ROZDZIAŁ 6

1.5K 57 36
                                    

Nina

Siedząc w samochodzie, próbuję zebrać się w sobie. Nadal nie do końca wierzę, że naprawdę chcę to zrobić. W spoconej dłoni ściskam klucz do laboratorium. Część mnie wie, że to co zamierzam, jest skrajnie głupie i nieodpowiedzialne. Zaciekle ją jednak ignoruję, odtwarzają w głowie słowa Ethana:

Jesteś na to za porządna, co?

Jestem porządna. Nie wymaga to jednak ode mnie szczególnego wysiłku. Taką mam naturę. Nie lubię sprawiać kłopotów. Dobrze czuję się zachowując pozory kontroli. To pomaga mi panować nad... Emocjami z jakimi zmagam się głęboko w sercu. Jedno słowo Ethana nie sprawi, że nagle zobaczę w tym coś złego, a jednak z jakiegoś powodu mnie uwiera.

Wszystko co robisz zawsze jest podyktowane lękiem.

Są momenty, w których wyrzucam sobie, że nie korzystam w pełni ze studenckiego życia. Nie wynika to jednak z moich upodobań, a problemu jaki zostawił we mnie lęk. Nienawidzę go, ale do pewnego stopnia nauczyłam się z nim funkcjonować. Wiem co go wzmaga i łagodzi. Rozumiem co go wywołuje, ale... Mimo wszystko od jakiegoś czasu mam wrażenie, że się mu poddałam. Nawet nie próbuję już walczyć.

Rytmicznie łączę ze sobą palce, by zapanować nad nerwami. W końcu zakładam kaptur bluzy na głowę i wysiadam z samochodu zaparkowanego z dala od uczelni, na wypadek kamer. Staram się przemieszczać najbardziej zacienionymi alejkami. Jest już po ciszy nocnej więc kampus świeci pustkami. Zbliżając się do murów budynku, staram się nie myśleć o mężczyźnie, którego spotkałam kilka dni temu, wychodząc z uczelni. Mam nadzieję, że nie pałęta się w pobliżu. Szybko przedostaję się pod uchylone okno i popycham szybę, by całkiem je otworzyć. Na dole jest ciemno, więc włączam latarkę w telefonie, by nie złamać karku przy skoku na podłogę. W takich momentach cieszę się, że w przeciwieństwie do Tatii nie pomijam zajęć z użyciem ćwiczeń fizycznych.

Gdy ląduje na ziemi dociera do mnie, że nie ma odwrotu. Znajduję się w łazience, która nie zostaje zamykana na noc. Powoli wychodzę na korytarz, upewniając się, że nigdzie nie widzę ochroniarza. O ile się nie mylę, powinien drzemać na krześle w głównym holu. Oznacza to, że z odrobiną szczęścia, nawet nie będę musiała go mijać. Ruszam prosto w stronę schodów, by wejść na trzecie piętro, gdzie znajduje się laboratorium. Serce łomocze mi w piersi. Momentami mam wrażenie, że jego dudnienie roznosi się echem wzdłuż ścian.

Nagle tężeję w pół kroku, gdy wydaje mi się, że słyszę czyjeś kroki. Chowam się za jedną z kolumn podtrzymujących schody. Pod powiekami niemal wiedzę jak cała moja owocna przyszłość obraca się w gruzy.

To był kiepski pomysł, powtarzam w myślach. Bardzo, bardzo kiepski.

Kroki zaczynają zbliżać się coraz bardziej. Zaciskam powieki, jakby to mogło sprawić, że stanę się niewidzialna. Sekundy ciągną się w nieskończoność, ale w końcu postać znika, a ja wypuszczam powietrze z płuc. Mam ochotę zawrócić, jednak nie poddam się w połowie drogi. Skoro dotarłam już tutaj, odpuszczenie byłoby głupotą. Zgarnę test i będę mieć Ethana z głowy. To jest teraz najważniejsze. Czekam chwilę, by nabrać pewności, że nikt mnie nie nakryje, po czym ruszam dalej.

Docieram do laboratorium i wyjmuję z kieszeni dorobiony klucz. Zaciskam zęby, gdy słyszę, jak zamek strzela w drzwiach. Wślizguje się do środka, po czym zamykam je za sobą i latarką z telefonu oświetlam pomieszczenie. Oprócz biurka oraz ławek dla uczniów, w środku znajduje się mnóstwo regałów z mikroskopami, słoje proszku daktyloskopijnego oraz całe mnóstwo inny przedmiotów, których wciąż uczę się używać. Próbuję jednak skupić się na zadaniu. Zakładam rękawiczki, jak na profesjonalistę przystało i zaczynam przetrząsać szuflady biurka. W końcu znajduję to po co tu przyszłam. Robię zdjęcie testu, jednocześnie postanawiając, że dam Ethanowi wydruk, by nie mógł na mnie nakablować. Ledwie udaje mi się odetchnąć z ulgą, gdy słyszę szczęknięcie zamka. Sztywnieję.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Where stories live. Discover now