ROZDZIAŁ 23

1K 53 75
                                    

Nina

            Idąc przez korytarz w stronę dziekanatu przypominam sobie mój pierwszy dzień na uczelni. Pamiętam ścisk w żołądku towarzyszący ekscytacji i nadzieje na możliwości, jakie może przyniesie mi to miejsce. Czuję smutek na myśl o tym, jak niewiele wystarczyło, by te wszystkie oczekiwania legły w gruzach. Teraz niezależnie od tego, kogo mijamy, spojrzenia kierowane są na mnie i Philipa. Być może moim dawnym znajomym wydaje się, że nie widzę, jak zerkają na siebie znacząco, widząc mnie w towarzystwie naszego prowadzącego. Nie mogę nawet wytłumaczyć im, że dla mnie nigdy nie był wykładowcą.

            Kiedy wchodzimy do gabinetu Coldwella, mężczyzna obdarza nas oboje wyrozumiałym spojrzeniem. Spojrzeniem, które nauczyciele zachowują dla zdolnych, ale leniwych uczniów. Wskazuje nam miejsca przed sobą, które zajmujemy po wymianie nerwowych spojrzeń. Wiemy co prawda, że nie przyjechaliśmy tu by zbierać baty, ale trudno nam łudzić się, że ta rozmowa będzie należała do przyjemnych.

― Nie będę udawał, że nie jestem zaskoczony obrotem spraw ― zaczyna dziekan. ― Można wręcz rzec, że nieźle nas Państwo nabraliście...

Patrzę z głębokim poczuciem winy, choć teoretycznie przecież nie zrobiłam nic złego. Philip otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie to Coldwell kontynuuje.

― Sprawa została mi nakreślona przez pańskiego przełożonego oraz niejakiego agenta Jessie'go Martela ― oznajmił w końcu. ― Naturalnie nie mam tego nikomu za złe. Rozumiem, że sytuacja wymagała takich działań. Niemniej muszę oznajmić, że po tym, co wydarzyło się ubiegłego dnia, nie ma możliwości, by dalej je kontynuować na mojej uczelni... A zatem, w świetle prawa, muszę Pana zwolnić ― zwraca się do Lowe'a, który przytakuje. Żadnemu z nas nawet nie przeszło przez myśl, że mógłby pozostać na uczelni jako wykładowca i dalej uczyć.

― Tak, ja... ― Philip chrząka z zakłopotaniem. ― Oczywiście.

Coldwell szybko zwraca się ku mnie, a ja czuję, jak język drętwieje mi w ustach.

― Jeśli chodzi o Panią... Ze względu na to, że sprawa dotycząca Walkera pozostaje ściśle tajna, nie mogę w żaden sposób poprawić Pani sytuacji ― tłumaczy, zwracając się do mnie ze szczerym żalem. ― W oczach Pani rówieśników nagrania wyglądały jednoznacznie. Nie mogąc wyjaśnić, że Pan Lowe znalazł się na uczelni tylko po to, by Panią chronić. Nie unikniemy plotek.

Przytakuję ze zrozumieniem, starając się nie mieć mu tego za złe. Wiem, że darzy mnie szczerą sympatią. W końcu przez ostatnie lata byłam jedną z najlepszych studentek na wydziale.

― Jestem tego świadoma ― przyznaję.

― Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie w tym momencie urlop dziekański lub zmiana trybu studiów na zaoczny.

Czuję, jak pieką mnie oczy. Część mnie wiedziała, że dokładnie to zaproponuje. Nie ma innego wyjścia. Nie mogę jednak ukryć poczucia krzywdy, które pali moją skórę. Naprawdę lubiłam swoje życie. Lubiłam spotykanie się na zajęciach z Tatią i Patrickiem. Lubiłam prowadzenie koła, a teraz... Zostałam z tego wszystkiego okradziona.

― Na pewno nie da się zrobić czegoś innego? ― dopytuje Philip, wyraźnie bardziej przejęty moją sytuacją. Wie, ile to wszystko dla mnie znaczy. W jego niebieskich oczach iskrzy złość wywołana poczuciem winy. Nagranie w końcu nie powstałoby, gdyby odebrał ode mnie telefon. Nie możemy mieć również pewności, że Walker nie postarałby się o inny materiał, który pogrąży moją reputację na uczelni.

            Coldwell rozkłada bezradnie ramiona.

― Bardzo mi przykro ― mówi. ― Oczywiście może Pani kontynuować naukę tak, jak dotychczas, jeśli sobie Pani tego życzy. Obawiam się jednak, że to mogłoby rozpraszać studentów...

BEZWŁADNE SERCA [16+]Where stories live. Discover now