ROZDZIAŁ 15

1.5K 55 43
                                    

Nina

            Czekając na Philipa w samochodzie uświadamiam sobie, że przez zalewającą mnie złość, nie czuję już przerażenia. I wcale nie jest mi z tym źle. Wolę skupić uwagę na irytującym podejściu służb śledczych, niż fakcie, że ktoś na mnie poluje. Zdecydowanie nie tego spodziewałam się po pracy federalnych. Powinni postawić cały oddział do góry nogami i szukać zbiegłego więźnia, a zamiast tego siedzą w swoich biurach, popijając kawkę. Mimowolnie zaczynam zastanawiać się, czy moja praca w przyszłości też będzie tak wyglądać. Nie potrafię wyobrazić sobie, że z czasem obojętnieję na wieści o stalkerach, porywaczach i mordercach. Wybrałam tą ścieżkę kariery, bo sądziłam, że będzie dawała mi poczucie spełnienia. Pozwoli mi wierzyć, że to co robię ma znaczenie. Patrząc jednak na to jak wypalony wydał mi się szef Philipa, znów zaczynam wątpić w to, że podjęłam dobrą decyzję.

            Siedzący obok mnie Jes, stara się wybadać sytuację, delikatnie na mnie zerkając. Gdy wróciliśmy na parking od razu wskoczył na przednie siedzenie, jakby miał dość obserwowania, jak jego przyjaciel zażyna jego brykę. Teraz wzdycha cicho, chyba starając się zostawić mi trochę przestrzeni. Doceniam to, ale w tym momencie mniej irytowałby mnie, gdyby po prostu wyrzucił, to co chodzi mu po głowie. Zdaje się czytać mi w myślach, bo w końcu nienaturalnie chrząka:

― Bruce wie co robi. Może się wydawać nieco pragmatyczny, ale jesteś w dobrych rękach ― wyznał, zerkając na mnie ostrożnie.

― Wydaje się bucem ― przyznaję bez ogródek. Jes wzdycha cicho, a ja już wiem, że choćby chciał, nie zaprzeczy tym słowom.

― Czasem tego właśnie wymaga od niego stanowisko ― tłumaczy go z zakłopotaniem. Jakiekolwiek były okoliczności ich poznania, widać, że darzy Bruce'a respektem i nie chce powiedzieć o nim złego słowa. ― Wiem, że jest specyficzny. Życie nieźle dało mu popalić, ale jest dobry w tym, co robi. Dowie się czego trzeba i lada moment to wszystko się skończy.

Zwracam się ku niemu, nie próbując zamaskować zmartwienie na twarzy. Nie mogę jednak zignorować pytania, które odbija się echem gdzieś wewnątrz mojej czaszki. Przez tak długi czas nie zrobili niczego, by uchwycić zabójcę mojej mamy. Nie potrafię ufać, że teraz się to zmieni.

― A co, jak do tego czasu Walker mnie zabije?

― Nie wiemy, czy chce cię zabić ― rzuca, ale potem gryzie się w język, bo wie, jak to zabrzmiało. Zdaje sobie sprawę, że nie to chciałam usłyszeć. Nie ma znaczenia czego chce ode mnie Walker.

Zagraża mi.

Zabił moją matkę i powinien za to nigdy nie ujrzeć świata poza murami więzienia.

― Poza tym nie damy mu na to szansy. Ja albo Lowe zawsze będziemy przy tobie.

Też mi pocieszenie, myślę, ale nie ośmielam się powiedzieć tego na głos.

Tego właśnie potrzebowałam w życiu. Nieustannej obecności Philipa Lowe'a, jego kpiącego uśmieszku i lekceważącego tonu. Mam ochotę ułatwić Walkerowi sprawę i sama palnąć sobie w łeb.

― Nikt nie nabierze podejrzeń, jeśli będziesz wszędzie za mną chodził po kampusie? ― rzucam, intensywnie myśląc nad tym, jak rozegrać to inaczej. Nie umiem oswoić się z tą myślą. Czuję się jak w klatce.

BEZWŁADNE SERCA [16+]Where stories live. Discover now