Philip
Staram się zachować zimną krew. Wbrew pozorom wcale nie jest to łatwe, gdy ktoś dygocze z przerażenia w twoich ramionach. Trzymam Ninę w objęciach, nie zważając na to, że jej dłonie brudzą moją marynarkę krwią. Całe szczęście Pani w pralni, do której chodzę, po latach współpracy nie zdziwi już nic, co jej przyniosę. Wie, że pracuję w służbach.
Gdy orientuję się, że Nina nie jest w stanie ustać o własnych nogach, pomagam jej usiąść na trawniku. W międzyczasie rozglądam się dookoła, wypatrując zagrożenia. Teren wydaje się jednak bezpieczny. Ktokolwiek zostawił paczkę musiał już odjechać. W głębi duszy modlę się, by moje podejrzenia, co do adresata przesyłki okazały się mylne, bo jeśli to Walker, to sprawa potwornie się skomplikuje. Nie chcę tego dla Niny.
― Oddychaj powoli ― mówię, kucając tuż przy niej. Kładę jej dłonie na kolanach próbując dotykiem, sprowadzić ją do rzeczywistości. ― Wdech i wydech, Nina. Wszystko w porządku ― mówię, choć to oczywiście nieprawda. Ostatnie jednak czego potrzebuję to hiperwentylacja u Niny. Muszę ją jakoś uspokoić. Całe szczęście wiem, co robić w takich sytuacjach. Nie raz zdarzyło mi się uspokajać ludzi po interwencjach.
Gdy podnosi na mnie wzrok, w jej oczach błyszczą łzy, ale przynajmniej wiem, że kontaktuje. Przytakuje i stara się spłycić oddech. Choć na zewnątrz zachowuję kamienną twarz, w środku czuję znajomy ścisk. Wściekłość przemyka wzdłuż moich kości, zagnieżdżając się w okolicach piersi i już wiem, że ciężko będzie mi nie traktować tej sprawy osobiście.
Rozjebie skurwysyna kimkolwiek jest.
Patrząc na Ninę staram się spojrzeniem zapewnić ją, że wszystko jest pod kontrolą.
― Pójdę to obejrzeć, dobrze? ― mówię powoli. ― Wszystko w porządku?
― Niedobrze mi ― rzuca i dopiero wtedy patrzy na swoje dłonie, które odruchowo wytarła o sukienkę. Kręci głową, próbując je doczyścić, ale wtedy faktycznie szarpią nią torsje. Nie wymiotuje jednak. Stara się być twarda, a ja to podziwiam. Jeszcze chwilę głaszczę ją po ramieniu, po czym wstaję i ruszam w kierunku schodów.
Podnoszę kartkę, którą Nina wypuściła z dłoni. Jest to wydruk, na którym czerwonym markerem zakreślono słowa, układające się w pełne zdanie.
Mam wielkie oczy. Kim jestem?
Przez moment zastanawiam się intensywnie. Musi chodzić o strach. Nie do końca rozumiem, co ta wiadomość ma na celu. Nie jest w końcu bezpośrednią groźną. Niczego też nie próbuje na niej wymóc. Krzywiąc się, zaglądam do wnętrza pudełka. W środku leży głowa jakiegoś zwierzęcia. Pierwsze przechodzą mnie ciarki, gdy myślę, że to kot, ale chwilę później okazuje się, że królik. Ściska mnie w żołądku. Odkąd wstąpiłem do federalnych widziałem wiele rzeczy. Miejsca brutalnych morderstw, ściany zbryzgane krwią, ofiary morderstw i wszystkie inne koszmary, które nawiedzają mnie w snach. Do takich rzeczy jednak człowiek posiadający nawet minimalną wrażliwość nie jest w stanie przywyknąć. A przynajmniej ja nie jestem.
Wracam do Niny, by ponownie przykucnąć naprzeciwko niej. Muszę działać szybko, ale stanowczo.
― Musisz się na chwilę skupić ― mówię do niej głośno i wyraźnie, gdy szuka w torebce chusteczek. ― Czy to pierwsza taka sytuacja?
Dziewczyna przez chwilę unika mojego wzroku, a ja już wiem, co odpowie.
― Nie.
Wzdycham ciężko, ale wiem, że darcie na nią mordy za to, że nie zgłosiła nic podobnego wcześniej jest ostatnim, co powinienem teraz robić. Powstrzymuję się więc.
YOU ARE READING
BEZWŁADNE SERCA [16+]
Teen FictionNina popełnia błąd, który w znacznym stopniu komplikuje jej życie. Ma jednak szansę wszystko odkręcić. By to zrobić musi tylko dogadać się z młodym wykładowcą, przydzielonym do opieki nad jej kołem naukowym. Problem w tym, że Philip nie jest człowie...