?

122 7 1
                                    

-Jak bardzo to nam się nie uda?- zapytałem stojąc przy ścianie

-Wy chyba mieliście robota do sprawdzania szans na sukces,ale na moje oko takie mocne 2%

-Jak zwykle poczucie humoru masz adekwatne do sytuacji-wywróciłem oczami i znów spojrzałem na nasz cel. Wokół wierzy roiło się od ONI,a ja się bałem,że jednak mój kolor skóry nie  sprawi,że mnie nie zaatakują

-Gotowy?- usłyszałem jego głos, znów był pełen troski. Co ja mam o tym myśleć?

-Nie mamy wyboru. Inaczej nie uratujemy tych nie winnych ludzi- skończyłem i ruszyliśmy powolnym krokiem. Mieliśmy kamienne twarze,ale czułem,że oboje czujemy strach. Nawet sam Lord Garmadon

Tak jak myślałem oni odrazu zwrócili na mnie uwagę, w końcu nie wiedzieli chyba złotego oni. Co do samej formy..zdecydowanie wolę swoją ludzką wersje

Mimo że patrzeli na nas, to nie atakowali. Byli poprostu ciekawi.
Sprawnie dostaliśmy się do środka i zmierzaliśmy do naszego celu, poprzednio trochę tu trochę sypło i droga na górę była trudniejsza niż poprzednio

-A co jeśli zniszczenie kryształu nic nie da? Zapytałem szepcząc

-Nawet tak nie myśl. Za dużo przeszliśmy,by nic nie zdziałał

Miał rację. Za dużo nas to kosztowało,by miało się okazać,że tylko otwierał im portal między światami. Modliłem się w duchu,żeby zadziałało,ale z drugiej strony coś mi mówiło,że to nic nie da.

-Więc jesteśmy- Garmadon pokazał na kryształ. Był tak czarny,że prawie nie było go widać,ale jest. Tuż przed naszymi nosami

Wziąłem miecz i chciałem go zniszczyć lecz coś mnie zatrzymało, czy na pewno chce to zrobić?

Nie Lloyd Nawet tak nie myśl. Skarciłem się w myślach i zamachnąłem się na kryształ, jednak tym razem ktoś złapał za miecz. To nie byłem ani ja ani Garmadon.

Wywalił mnie na ścianę, a zaraz obok mnie wyleciał mój kompan. Ujrzeliśmy wielką czarną kreaturę

-Kim jesteś? - Zapytałem wstając obolały

-Ja jestem wodzem ONI. Najpotężniejszy i..

-Najpotężnieszym? Jesteś pewien? - nagle wstał mój..wstał garamdon,który miał znów oschłą mine

-Nie wiem,czy zdajecie sobie sprawę,ale zniszczenie kryształu nie ma sensu,bo jako iż ja już przez  niego wyszłem. Jest już nie potrzebny - zaśmiał się,a we mnie zaczęło się coś buzować. Tyle wysiłku po nic?!

-Nie wierze! Tyle wysiłku, tyle bólu, tyle przeżyć,po to by potem nic nie móc zrobić?! To twoja wina!- odwróciłem się do Garmadona

-Okej! Zrozumiałem! Możesz przestać się wściekać?! - jego oschły ton do mnie zadziałał jak uderzenie w twarz

-Kim wy jesteście? Ty - wskazał na garmadona
- Ty jesteś oni,ale ty? Kształtem też jesteś,ale emanuje od ciebie też coś innego-zrobił szerokie oczy
- Nie..Emanuje też od  ciebie krew smoka

- co? Czemu ja nic nie wiem?!

-Jesteś wnukiem zdrajcy..- wysyczał z nienawiścią

-A może boli cię to,że jednak jest osoba potężniejsza od ciebie? Odwróciłem się do Garmadona z otwartą miną,że niby co przepraszam bardzo?!

-Czyli miałem racje. Ty jesteś naszym zagrożeniem- nagle zaczął się śmiać aż musiałem zakryć uszy

- Lloyd uciekaj!

-Nie ma mowy. Zakończymy to tutaj. Nie zamierzam uciekać,a tym bardziej nie dam za wygraną temu czemuś

Uaktywniłem moc,buzowała we mnie już trochę, więc Przydałby się z nią coś zrobić. Na początku dla pewności walnąłem w kryształ, jednak nic się nie stało. Zacząłem atakować tego stwora, a on sprawnie wszystko omijał. U boku widziałem Garmadona, który mi pomagał

-Lepiej się przyszykujcie na koniec ten krainy, a ty chłopcze może jeszcze tego nie wiesz,ale to ty zrujnujesz tą krainę-i Zniknął

-Co kurwa? Zniknął?! Co za tchórz!

-Lloyd musimy wrócić do klasztoru..

-Wiedziałeś?!- Obróciłem się do niego

-Czy Wiedziałeś,że to ja zniszcze tę krainę?!

Nie odpowiedział,a tym samym to zrobił

- Chciałeś się do mnie przywiązać i znów wplątać nadzieje na relacje z tobą,po to by mnie pilnować? By mieć na oku,czy nie zaczyna mi wchodzić strona oni za mocno do głowy? Nie chciałeś tak poprostu mieć ze mną kontaktu prawda?- w moich oczach pojawiły się łzy. Jak mogłem pomyśleć,że coś może z tego być?

Nie szykował się na odpowiedź, a ja nie chcąc się przy nim rozkleić. Zniszczyłem szybę i Zacząłem uciekać. Nie obchodziło mnie gdzie i czy trafie na gromadę ONI. Chciałem uciec od niego,od Wszystkiego

-Lloyd Czekaj! To nie tak!- Nie zdążyłem więcej usłyszeć. Więcej nie chcę go słuchać. Nie chcę tak iść do ninja, co sobie pomyślą? Czy wiedzą również o tym? Czy każdy mnie okłamywał?

Widziałem, jak mój syn ucieka przez rozbitą szybę i zacząłem biec za nim. Skubany jest szybki,a mgła mu dodaje sił i mimo ran wciąż biega szybciej niż ja. Zauważyłem,że ONI nas gonią,cała sterta ONI. Gdy odwróciłem się na chwile,by strzelić do nich mocą uderzyłem w drzewo...będę miał guza..

Zaczęli do mnie biec. Nie mogłem się podnieść..moja świadomość zanikała z każdą sekundą..

- Zostawcie go!- usłyszałem mojego syna i z czarnymi plamkami widziałem jak powala każdego bez skrupułów..

-No już wstawaj! Chciałem,ale nie mogłem. Wszystko się rozmazuje

-Ugh! Teraz rześ musiał walnąć w te drzewo?! Nawet na chwile nie mogę o tobie nie myśleć?! - w duchu zaśmiałem się, a po chwili poczułem jak mnie podnosi. Jakim cudem mnie podniósł?!

- nie wiem czym cie karmią w więzieniu,ale powinneś iść na więzienną dietę- powiedział bez emocji i zaczął biec

-Lloyd ja..

- Nic nie mów..nie chcę tego słuchać

-Wcale niedlatego chciałem byś mi wybaczył. Chciałem się nauczyć kochać i byś był osobą,która mnie uratuje,która uratuje moje czarne serce- poczułem jak skapła na mnie mokra maź,ale po chwili nie widziałem ani nie czułem nic...

-Garmadon!? Nie, nie! Cholerne drzewo. Zachowałem się jak dziecko. Kurwa Lloyd, czemu jesteś taki okropny i oschły!? Czy naprawdę nie mogę się naprawić?

Dotarłem do klasztoru..tego drugiego Garmadona

Położyłem go na macie i obejrzałem.
Na szczęście tylko mocno musiał uderzyć głową,bo innych obrażeń nie widzę. Zabandażowałem co musiałem i usiadłem koło niego.

-Dobrze,że mnie nie słyszysz,bo normalnie bym tego nie powiedział ojcze. Tak cholernie tęsknie za tobą i twoim nie udolnym łowieniem ryb. Za twoim uśmiechem i za śmiechem, a najbardziej za twoją miłością..jak mam uratować ciebie skoro na moich barkach jest cała ta kraina? Jak mam uratować ciebie skoro najprawdopodobniej moge zniszczyć cały świat.

Jak mam uratować ciebie, skoro nie umiem siebie samego?

...

Ten rozdział jest dla mnie szczególnie ważny  z powodu emocji z nim związany..pamiętajcie,że wasze zdrowie psychiczne jest bardzo ważne i nie pozwólcie sobie go wam zniszczyć

Chaos - Ninjago Where stories live. Discover now