Rozdział 18

984 66 4
                                    

20 grudnia

⛄⛄⛄

– Powiesz mi w końcu, dokąd jedziemy?

Siedzieliśmy w samochodzie od dobrych piętnastu minut. Wyjechaliśmy z Banff, kierując się – jeśli ufać gęsto rozstawionym znakom – na północny-zachód. Sunęliśmy lekko po drodze, podziwiając pokryte śniegiem szczyty Gór Skalistych, od których odbijało się słońce.

– Zabieram cię na łyżwy – odpowiedział w końcu Alex, ściskając moją dłoń. Wziął mnie za rękę, gdy tylko znaleźliśmy się na prostej, zakręcającej co jakiś czas drodze. Ten naturalny gest jakimś cudem wydał mi się nawet bardziej intymny niż pocałunek. Prawdopodobnie dlatego, że aż tak bardzo nie zajmował mojej głowy, w której teraz myśli krążyły luźno, a co jakiś czas pojawiała się w nim ta jedna:

Cholera, mój przyjaciel trzyma mnie za rękę.

– Tęsknisz za lodowiskiem? – zapytałam, gdy tylko doszłam do siebie.

– Nie za bardzo potrafię teraz skupić się na czymś innym poza tobą, więc nie.

Iskierki w jego oczach i ślad lekkiego zakłopotania na ustach tak mnie rozczulił, że powiedziałam:

– Zwolnij.

– Po co? – zapytał, ale posłusznie zaczął hamować.

– Po to.

Pocałowałam go krótko, ale intensywnie, po czym ujmując go za podbródek, odwróciłam mu twarz, by skupił uwagę na drodze.

Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, chyba go zamurowało. Uwielbiałam patrzeć, jak na niego działam, a dłonie zaciśnięte na kierownicy i zęby przygryzające dolną wargę podpowiadały mi, że mój szybki pocałunek zrobił na nim całkiem spore wrażenie. Pstryknęłam mu palcami przed twarzą, by mieć pewność, że jego oczy na pewno widzą to, co powinny.

Spojrzał na mnie, jakby nad czymś się zastanawiał, a w następnej chwili samochód stał już na poboczu.

– Co ro... – zaczęłam, ale usta Aleksa na moich nie pozwoliły mi dokończyć. Usłyszałam, jak odpina pas, więc zrobiłam to samo, by znaleźć się jeszcze bliżej niego. Nasze kurtki leżały na tylnym siedzeniu, więc nie dzieliło nas nic oprócz jego stosunkowo cienkiej bluzy, pod którą właśnie wślizgiwała się moja ręka i czarnego golfu, który włożyłam tego ranka.

– Odsuń fotel – wymruczałam, ciesząc się, że pięć minut wcześniej zdjęłam ciężkie, zimowe buty. Alex wykonał polecenie, nawet na sekundę nie przestając mnie całować. Zaskakująco zgrabnie wspięłam się na jego kolana, nie przejmując się kompletnie tym, że ktoś mógł nas tu zobaczyć. Całe szczęście przez ten czas nie przejechał ani jeden samochód. Miałam ochotę zdjąć mu tę bluzę i skończyć eksplorację tych wszystkich mięśni, ale nie sądziłam, by pobocze było do tego najlepszym miejscem. Dłonie Aleksa powędrowały natomiast pod mój sweter i właśnie badały skórę na delikatnie pokrytych gęsią skórką plecach i talii.

Odsunęłam się, oddychając ciężko, gdy jęknął mi w usta. Ten dźwięk mnie ogłupił. Sprawiał, że miałam ochotę zrobić coś naprawdę impulsywnego. A właściwie byłabym w stanie zrobić wszystko, byle tylko usłyszeć ten odgłos ponownie.

– Wykończysz mnie, Carden.

Próbowałam zsunąć się z jego kolan na swój fotel, ale jakaś magnetyczna siła robiła wszystko, bylebym tylko pozostała na miejscu.

– Ja ciebie wykończę? – zapytał dużo niższym, jakby mroczniejszym głosem, od którego kręciło mi się w głowie. Przypomniał mi się moment, gdy wysiadłam z samochodu przed moją pracownią i po raz pierwszy w życiu usłyszałam ten ton: seksowny, przepełniony pożądaniem, wywołujący ciarki na całym ciele. Spojrzałam mu w oczy. Znów były ciemniejsze, dokładnie tak jak wtedy, a rozszerzone źrenice tylko intensyfikowały to wrażenie. Przejechałam palcem wskazującym po wyraźnie zarysowanej, pokrytej zarostem linii żuchwy.

Ginger BailesTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang