Rozdzial 8 - Narada u Erlonda

20 0 0
                                    

- Tauriel...
- Tak?
- Wyjeżdżam..- powiedział wprost Legolas.
- Co?! Ale jak to?!
- na naradę. Mój ojciec wysłał mnie na kandydata do drużyny pierścienia. Trzeba go zniszczyć.
- Wrócisz prawda? - powiedziała Tauriel
- Nie wiem....Nie mogę Ci tego obiecać.
- Proszę nie zostawiaj mnie.
- Nie chciał bym, ale muszę.
- A co jak urodzę.
- to będziemy mieć cudowne dziecko. Tauriel. Poradzisz sobie. Będę starać tak bardzo by do ciebie wrócić. Pamiętam, że zawsze mimo wszystko będę z tobą.
- Kocham Cię- powiedziala rudowłosa elfka i wtuliła się w tors Legolasa.
- Ja ciebie też- odpowiedział jej.

Następnego dnia rano, Legolas pożegnał się ze wszystkimi i wyruszył w daleką drogę. Przed nim około 2 i pół dnia jazdy. Sam początek nie był trudny przez przejazd przez las nic go nie zaatakowali, więc reszta powinna być wmiare łatwa.

Tauriel siedział u siebie w komnacie. Patrząc przez okno wspominała chwilę że swoim ukochanym. Co chwila łkając.
Tak jej zależało by Legolas był cały czas przy niej. Wiedziała, że może już nigdy nie wrócić do domu.... do niej.
- Tauriel? - zabrzmiał głos króla.
- Tak hír? - powiedziała ocierając szybko łzy.
- Wszystki będzie dobrze. On wróci. W Rivendell czekają na niego przyjaciele.
Aragorn, Gimli, Boromir.
- A co jeśli....
- Tauriel. Posłuchaj. Im bardziej będziesz się nakręcać tym gorzej to zniesiesz.
- Wiem. Przepraszam. Poprostu nie umiem beż niego żyć to za trudne.
- Wiem co czujesz. Dasz radę - powiedział król i odszedł. ,,może on ma rację? Może nie potrzebnie się tym przejmuje?" Pomyślała Tauriel.

Legolas

Droga była bardzo długa. Teraz tylko góry mgliste i jestem na miejscu. Tęsknię za Tauriel, a to dopiero początek tej podróży...z której.....mogę już nie wrócić.
Gdy byłem prawie na miejscu zaatakowali mnie znikąd dwojga orków. Łuk to broń długo dystansowa, więc nie mogłem go użyć, a zanim wyciągnąłem me sztylety poczułem jak ostrze przebija moja dłoń. Lekko syknęłam z bólu, jednak po chwili oba orki leżały na ziemi. Wsiadłem więc spowrotem na konia I wyruszyłem w dalsza drogę do Rivendell. Gdy byłem na miejscu odrazu przywitał mnie Aragorn.
- Witaj mellon me!
- Witaj Aragornie. - powiedziałem schodząc z konia
- Dawno się nie widzieliśmy- odpowiedizla mi.
- Trochę. - Chciał mnie przytulić, ale gdy dotknął mojej ręki odsunąłem się gwałtownie bo poczułem ból.
- Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony.
- Tak tylko zadrapanie orkowie mnie napadli.
- Okej.

Aragorn

- Tak tylko zadrapanie, orkowie mnie napadli.
- Okej. - Dodałem trochę nie pewnie zwłaszcza, że Legolas był troszkę mniej odporny po tym jak prawie zginął jakiś czas temu - w każdym razie pójdźmy do Erlonda.

- Lordzie Erlondzie przybył książę Legolas. - powiedział strażnik, przez co pojawił się mały uśmiech na twarzy Erlonda bo bardzo lubił elfa.
- Przyprowadź go tu.
- Właśnie mieli wchodzić.
- Witaj Hír. - ukłonil się lekko Legolas.
- Witaj Legolasie.
- Erlondzie Legolas został ranny. Zaatakowali go orkowie. - powiedział Aragorn
- Wszystko w porządku Legolasie?
- Tak to nic takiego.

Lord Erlond opatrzył ranę księcia i odesłał go do komnaty. Następnego dnia miała odbyć się narada.
- Jak się czujesz mellon?
- Jakoś.
- Będzie dobrze.
- Słuchaj, Tauriel jest w ciąży, urodzi w każdej chwili, a mnie tam nie ma. Nie wiadomo czy będę. - powiedział złamanym głosem.
- Idź spać. Jutro narada. Pamiętaj zawsze będę przy tobie.

----------------------------------

Rano Legolas wstał wypoczęty. Czekała ich narada i to miało zdecydować kto zniszczy pierścień.

- A nie możemy go po prostu zatrzymać? - zapytał Boromir

- Pierścień trzeba zniszczyć, to samo zło. - odpowiedział mu Aragorn

- A co może wiedzieć jakiś strażnik?

- To nie zwykły strażnik, to Aragorn, syn Arathorna, następca tronu Gondoru! - wstawił się w obronie Legolas. - Trzeba zniszczyć brzemie.

- Wolę zginąć niż oddać je elfom! - krzyknął oburzony Gimli.

I tak zaczeła się nie mała wojna. Wszyscy krzyczeli, a najwięcej to elfy z krasnoludami, Nic dziwnego w końcu to najwięksi rywale. Nagle odezwał się głos hobbita.

- Ja to zrobie - nikt nie usłyszał - Ja to zrobię!!- krzyknął już teraz Frodo - poniosę wielkie drzemie do Mordoru.

- Nawet prowadząc się do śmierci zawsze bedę obok, pójdę z tobą. - powiedział Aragorn - Masz mój miecz!

- I mój łuk - powiedział Legolas

- I Mój topór - dodał na koniec Gimli

Nie wiedząc, że trzy hobbity podsłuchiwały całą naradę wybiegły z krzaków.

- My idziemy z tobą!

- A więc widze, że nie da się was rozdzielić. A więc od teraz tworzycie drużynę piescienia! - powiedział Erlond








Legolas X Tauriel - Nie odejdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz