Rozdział 3

30 1 2
                                    

Tauriel

Legolas nie pojawił się tak jak mówił. Trudno może miał dużo obowiązków. Następnego dnia mogłam już wychodzić od uzdrowicieli. Weszłam do swojej komnaty gdzie znalazłam na łóżku kartkę. Był to list.

Droga Tauriel
Od kad zobaczyłem ciebie odrazu się zakochałem. Kocham Cię nad życie I chce ci to powtarzać cały czas, ale mój ojciec się nie godzi. Jestes zbyt niskiego rodu. Mi to nie przeszkadza. Muszę sobie wszystko przemyśleć.
Amin mela Ile

Legolas💋

On serio mnie kocha, no ale gdzie jest?

Legolas

Siedziałem na kamieniu. Może mój ojciec ma rację? Może naprawdę jestem nikim. Może to co powiedział to prawda?
Z rozmyśleń wyrwał mnie szelest w krzakach. Obawiałem się najgorsego. Jestem przy samej granicy mrocznej puszczy. Tu czasem grasują orkowie.
Moje obawy się nie myliły. Było 5 orków I ja jeden. Sam. Elf który jest nikim. Naciągnąłem na cienciwę dwie strzały j strzeliłem między oczy orka. Padł na ziemię. Jeszcze tylko 4. Walczylem z nimi. W końcu wyjolem swoje dwa sztylety i wymachiwałem w różne strony. Gdy zostało tylko dwoje orków, jeden "martwy" do tej pory a właściwie tak myślałem wycelował we mnie broń. Nie widziałem tego. Poczułem ostry ból w barku. Strzała przebiła mnie na wylot. Starałem się walczyć dalej. Brakło mi już sił. Poczułem ostrze w moim brzuchu. Miecz orków. Ostatkami sił zabiłem tamte dwa. Nie było latwo. W trakcie dostałem także jeszcze dwoma strzałami co skutkoao tylko śmierć. Trzy strzały przebite na wylot i miecz w brzuchu. Opadłem na ziemię. Gdzieś w głębi czułem, że wsumie dobrze, że umieram. Skoro mój ojciec najwyraźniej tego chciał. Otaczała mnie ciemność. Wiedziałem że to koniec.

Tauriel

- Hîr. - ukłoniłem się.
- słucham?
- Bo ja bym chciała...Książę..
- Tauriel jeżeli chodzi o jakąś miłość to nic z tego.
- Panie...
- Nie! A teraz idź! Haldir, Lothier na patrol.

Perspektywa widzenia 3 osoby

- Haldirze czy tam ktoś nie leży?
- Masz rację.
- Law! (nie) To jest książę Legolas!
Zeszli z koni i udali się do chłopaka.
- Lothierze...On nie żyje.
- zawiadom króla.

Tauriel

Szlam korytarzem gdy zobaczyłam zdyszanego Haldira. Miał być na patrolu zamiast mnie. Zaciekaiwona Poszłam za nim.

- Hîr! Książę on...On nje żyje!

Po tych słowach zamarłam. Legolas mój Legolas nie żyje.

- Halidirze to żart!?
- chciałbym, Lothier  przywiózł jego ciało.

Król wybiegł z sali.
Pobiegł  do uzdrowicieli. Był tam... Martwy.

- Ja go kochałam.!! Proszę ratujcie go!!! - wbieglam tam cała zalana łzami.
- Wyprowadźcie ją. To nie widok dla niej. - powiedział król.
- NIEE PROSZE!!!!
- Tauriel. Nic z tego. - rzekł król.
Wyszłam.

Thranduil płakał nad martwym ciałem syna. Nie mógł uwiezyc w to co mu powiedział.
- synu..przepraszam...błagam nje zostawiaj mnie. - mówil przez łzy.
Siedział przy Legolasie i jego martwym ciałem. Gdy nagle zobaczył unoszącą się klatkę piersiową syna...

Legolas X Tauriel - Nie odejdzieszDonde viven las historias. Descúbrelo ahora