ROZDZIAŁ 13

1.4K 54 24
                                    

Philip

Staram się zachować zimną krew. Wbrew pozorom wcale nie jest to łatwe, gdy ktoś dygocze z przerażenia w twoich ramionach. Trzymam Ninę w objęciach, nie zważając na to, że jej dłonie brudzą moją marynarkę krwią. Całe szczęście Pani w pralni, do której chodzę, po latach współpracy nie zdziwi już nic, co jej przyniosę. Wie, że pracuję w służbach.

Gdy orientuję się, że Nina nie jest w stanie ustać o własnych nogach, pomagam jej usiąść na trawniku. W międzyczasie rozglądam się dookoła, wypatrując zagrożenia. Teren wydaje się jednak bezpieczny. Ktokolwiek zostawił paczkę musiał już odjechać. W głębi duszy modlę się, by moje podejrzenia, co do adresata przesyłki okazały się mylne, bo jeśli to Walker, to sprawa potwornie się skomplikuje. Nie chcę tego dla Niny.

― Oddychaj powoli ― mówię, kucając tuż przy niej. Kładę jej dłonie na kolanach próbując dotykiem, sprowadzić ją do rzeczywistości. ― Wdech i wydech, Nina. Wszystko w porządku ― mówię, choć to oczywiście nieprawda. Ostatnie jednak czego potrzebuję to hiperwentylacja u Niny. Muszę ją jakoś uspokoić. Całe szczęście wiem, co robić w takich sytuacjach. Nie raz zdarzyło mi się uspokajać ludzi po interwencjach.

Gdy podnosi na mnie wzrok, w jej oczach błyszczą łzy, ale przynajmniej wiem, że kontaktuje. Przytakuje i stara się spłycić oddech. Choć na zewnątrz zachowuję kamienną twarz, w środku czuję znajomy ścisk. Wściekłość przemyka wzdłuż moich kości, zagnieżdżając się w okolicach piersi i już wiem, że ciężko będzie mi nie traktować tej sprawy osobiście.

Rozjebie skurwysyna kimkolwiek jest.

Patrząc na Ninę staram się spojrzeniem zapewnić ją, że wszystko jest pod kontrolą.

― Pójdę to obejrzeć, dobrze? ― mówię powoli. ― Wszystko w porządku?

― Niedobrze mi ― rzuca i dopiero wtedy patrzy na swoje dłonie, które odruchowo wytarła o sukienkę. Kręci głową, próbując je doczyścić, ale wtedy faktycznie szarpią nią torsje. Nie wymiotuje jednak. Stara się być twarda, a ja to podziwiam. Jeszcze chwilę głaszczę ją po ramieniu, po czym wstaję i ruszam w kierunku schodów.

Podnoszę kartkę, którą Nina wypuściła z dłoni. Jest to wydruk, na którym czerwonym markerem zakreślono słowa, układające się w pełne zdanie.

Mam wielkie oczy. Kim jestem?

Przez moment zastanawiam się intensywnie. Musi chodzić o strach. Nie do końca rozumiem, co ta wiadomość ma na celu. Nie jest w końcu bezpośrednią groźną. Niczego też nie próbuje na niej wymóc. Krzywiąc się, zaglądam do wnętrza pudełka. W środku leży głowa jakiegoś zwierzęcia. Pierwsze przechodzą mnie ciarki, gdy myślę, że to kot, ale chwilę później okazuje się, że królik. Ściska mnie w żołądku. Odkąd wstąpiłem do federalnych widziałem wiele rzeczy. Miejsca brutalnych morderstw, ściany zbryzgane krwią, ofiary morderstw i wszystkie inne koszmary, które nawiedzają mnie w snach. Do takich rzeczy jednak człowiek posiadający nawet minimalną wrażliwość nie jest w stanie przywyknąć. A przynajmniej ja nie jestem.

Wracam do Niny, by ponownie przykucnąć naprzeciwko niej. Muszę działać szybko, ale stanowczo.

― Musisz się na chwilę skupić ― mówię do niej głośno i wyraźnie, gdy szuka w torebce chusteczek. ― Czy to pierwsza taka sytuacja?

Dziewczyna przez chwilę unika mojego wzroku, a ja już wiem, co odpowie.

― Nie.

Wzdycham ciężko, ale wiem, że darcie na nią mordy za to, że nie zgłosiła nic podobnego wcześniej jest ostatnim, co powinienem teraz robić. Powstrzymuję się więc.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Where stories live. Discover now