Rozdział 31

825 58 4
                                    

25 grudnia

❄️❄️❄️

– Długo jeszcze? Ja tu zamarzam.

Zaśmiałam się, robiąc kilka ostatnich zdjęć, z których każde było gorsze od poprzedniego. Piękna, bożonarodzeniowa otoczka okazała się idealna na sesję zdjęciową. Wszystko szło świetnie. Do czasu. Po paru minutach Alex zaczął przeskakiwać z nogi na nogę i robić kwaśne miny. Naprawdę trudno było uwierzyć, że ten facet wychował się na lodowisku.

Westchnęłam.

– Chyba lepiej nie będzie.

Staliśmy w ogrodzie Ellen, która – sądząc po poruszającej się w oknie firance – obserwowała nas uważnie przez kuchenne okno. Tak samo było podczas porannego śniadania. Wodziła wzrokiem między mną a Aleksem zaniepokojonym wzrokiem, jakby bała się, że coś jej się przesłyszało, a my wcale nie jesteśmy razem. Zaraz po powrocie z Kanady czułam się podobnie.

– Czy mogę się już ubrać?

Przeniosłam wzrok z powrotem na Aleksa i pokiwałam głową, chowając pożyczony od Luke'a aparat do torby. Obserwowałam, jak wkłada na uszytą przeze mnie marynarkę gruby, siwy płaszcz. Wirujące w powietrzu płatki śniegu delikatnie opadały na jego miękkie włosy. Nawet ze zmarszczonym czołem wyglądał pięknie. Gdy poprzedniego wieczoru leżeliśmy w łóżku, starając się nacieszyć ostatnią wspólną nocą, na długo po zaśnięciu Aleksa nie mogłam zmrużyć oka. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, słuchałam spokojnego oddechu. Patrzyłam jak niczym mały chłopiec wkłada dłoń pod policzek.

Mimo nadchodzącego, kolejnego rozstania, nie czułam żalu, a jedynie spokój. Coś w moim wnętrzu podpowiadało mi, że wszystko się ułoży. Alex był moją przeszłością. Miał być też moją przyszłością.

– Gdybyś wcześniej tak na mnie patrzyła, od razu zrobiłoby mi się cieplej – skomentował, idąc w moją stronę.

– Fotograf nie powinien patrzeć na modela z pożądaniem w oczach. To byłoby nieprofesjonalne. Ale że już po sesji...

– Powiedz to wszystkim śliniącym się paniom fotografkom, które robią nam sesje. – Iskierki rozbawienia w jego oczach nieco przygasły, gdy zobaczył moje uniesione brwi i założone na piersi ręce. – Znaczy...

– Chętnie powiem im, co myślę na temat ślinienia się na widok mojego faceta. – Uśmiech powrócił.

– Czyżbyś była zazdrosna?

– Skąd – odpowiedziałam, mrużąc oczy.

– Szkoda, do twarzy ci z tym. No i masz szczęście, bo twój facet nie może przestać ślinić się na widok tylko jednej, wyjątkowo pięknej kobiety. – Mówiąc to objął mnie ciasno swoimi potężnymi ramionami, jakbym naprawdę była najcenniejszą rzeczą, jaką posiadał. – Więc mówisz, że nie jesteś ani trochę zazdrosna?

– Może trochę – wydusiłam, bo uścisk Aleksa wycisnął ze mnie resztki powietrza. – Byłabym głupia, gdybym nie zdawała sobie sprawy z istnienia dziewczyn, które ustawiają się do ciebie w kolejce, ale to coś między nami nie miałoby szansy przetrwać, gdybym ci nie ufała. Wielu rzeczy się obawiam, ale jakoś nie tego, że zawiedziesz moje zaufanie.

– Byłbym idiotą, gdybym to zrobił. To z tobą przeżyłem najszczęśliwsze chwile mojego życia. Bo nawet gdy nie było cię przy mnie, gdy odnosiłem sukcesy, wygrywałem mecze, zastanawiałem się, czy mnie oglądasz, czy o mnie myślisz. Pamiętasz, jak zadzwoniłaś po mnie po moim pierwszym wygranym meczu z Vancouver Canucks? – Przytaknęłam, niezdolna odwrócić wzrok od jego błyszczących, orzechowych oczu.

Ginger BailesWhere stories live. Discover now