treinta y tres

338 21 0
                                    

10 listopada

Jak obiecałam tak zrobiłam, wróciłam 7 listopada do Hiszpanii. Po prawie 2 miesięcznej wizycie w Stanach w końcu wróciłam i już nie do mojego domu rodzinnego, tylko wprowadziłam się do wymarzonego domu, którego znalazłam pewnego dnia przeglądając różne oferty. Poprosiłam rodziców o pojechanie i obejrzenie domu, aby nie wrobić się w żadne gówno i jeszcze tego samego dnia, przelałam i podpisałam umowę o kupnie domu. Byłam już prawie cała rozpakowana i gotowa na przyjazd mojego gościa specjalnego, który będzie mi towarzyszył podczas jutrzejszej drużynowej kolacji z okazji Święta Thanksgiving. Wszyscy gracze razem z rodzinami, trenerzy, kucharki, fotografowie i wszyscy inni, którzy należą do „rodzinny" FC Barcelony. Wyrzuciłam ostatnie kartony i odkurzyłam zostawione po nich paprochy. Rzuciłam się na kanapę i wybrałam numer Molly.

-Udało się, oficjalnie zakończyłam wprowadzanie się- głośno odetchnęłam z ulgą

-To się cieszę mega, ja się przed chwilą skończyłam uczyć i ogarnęłam cały syf w domu- dziewczyna ułożyła telefon na wprost siebie, żebym ją lepiej widziała

-Nie rozwal mi tylko domu błagam cię- zaśmiałam się, a dziewczyna odpowiedziała tym samym. Molly zamieszkała u mnie w domu w stanach, stan jej ojca z dnia na dzień się pogorszał, co dziennie do domu wracał pijany i naćpany, aż w końcu doszło do tego, że pobił blondynkę. Ojca Molly znam odkąd się przeprowadziłam do Lakewood, był wtedy idealnym przykładem męża, którego chciałaby każda kobieta. Do czasu, gdy mama dziewczyny go nie zdradziła, a potem popełniła samobójstwo, ona doskonale wiedziała, że gdy ten się dowie wpadnie w szał i agresję, szkoda tylko że nie poinformowała o tym Molly, które tego dnia była w domu. Blondynka została przez niego zbita i prawie że zgwałcona. Od tamtego momentu, nie zamieniła już z ojcem słowa chodziła po domu, jakby go nie było starając się ignorować jego głośne powroty do domu pod wpływem za pewne wielu środków. Nikt praktycznie o tym nie wie, jedyną jej pomocą była jej 96 letnia babcia, która niestety długo na tym świecie po tym nie wytrzymała. Zostałam jej tylko ja, zawsze o wszystkim wiedziałam i jej pomagałam ukryć wszystko przed innymi, a w oczach innych Molly jest postrzegana za najbardziej pozytywną na świecie osobę. Nie wiedząc, że jest ona doskonałym przykładem osoby pochodzącej z „Happy House".  Gdy wyjechałam zamieszkała u mnie w domu i złożyła papiery o napisanie przed wczesnych egzaminów ukończenia szkoły, aby zaraz po ich napisaniu mogła się do mnie przeprowadzić i zacząć wszystko od nowa.

-Laska, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- potrząsnęłam głową, „przywracając się" do rzeczywistości.

-Już widzę, że nie pytałam się czy ty serio go zaprosiłaś, tylko iwy łącznie po to, żeby dogryźć Gaviemu- spojrzałam w kamerę wzrokiem, który odpowiadał już sam za siebie

-Jesteś niemożliwa -pokręciła głową, śmiejąc się

-Wy się widzieliście 3 razy na oczy i jeszcze nie gadaliście ze sobą tylko posyłaliście złowrogie spojrzenia- blondynka uniosła dłoń pokazując na niej liczbę.

-Ale to on sam do mnie napisał, nie moja wina, że od razu złapaliśmy fajny kontakt- wyrzuciłam rękę w powietrze.

-Jak się jutro spotykacie?-

-Jade po niego do hotelu i od razu z tamtąd na kolacje, po kolacji Jude jedzie na lotnisko, a ja do Jules'a bo ma urodziny na drugi dzień-

-Będziesz sama spać u Jules'a?- blondynka podniosła brew do góry

-Nieee, sporo osób tam jedzie, Pedri, Gavi więc zapewne ta jego lafirynda też, Fermin, Balde, Ansu, Ferran z Sira, Aleix, Felix i jacyś pewnie jego znajomi-

-Nie chcesz zabrać tam Jude'a?- ugryzłam wnętrze swojego policzka

-Nie chce go tam ciągnąć, nie chce żeby czuł się niekomfortowo- rzuciłam, gryząc tym razem wargę

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

He's the one || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz