

Pozszywane WężeWhere stories live. Discover now