ROZDZIAŁ 7

1.5K 48 21
                                    

Nina

Patrzę na Philipa czując jak oblewa mnie fala irytacji. To on miał się tłumaczyć. Nie ja. Niemniej napięcie, które eskaluje z każdą chwilą sprawia, że nie mogę dłużej pozostać w niewiedzy. Muszę wiedzieć, co ma wspólnego z tym wszystkim, więc odpowiadam na jego pytanie.

― W wiadomościach mówili, że dzieciaki sprzedają to między sobą w szkołach. Dotąd umarły cztery osoby ― zaczynam, przypominając sobie statystykę. Nie zdążyłam usłyszeć więcej, bo Tatia przełączyła kanał, sądząc, że słuchanie o tym mi nie służy.

― To oficjalne dane ― rzuca nieco wyniosłym tonem. ― Nieoficjalnie wiemy, że kolejne trzy osoby walczą o życie w szpitalu, a jeszcze inna zmarła wczoraj przed północą. Tym razem student z Uniwersytetu w Portland.

Przez moment milczę, próbując połączyć kropki. Skoro ma dane, których nie posiadają media znaczy, że musi być blisko tej sprawy. W głowie zaczyna mi się układać pewien obraz, ale jest tak nierealny, że nie ośmielę się powiedzieć go na głos. Zamiast tego czekam aż Philip sam w końcu zacznie mówić wprost.

― A ty to wiesz, bo... ― zaczynam nieufnie, zaplatając ramiona na piersi.

― Bo zostałem tu przysłany, żeby przeprowadzić w związku z tym śledztwo ― dokańcza, w końcu na mnie spoglądając. W pierwszej chwili mam ochotę się roześmiać. Gdybym została przyłapana na czymś taki, pewnie też robiłabym wszystko, żeby to zatuszować.

Nie kupuję tego kitu.

― Niezła historyjka ― prycham, mając zamiar zebrać się do wyjścia. Nie zdążam jednak zrobić kroku, kiedy Philip wzdycha ostentacyjnie i wyciąga coś z kieszeni. Cała sztywnieję, gdy na jego dłoni dostrzegam połyskującą odznakę. Przechodzi mi przez myśl, że może być podrobiona, ale przecież nie wiedział, że akurat dziś mu się przyda. Widząc z resztą na jego twarzy śmiertelną powagę, zdaję sobie sprawę, że nie kłamie. Naprawdę należy do służb śledczych.

Wszystko powoli zaczyna nabierać sensu. To, że nie przejmuje się zajęciami. Jego obecność nocą w laboratorium i wyniki badań, które chwilę wcześniej miałam w rękach. Przez chwilę patrzę na niego otępiała, ale w końcu udaje mi się otrząsnąć.

― Do jakiej jednostki należysz? ― pytam. Jeśli mam mu uwierzyć, potrzebuję więcej prawdopodobnych danych.

― Federalni.

Przez chwilę przypatruję mu się uważnie. Jest w wieku mojego brata, ale lekki zarost nieco go postarza. Zastanawiam się czy to możliwe, żeby już przeszedł wszystkie szkolenia i został wdrążony do służby. Mogę jedynie podejrzewać, że został zwerbowany do jakiegoś programu dla młodych śledczych. O wielu rzeczach wciąż nas nie uczą. Szczegóły pracy w FBI poznajesz dopiero, gdy zostajesz jednym z nich.

― Coldwell wie?

― Gdyby wiedział, nie włamywałbym się do laboratorium ― rzuca z irytacją, a ja unoszę brwi, próbując przekazać, że nie musi zachowywać się jak dupek. ― Nikt nie wie, bo są podejrzenia, że władze uczelni mogą być w to zamieszane. Wytypowaliśmy trzy placówki, a mój szef wysłał nas akurat do tej.

― Nas? ― powtarzam zdezorientowana.

― Mnie i Jessiego ― wyjaśnia, na co kiwam głową. Przypominam sobie, że widziałam ich razem. Słusznie więc czułam wobec niego dystans. Wszystko zaczynało nabierać sensu, a mnie mimo wszystko oplata dziwne poczucie ulgi. Nie wiem, co zrobiłabym, gdyby moje podejrzenia okazały się prawdziwe.

― Jeden z was wnika w środowisko profesorów, drugi studentów ― domyślam się, na co on przytakuje. ― Jak zdecydowaliście który zajmie się czym?

BEZWŁADNE SERCA [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz