Rozdzial 17 - Kocham go...

20 1 0
                                    

Droga Tauriel
Jak narazie idzie nam dobrze. Było kilka bitew i..ofiar, ale pamiętaj, że Cię kocham nie ważne co się stanie. Będę się starać jak najbardziej, żeby do Ciebie wrócić. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie będę z Tobą za około pół roku.
I nie denerwuj się bo nosisz nasze dziecko i nie chce stracić was obu. NIGDY.
Kocham Cię Tauriel Pamiętaj.

Legolas

Po przeczytaniu listu Tauriel popłynęła łza po policzku.
- Kocham go. - powiedziała sama do siebie.  Natychmiast wybiegła z komnaty by powiadomić Thranduila, że jego syn żyje.

- Aran, ion law gwanna! (Królu, twój syn nie umarł)

- Jak to?- Dostałam list. Od niego.- podała swojemu wladcy kawałek papieru. 

 - To niesamowite!Tauriel była uradowana. Jej ukochany żyje. Nie obiecał jej że wróci. To był fakt, który czasem przelatywał jej przez głowę.Następnego dnia wstała dosyć wcześnie rano. Dziś miał przyjechać do królestwa jakiś stary przyjaciel Thranduila z synem.Po południu na dziedzińcu byli można usłyszeć skrzekot kopyt. Przyjechali.Gdy rudowłosa wyjrzała przez okno swojej komnaty zobaczyła go... 


 Kilka dni do przodu. O kilka dni bliżej do Mordoru. Jak zawsze bylo trzeba walczyć z wrogiem. Ale czy to właśnie tak miało się skończyć? Że nikt nie wróci z wyprawy?Legolas siedział na gałęzi drzewa, Gimli leżał oparty o kamień, a Aragorn stał I rozmawiał z elfem. 

- I jak dajesz radę? - spytał człowiek

 - Jakoś. Wysłałem list do Tauriel. Może doszedł. 

 - Będzie dobrze. 

 - Oby. 

 Taureil siedziała u siebie w komnacie. Nie miała ochoty rozmawiać z gośćmi. Skąd miała wiedzieć, że to on jest tym synem?Rozmyślała tak dopóki do jej komnaty ktoś nie zapukał. 

- Proszę - powiedziała siadając na łóżku.

 - No część. 

 - Glóredhel... 

 - Tak zgadłaś. Wiesz kiedyś coś zacząłem, i jakoś nie udało mi się skończyć. 

 - Zostaw mnie.. proszę..- Tauriel zaczęła szybko dyszeć i chwyciła się za brzuch.                                 W tamtym momencie do komnaty wszedł Niespodziewanie Thranduil. 

 - Tauriel wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie. 

 - Mae...(tak)Ja chyba rodze.. - chwyciła i scisnela mocno rękę króla.

 -Co? Glóredhel czy widziałeś kiedy to się zaczęło?

 - Nie dopiero przyszedłem. Chciałem zawiadomić Ciebie Panie ale przyszedłeś. - skłamał 

 - Okej. Rozumiem. Chodź Tauriel do uzdrowicieli. 

 - Mogłabym wysłać list do Legolasa? Proszę. Chcę mu odpowiedzieć na jego list. 

 - Oczywiście. Dam go Luttierowi. 

 - Hannon le. (Dziękuje)Jak powiedział tak i zrobił. Poprosił by ten również poinformował Legolasa ze Tauriel rodzi. 

 Kilka dni później drużyna, a raczej to co zniej pozostało byli w Minas Tirit. Odbyła się walka na polach Pelenoru i o sam zamek. Wszyscy siedzieli w przydzielonych im komnatach. Legolas siedział z Aragornem w ogrodzie. W pewnym momencie podszedł do nich elf. Legolas odrazu go rozpoznał.

 - Luttier!? Co ty tu robisz? - krzyknął zadowolony Legolas, gdy zobaczył przyjaciela. 

 - Mae govannen mellon nin! (Witaj przyjacielu)

 - Co Cię sprowadza? - zapytał Aragorn 

 - Przywiozłem list od Tauriel I informacje od króla. 

 - Jasne. Co chciał mój ojciec? 

- Chciał bym poinformował Cię, że już teraz jesteś oficjalnie ojcem. 

 Legolas zbladł i spojrzał na Aragorna. 

 - Estel! Estel ona urodziła! Urodziła! - krzyczał z zadowoleniem. 

 - No gratuluje mellon nin! 

 - a właśnie jeszcze list. To odrazu zawieziesz odpowiedź. 

                                                Legoalsie nie ma Cię, a potrzebuje twojego wsparcia. On jest. On przyjechał.Glóredhel jest. Nie wiem co tu robi. Potrzebuję pomocy.Kiedy będziesz? Wróć proszę. 

 - Holera! - krzyknął Legolas Po przeczytaniu listu od ukochanej.

Legolas X Tauriel - Nie odejdzieszWhere stories live. Discover now