Rozdział 13

947 73 4
                                    

 18 grudnia

❄️⛄❄️⛄❄️

– Dlaczego tu tak stoisz?

– Czekam, aż otworzysz drzwi? – odpowiedział Alex pytaniem na pytanie, stojąc z walizką obok, podczas gdy ja mocowałam się z kluczem.

– Ale to mój pokój... – Pokazałam palcem drzwi, czując przypływ paniki na myśl, że Alex mógłby zarezerwować tylko jeden. Nie uzgodniliśmy tego wcześniej. Owszem, jako dzieciaki czy nastolatki zdarzało nam się spać w jednym pokoju, namiocie, kilka razy nawet we wspólnym łóżku, ale przy tym napięciu między nami, które wciąż wytrącało mnie z równowagi, taka opcja nie wchodziła w grę. Już chyba wolałabym uciąć sobie drzemkę w legowisku grizzly.

– A to jest nasza wspólna walizka. – Wskazał podbródkiem na stojący między nami ogromny, jaskrawożółty przedmiot. – Nie chcesz swoich rzeczy?

– A, no tak, jasne – wymamrotałam, oddychając z ulgą. Przekręciłam klucz do końca, po czym wpuściłam Aleksa do środka. Pokój, podobnie jak korytarze i piętro jadalno-wypoczynkowe, urządzony został w ciemnych barwach. Efekt łagodziły trzy okna naprzeciwko drzwi i biało-złote dodatki. Na ścianach w kolorze kawy z mlekiem wisiały liczne fotografie przedstawiające Park Narodowy Banff o różnych porach roku. Pod jednym z okien stał okrągły stół z dwoma fotelami, a naprzeciwko łóżka telewizor. Wygodne, przytulne i jednocześnie eleganckie wnętrze.

Otworzyłam walizkę, którą postawił na ziemi Alex, zaraz przed tym, jak zwalił się na moje łóżko. Szybko wypakowałam wszystkie należące do mnie rzeczy i wrzuciłam je do mini garderoby w niewielkim korytarzyku po lewej stronie, gdzie znajdowała się również łazienka.

– Za trzydzieści minut na dole – oznajmił, podchodząc do drzwi. – Zrobiłem rezerwację w restauracji w mieście. Potem pójdziemy się przejść.

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.

– Super, właśnie uczyniłeś mój wybór garderoby znacznie łatwiejszym.

– Po prostu ubierz się ciepło, to nie żadna ekskluzywna restauracja.

Gdy wyszedł, wyłączyłam lampę i podeszłam do okna. Śnieg odbijał światło, więc świat na zewnątrz był doskonale widoczny, mimo panującej ciemności. Hotel usytuowano nieco wyżej niż miasteczko, więc miałam stąd doskonały widok przypominający podkoloryzowaną pocztówkę. Aż dziwne, że takie miejsca istniały w realnym świecie.

Z żalem oddaliłam się od okna i zajęłam przygotowaniami do wyjścia. Po szybkim odświeżeniu włożyłam przylegający do ciała, ocieplany czarny komplet na długi rękaw, który kupiłam kiedyś z myślą o bieganiu w zimie. No cóż, przynajmniej w końcu na coś się przyda. W rozpuszczonych włosach i z minimalnym makijażem wyglądałam całkiem nieźle. Szkoda, że musiałam popsuć efekt grubą kurtką sięgającą za kolana.

– Otwarte – krzyknęłam, słysząc zniecierpliwione pukanie do drzwi.

– Gotowa? – zapytał Alex, wchodząc do mojego pokoju ubrany w podobną kurtkę z kapturem, która aktualnie spoczywała na moim łóżku. W ręce trzymał czapkę i rękawiczki.

– Prawie. – Przysiadłam na łóżku i zaczęłam wciągać buty trekkingowe.

– W tym zamierzasz iść?

Przestałam sznurować buty, wzdychając głęboko.

– A co jest niby nie tak z moim strojem?

– Tyle że wyglądasz, jakbyś szła na jogę, a nie na dziesięciostopniowy mróz.

Ginger BailesWhere stories live. Discover now