ROZDZIAŁ 2

2.3K 77 59
                                    

Nina

Kolejne zajęcia z Borovsky'm mają odbyć się za chwilę, a ja ciągle nie dostałam informacji na temat zmiany wykładowcy. Siedzę więc z notatkami obok wejścia do auli, od niechcenia przeglądając swoje zapiski, w oczekiwaniu na moich przyjaciół. Tatia i Patrick zawsze o tej porze przychodzą od strony kafeterii z trzema kubkami kawy. Ten dzień nie stanowi wyjątku. Gdy jednak tylko odnajdują mnie wzrokiem, dziewczyna wciska Patowi kartonik z napojami, po czym pędzi w moją stronę z chytrym uśmiechem na twarzy. Doskonale wiem, co to oznacza:

Plotki.

Tatia wskakuje na miejsce obok, obdarowując mnie szybkim uściskiem.

― Mamy nowego doktoranta ― zaczyna, konspiracyjnym tonem, starając się za wszelką cenę stłumić ekscytację. W pierwszej chwili nie dociera do mnie znaczenie jej słów. Gdy ten moment jednak nadchodzi, zwracam się ku niej z wyrazem zagubienia na twarzy.

― Co?

― W łazience słyszałam jak podniecają się nim laski z pierwszego roku ― wyjaśnia.― Nie dosłyszałam nazwiska, ale podobno jest młody, wyluzowany i gorący. Prowadzi u nich patologie i ponoć ma zastąpić Borovsky'ego.

Wzdycham ciężko zerkając na telefon, w nadziei że zobaczę w nim maila z dziekanatu, tłumaczący zaistniałą sytuację. Skrzynka jest jednak tylko pełna spamu i próśb studentów.

― To są jakieś jaja ― szepczę, po czym przenoszę wzrok na Patrica, który podaje mi kubek z kawą. ― Najważniejszy przedmiot na roku, a oni dają nam doktoranta? I jak mam teraz wybrać opiekuna koła?

― Spokojna twoja roszczochrana ― rzuca prześmiewczo chłopak, zatrzymując się przy nas. ― Za bardzo się o to pieklisz. Ktoś się znajdzie. Wyluzuj.

Patrzę na niego bez przekonania. Jak mam nie pieklić się o to, że o wszystkich uczelnianych sprawach dowiaduje się z plotek, zamiast od dziekana. Mam wrażenie, że nikt nie traktuje mnie poważnie.

― Fajnie się mówi, bo to nie na tobie spoczywa za to odpowiedzialność.

― I chwała za to wszechświatowi ― rzuca, zerkając na Tatię, by sprawdzić, czy wyłapie, że się z niej nabija. ― Albo innym kamieniom ochronnym.

― Zamilcz, albo wybiję ci zęby.

Patrick odsuwa się o krok, jakby potraktował tę groźbę całkiem na poważnie. W tym czasie sprawdzam wyświetlacz telefonu. Jest jedenasta piętnaście. Właśnie powinny rozpocząć się zajęcia. Wszyscy z roku już kręcą się wokół auli, dyskretnie wypatrując prowadzącego.

Nagle z przeciwnej strony korytarza zaczyna zmierzać ku nas wysoka postać. Jest to chłopak, ubrany w biały golf i czarne spodnie. Ma ciemne włosy, sięgające uszu. Roztrzepane jak u wszystkich tych skaterów z filmów dla nastolatek. Jego skóra jest opaloną, a twarz gładko ogolona. Wydaje się nieco zbyt pogodny jak na profesora, więc obstawiam, że to student. Być może zguba z pierwszego roku. Rozgląda się po nas, zmierzając prosto ku drzwiom.

― Czekacie na badania nad przestępstwem? ― pyta dźwięcznym, miękkim głosem. Jego wzrok pada na mnie, gdy zaczynam podnosić się z miejsca. Przytakuję odruchowo, obserwując jak tamten wyjmuje klucze i otwiera aulę. ― Możemy wchodzić. Prowadzący zaraz przyjdzie.

Rusza do środka, a reszta skonsternowanych studentów patrzy na mnie, jakby sądzili, że wyjaśnię im, co się dzieje. Nie mam im jednak nic do powiedzenia, więc udaję że o wszystkim wiedziałam i idę w ślad za nieznajomym. Tatia szybko mnie dogania i łapię pod ramię, by szepnąć mi na ucho:

BEZWŁADNE SERCA [16+]Where stories live. Discover now