dasz rade

123 8 13
                                    

-ał- syknąłem z bólu.

-Nie wierć się Lloyd,bo dłużej będę cię zszywał- powiedział opanowanym tonem

-Te znieczulenia to napewno jakiś fejk- prychnąłem

-Możesz mi opowiedzieć trochę o oni? Jeśli nie będziesz chciał to rozumiem,poprostu chciałbym bardziej poznać wroga

Przełknąłem głośniej ślinę,ale Przytaknołęm

-Są szybcy i zwinni. Ciężko się przed nimi bronić,ale moc żywiołu trochę ułatwia sprawę. Są czarni i mają takie rogi jak ja tylko większe. Kły Są dłuższe, a no i nie mówią, znaczy tylko ten ich wódź mówi- słuchał uważnie,ale nic nie mówił

-Więc jak się broniłeś?- Jestem pewny,że cole im powiedział,ale chyba mimo wszystko wolał sie upewnić

-Mocą, tylko że nie energią..od tej mgły chyba uaktywniła się ta mroczna, a czasem traciłem kontrole i ich-pokiwał głową,że rozumie co chcę powiedzieć.

-skończyłem rana z twoim szybszym procesem gojenia powinna się zagoić za parę dni- powiedział i chciał wyjść

-Zane jestem potworem? Zapytałem cicho i nie pewnie. Widziałem,że mocno się zastanawiał nad odpowiedzią

-Nie Lloyd. Broniłeś się, ale ty chociaż żałujesz. Oni zrobiliby to samo z tobą z uśmiechem na twarzy. Nie zamartwiaj się tym. Przyjdź na obiad za dwie godziny- uśmiechnął się i wyszedł

Wspomnieniami wróciłem do jednego ataku oni. Przecież też w tedy się śmiałem i uśmiechałem..ale nie kontrolowałem siebie..nie wiem może ja też będę jak oni? Bez duszni?

Miałem dwie godziny, więc postanowiłem się zdrzemnąć. Brakowało mi snu, cały ten czas działałem na adrenalinie,jednak teraz cała wyparowała...

Nie było mi to dane,bo Kai wszedł do środka

-Hej młody..możemy pogadać? - stał przy drzwiach. Złapałem się za nos i w duchu starałem się nie nakrzyczeć na niego. Chodź w sumie nie miałem ku temu powodu

-Oh..miałem iść spać,ale jasne wchodź- bałem się z nim rozmowy, dlatego mój głos trochę drżał

-Jak się czujesz? - Usiadł koło mnie, zachowując mały dystans

-Lepiej. Leki zaczęły działać- nie umiałem mu spojrzeć w oczy nie wiem czemu

-Myślisz,że to ci zostanie? Na zawsze?- jego głos był niepewny, jak nie Kai

-Szczerze nie wiem. Mam nadzieje,że nie,bo nie wyobrażam sobie ratować miasta z rogami na głowie- powiedziałem i oparłem się o jego bok. Poczułem,że się spiął

-Nie mam siły Kai..czemu ja muszę to przeżywać? Dlaczego nie mogę być zwykłym chłopakiem bez mocy? Tak bardzo mnie to dręczy. Ta nowa moc zżera mnie od środka,a głos jest coraz silniejszy

-Głos? Co ci mówi? Zapytał trochę zdziwiony

-Że mam was zostawić, a potem zgładzić. Jest coraz głośniejszy. Na początku mówił,by przyłączyć się do nich,a potem zaczął mówić o was- spojrzałem na niego. Jego mina wyrażała mnóstwo emocji

-Słuchaj Lloyd-zaczął nie pewnie
- Nie jesteś normalnym chłopakiem z normalnym życiem,bo jesteś kimś więcej. Zawsze miałeś pod górkę,ale zawsze z niej schodziłeś i pomimo wypadków wstawałeś silniejszy. Spotyka to ciebie,bo pierwszy mistrz spinizju  wiedział,że jak ktoś ma stawić z tym czoła, to tylko ty. Teraz nie wiesz co robić i wydaje ci się,że polegniesz,ale tak było już wiele razy. Ja wiem,że znajdziesz sposób,by powstrzymać to bagno. Zawsze dajesz- złapał mnie za ramię

-A my zawsze będziemy po twojej stronie. Jesteś moim bratem i najlepszym przyjacielem i będę przy tobie nawet gdy będziesz na samym dnie. Możesz wyglądać w ten sposób,ale nikt się od ciebie nie odwróci. Dasz rade Lloyd - mocno mnie przytulił, a mi naleciały łzy do oczu. Nawet ich nie powstrzymałem. Poprostu wtuliłem się w niego i pozwoliłem sobie na to

I stało się to, czego dawno nie czułem Poczułem ciszę
Głos przestał mówić,że mam go odtrącić. Zniknął

Spojrzałem cały zalany łzami uśmiechając się na Kaia, który chyba nie rozumiał mojej huśtawki emocji

-Zniknął. O-on Zniknął- zacząłem się śmiać. Sam nie wiem co właśnie się dzieje. Spojrzałem na Kaia, który się szeroko uśmiechał

-Widzisz? Zawsze dasz rade

-Tylko dzięki wam- powiedziałem wycierając swoją twarz rękoma z łez

- Dlaczego ja z tego pokoju za każdym razem gdy przechodzę słyszę co innego? -do pokoju wszedł śmieszek Jay

-Raz ktoś płacze, a potem się śmieje. Takich huśtawek nastroju to nawet Nya nie ma podczas miesiączki! Oo Lloyd,jak się czujesz?!

-Dobrze cię widzieć Jay. Czuje się lepiej

- Dobra lepiej powiedz,czy zapytałeś już Nye - Kai zapytał z podstępnym uśmiechem

-O co zapytać nye?

-Jak to o co? Jay chcę się zapytać moją siostrę o Rękę!

- Kai idioto ciszej! - powiedział speszony Jay, a ja zacząłem się śmiać. Dawno się nie śmiałem. Jay i Kai patrzeli na mnie jak na wariata

-Co w tym śmiesznego? -zapytał oburzony piegus

-Nic poprostu się za wami stęskniłem- powiedziałem uśmiechając się
- a po za tym Jay nie martwiłbym się,że Nya powie nie. Kocha cię nad życie

-Poprostu czekam na właściwy czas..

- na co właściwy czas? - do pokoju weszła czarnowłosa

- Na pogranie w grę! Już dawno w nic nie grałem-zaczął się nerwowo śmiać, a z twarzy dziewczyny uśmiech Zniknął

- Obawiam się skarbie,że długo jeszcze nie pograsz. Lloyd sensei prosił bym po ciebie przyszła. Chce z tobą pogadać

-A było tak pięknie-wywróciłem oczami
- Nie możesz powiedzieć,że śpię?

- A od kiedy to ty lubisz kłamać co ?

Na momencie ogarnęła co powiedziała, a u chłopaka zawitał smutek i znów pojawił się głos. Znów silniejszy

- Oh ucisz się ty głupia parówo- powiedział łapiąc się za głowę

-Że co przepraszam bardzo?

-To nie do ciebie Nya. Ten glupi głos znów wrócił Kai- spojrzał na niego przerażony

- Oddychaj Lloyd. Spokojnie,to ty masz władze nad sobą. Dasz rade z nim wygrać. Co tym razem mówi?

-Że mam sprzątnąć Nye- spojrzał na nią z przerażeniem

-Powiedz temu swojemu głosowi,że nie masz zamiaru tego robić i żeby lepiej się uciszył,bo nie będzie robił z ciebie głupka-powiedziała gniewnie

Nie chciałem ich narazie martwić, więc z bólem serca postanowiłem..

- Chyba cię usłyszał,bo trochę się uciszył. Możemy już iść do mistrza?

Kiwnęła głową i wyszliśmy z pomieszenia, zostawiając chłopaków

Czy Kai miał rację i naprawdę uda mi się coś wymyślić?

Chaos - Ninjago Where stories live. Discover now