Rozdział 10

949 69 6
                                    

16 grudnia                                                                

⛄⛄⛄

– Co, do cholery?

Zasłoniłam oczy rękoma, ale widok muskularnej klatki Aleksa na trwałe wypalił mi się pod powiekami.

– Kazałaś mi zdjąć bluzę – wyjaśnił obojętnym tonem, jakby właśnie nie stał półnagi na środku mojej pracowni. – To zdjąłem.

– Myślałam, że masz pod spodem t-shirt. – Odwróciłam się w stronę regału zajmującego całą tylną ścianę pracowni i dopiero wtedy odsunęłam dłonie od oczu. Znalazłam jakąś pierwszą lepszą koszulkę wykonaną dla zespołu tanecznego, po czym rzuciłam nią w stronę Aleksa.

– Ten t-shirt jest różowy – oznajmił, jakbym nagle straciła umiejętność rozróżniania kolorów.

– I co w związku z tym?

– To, że go nie założę. – Westchnęłam, zdejmując model marynarki z wieszaka.

– Przecież nie każę ci w nim wyjść na ulicę. Wkładaj albo sama go na ciebie wcisnę. – Moja groźba chyba zadziałała, bo usłyszałam szelest materiału.

Na jego widok parsknęłam głośno śmiechem.

Ubranie było nie tylko różowe, ale i kilka rozmiarów za małe. Nawet rozciągnięte do granic możliwości i tak nie było w stanie zakryć dolnej części brzucha. Przygryzłam wargę, by nie wybuchnąć ponownie. Alex oparł dłonie na biodrach, wpatrując się we mnie ze zmrużonymi oczami.

– Grabisz sobie, Bailes.

Odchrząknęłam, próbując zachować powagę.

– Ręce na dół.

Włożyłam mu marynarkę i zaczęłam wygładzać ją w odpowiednich miejscach. Zrobiłam całkiem niezły wykrój. Wystarczyło poszerzyć odrobinę ramiona i nieco zwęzić talię. Odeszłam dwa kroki do tyłu i zaczęłam podziwiać efekty swojej pracy. Zastanawiałam się, czy było jeszcze coś, co mogłabym zrobić, by Alex wyglądał w niej lepiej. W końcu w tym konkursie nie chodziło tylko o ubranie i jego estetykę.

– Długo jeszcze? Przecież dobrze leży.

– Nie chodzi tylko o to, by dobrze leżała. Ta marynarka ma sprawiać wrażenie, że twoja sylwetka jest bardziej proporcjonalna.

– Co masz do mojej sylwetki?

Zaśmiałam się i stanęłam za nim, ustawiając go przodem do lustra.

– Naprawdę uważasz, że te proporcje są naturalne? Masz za szerokie barki, zbyt wąskie biodra. Przynajmniej w stosunku do barków. Uda są ok, ale też będę musiała coś pokombinować w projekcie spodni. Wszystko musi do siebie pasować.

Mój umysł był tak zaaferowany pracą nad projektami i marynarką, że chociaż przez chwilę byłam w stanie patrzeć na ciało Aleksa niemal jak na manekina.

– Czuję się głęboko urażony. Wszystkie dziewczyny, z którymi się spotykałem, zachwycały się moimi proporcjami.

– Nie wątpię, ale niektóre kobiety lubią sylwetki, które mówią: „dorobiłem się tych mięśni, rąbiąc drewno na opał".

– Czy ty też należysz do tych kobiet? – zapytał, gdy delikatnie ściągałam z niego marynarkę. Delikatnie odwiesiłam ubranie na wieszak i zapięłam guziki.

– A jakie to ma znaczenie?

– Po prostu chciałbym wiedzieć, w jakich mężczyznach gustuje moja najlepsza przyjaciółka.

Ginger BailesKde žijí příběhy. Začni objevovat